Maciej Deja: Rekonstrukcja rządu. Dr Jekyll stanie się mr. Hyde’em
Choć doniesienia o rekonstrukcji rządu wracają jak bumerang, od momentu jego powołania nie traktowano ich tak poważnie, jak teraz. W cieniu spekulacji o tym, czy premierem pozostanie Beata Szydło, czy z tylnego siedzenia za kierownicę przesiądzie się Jarosław Kaczyński, coraz bardziej pewny wydaje się los poszczególnych ministrów. Z rządu niemal na pewno wyleci jedno z najlepiej ocenianych jego ogniw, Anna Streżyńska, a krytykowany zewsząd Jan Szyszko nie tylko zachowa posadę, ale i „wchłonie” resort Krzysztofa Tchórzewskiego. Gdzie tu logika?
24.10.2017 | aktual.: 24.10.2017 18:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Półmetek rządów, rekordowe wyniki w sondażach, a nade wszystko nowe rozdanie w relacjach między prezydentem a prezesem Kaczyńskim. O ile wcześniejsze doniesienia o rekonstrukcji rządu okazywały się plotkami albo kontrolowanymi przeciekami, mającymi wybadać nastroje wokół poszczególnych ministrów, tym razem przewietrzenie Rady Ministrów jest przesądzone.
– Będą zmiany w rządzie, te decyzje omawiam z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. W ciągu najbliższych kilkunastu dni poinformuję o decyzjach, które podjęłam – powiedziała Beata Szydło we wtorkowej rozmowie z Bogdanem Rymanowskim. Obyło się bez miałkiego „nikt nie może czuć się pewny”, czy „jestem zadowolona ze wszystkich”. Tym razem bum, konkret i zapowiedź, że będzie się działo.
Rekordowa sympatia, ale nie w PiS
Robert Mazurek i Igor Zalewski przewidują, że ze stanowiskiem pożegna się sama premier, zluzowana przez zniecierpliwionego Naczelnika, „Fakt” kreśli mniej rewolucyjny scenariusz wymiany pięciu ministrów. Szczerski za Waszczykowskiego, Kowalczyk za Jurgiela, likwidacja ministerstwa infrastruktury i budownictwa (kompetencje resortu mają przypaść ministerstwu rozwoju) i dymisja Andrzeja Adamczyka – to roszady sygnalizowane przez tabloid. Zdecydowanie większe kontrowersje budzi jednak los minister cyfryzacji – Anny Streżyńskiej. Mimo że cieszy się ona rekordową sympatią społeczeństwa, w rządzie nie będzie ani jej, ani jej resortu. Sprawy cyfryzacji przypaść mają Pawłowi Szefernakerowi, Mariuszowi Błaszczakowi i Antoniemu Macierewiczowi. To właśnie konflikt z ministrem obrony miał być jednym z najmocniejszych argumentów za odwołaniem Streżyńskiej.
Utrata przez nią stanowiska to kolejny dowód na to, że o losie ministrów nie decyduje jakość ich pracy a to, jakie koneksje posiadają. W resorcie kierowanym przez Streżyńską pełną parą idą prace nad projektem e-dokumentów, budową sieci 5G i cyfryzacją polskich szkół, pod jej nadzorem przygotowano też pierwszą w Europie ustawę spełniającą unijną dyrektywę o ochronie danych osobowych. Minister nie należy jednak do PiS, a do ugrupowania (wciąż nienazwanego) Jarosława Gowina. Jej odejście to marginalizacja pozycji wicepremiera i policzek wymierzony umiarkowanym wyborcom PiS.
Szafa gra
Drugi nadstawić powinni ci z nich, którzy spodziewali się, że rekonstrukcyjne tsunami oderwie od stołka ministra środowiska. Jan Szyszko nie tylko nie pożegna się z resortem, ale, według doniesień „Faktu” „wchłonie” ministerstwo energii, które opuści Krzysztof Tchórzewski. Nie tylko łosie, kojoty czy bażanty, ale i minister, którego nazwisko budzi skojarzenia z sympatycznym futrzakiem, nie mogą zatem spać spokojnie.
W przypadku Szyszki lista sukcesów kształtuje się nieco inaczej – to przede wszystkim heroiczna walka z kornikiem i wspierającą go UNESCO, zwiększenie produkcji drewna – możliwe dzięki ułatwieniu wycinki właścicielom posesji, a także zakrojony na szeroką skalę projekt Puszcza.tv, realizowany (pośrednio) wespół z córką i znajomymi związanymi z „Gazetą Polską”. Zdecydowanie największy, to jednak dobre stosunki z Toruniem. Szyszko w rządzie zostaje, bo jest „nasz”.
Tym samym dopełnia się przemiana PiS-owskiego dr Jekylla w mr. Hyde’a. O tym, że w kampanię wyborczą Jarosław Kaczyński czy Antoni Macierewicz spędzili w „szafie” (co w dużej mierze przyczyniło się do zwycięstwa) mało kto już pamięta. Teraz, gdy poparcie dla rządu bije rekordy, a okoliczności polityczne sprzyjają, można zaryzykować diametralną zmianę. Lepszą zmianę?
Maciej Deja dla WP Opinie