"Obrzydzić Polaków" - oto plan Łukaszenki. Już go realizuje
Polska jest wrogiem Alaksandra Łukaszenki i zawsze była - mówią w rozmowach z Wirtualną Polską eksperci. I nic się w tej kwestii nie zmieni. Taka jest bowiem filozofia dyktatorów - mieć wrogów wszędzie. Dlatego Łukaszenka odrazy do Polski uczy też w szkołach. I wykorzysta incydent na granicy.
Alaksandr Łukaszenka stworzył Białorusinom rzeczywistość alternatywną. I jego propagandyści zrobią wszystko, by dyktator był zadowolony. Dlatego z Białorusi płynie potok bzdur, które mają zdyskredytować Polskę i Polaków.
Przykłady?
Wygłodniali i zabiedzeni kryzysem Polacy mają przyjeżdżać na Białoruś i dopiero tam najadają się do syta kiełbasą i chlebem. Na granicy słychać chrzęst gąsienic czołgów NATO, a Łukaszenka musi rozmawiać z Putinem o tym, aby "postawiać Polskę na swoim miejscu". Do tego wagnerowcy wybierający się na "wycieczkę" do Warszawy czy Rzeszowa - to zaledwie kilka kolportowanych wątków białoruskiej propagandy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dochodzą też prowokacje, jak ta w wykonaniu białoruskich śmigłowców, które przekroczyły polską granicę i wleciały nad Białowieżę.
"Polska jest wrogiem Łukaszenki, zawsze była"
Skąd taki cel dyktatora? Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista i były ambasador Białorusi w Polsce, mówi Wirtualnej Polsce, że "Polska jest wrogiem Łukaszenki, zawsze była". - To jego mentalność, filozofia, wychowanie. Wyniósł to z domu, być może jeszcze z czasów radzieckich. Potem wprowadził antypolską retorykę na Białorusi - dodaje.
Jak podkreśla, była ona zmienna. - Wszystko zależało od tego, czy trzeba było prowadzić jakąś grę z Zachodem. Dopuszczał się takich gierek, a miały one tylko jeden cel: pokazać Rosjanom, że w razie czego pójdzie właśnie na Zachód, uniezależni się. Sam tak naprawdę nigdy tego nie chciał, udawał. Robił to, by targować się z Władimirem Putinem - dodaje Łatuszka.
Kamil Kłysiński, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że to wynika z tego, że "Łukaszenka jest człowiekiem głęboko sowieckim, ukształtowanym w okresie Związku Radzieckiego".
- W swojej mentalności jest człowiekiem głęboko prowincjonalnym - pochodzi ze wschodniej Białorusi. Ma w sobie sporo radzieckich uprzedzeń wobec Polski, polskości i mitu polskiego "rozrabiactwa i awanturnictwa". To się ciągnie od lat. Zaszczepione zostało jeszcze przez radziecką, powielaną na Białorusi antypolską historiografię. Tam powstał zarzut, że Polska zawsze była zdrajcą słowiańszczyzny, bo była bliżej Zachodu i sprzedała się. Jest wiele klisz i stereotypów, które w Łukaszence siedzą - ocenia ekspert OSW.
"Polska od lat jest chłopcem do bicia"
Dziennikarz Biełsatu Aleksiej Dzikawicki w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "Polska od lat jest chłopcem do bicia, jeżeli chodzi o białoruską propagandę". - Jeżeli coś nie wychodzi w kraju, kiedy sytuacja nie jest najlepsza, każdy reżim szuka wrogów zewnętrznych. Kto najlepiej pasuje? Stany Zjednoczone i Polska - zaznacza.
- Łukaszenka próbuje grać na sentymencie z czasów wojny, sugerując, że Polska chce oderwać kawałek Ukrainy, a zapewne i Białorusi. To było już powtarzane wielokrotnie, że polskie zakusy dotyczą tego, by granica była pod Mińskiem - dodaje.
Łatuszka zaznacza, że filozofia dyktatorów polega na tym - Łukaszenka nie jest tu wyjątkiem - że trzeba mieć wrogów wszędzie. - A, oprócz Polski, Łukaszenka ma wrogów przede wszystkim w narodzie białoruskim, który nie zagłosował na niego podczas ostatnich wyborów. Dlatego Łukaszenka każdego dnia represjonuje kolejne osoby - dodaje.
"Dochodzą do tego stereotypy historyczne"
- Każdy reżim potrzebuje wroga zewnętrznego - Polska się do tego idealnie nadaje - podkreśla z kolei Kłysiński. I dodaje, że "z punktu widzenia Mińska jest krajem aktywnym wobec Białorusi, nawołuje do sankcji, wspiera opozycję białoruską, przeznacza środki finansowe na media, np. na telewizję Biełsat".
- Dochodzą do tego stereotypy historyczne, które w części białoruskiego społeczeństwa znajdują posłuch, np. dominacja polskich panów, polskiej szlachty w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jest taka linia i będzie się ona utrzymywała - dodaje ekspert.
Element strategii: eskalacja na granicy z Polską
Białoruski opozycjonista zaznacza, że ostatnio bardzo mocno wzrosła antypolska narracja.
- W Białorusi istnieje program propagandowy skierowany przeciw Polsce. Zakłada wykorzystywanie środków masowego przekazu do tworzenia negatywnego obrazu kraju i narodu. I zakłada też bezpośrednie działania, jak np. niszczenie cmentarzy, represje wobec liderów polskiej mniejszości, wzmocnienie pracy służb specjalnych - by raz po raz pokazać, że wszędzie są polscy szpiedzy. To też wprowadzanie represji wobec polskiego szkolnictwa - wylicza Łatuszka.
I dodaje, że teraz dodatkową represją jest wzywanie ludzi, posiadających Kartę Polaka, do regionalnych oddziałów KGB. - Proponuje im się, że albo rezygnują z Karty Polaka, albo tracą pracę. Ten przekaz w ostatnim czasie nieco złagodniał. Łukaszenka wie, że chodzi o tysiące ludzi, więc liczy się z tym, że może doprowadzić to do protestów - wyjaśnia.
Co warto dodać, karta Polaka jest tylko dokumentem potwierdzającym przynależność do narodu polskiego. Nie jest potwierdzeniem obywatelstwa, nie pozwala na przekraczanie granicy. To symbol (choć pozwalający np. na łatwiejsze otrzymanie pracy w Polsce, ulgi na przejazdy w naszym kraju). I tego typu symboli białoruski dyktator nie chce.
Od pewnego czasu - elementem strategii jest też eskalacja na granicy z Polską, ale i innymi krajami.
"Antyjakość"
Kamil Kłysiński dodaje, że reżim Łukaszenki nie bez powodu uderza od lat w polskie szkolnictwo mniejszościowe. W szkołach średnich w Wołkowysku i Grodnie - zbudowanych za polskie pieniądze - nie można już kształcić w języku polskim. - Lekcje zostały zlikwidowane, naucza się po białorusku - dodaje.
I przypomina, że dochodzi do tego jeszcze to, że "niezależny Związek Polaków na Białorusi jest prześladowany". - Ponadto mamy dewastację grobów, co wykracza poza wszelkie normy cywilizacyjne uznane w całym świecie. Łukaszenka stworzył własne normy, antyjakość - w sposób barbarzyński te miejsca są likwidowane całkowicie buldożerami lub dewastowane - podkreśla ekspert OSW.
- To polityka zmniejszania obecności Polski na Białorusi. Zależy mu, by niszczyć pamięć, by rugować prawdę historyczną o Polsce i pozostawiać cały kraj i Polaków wyłącznie w negatywnym świetle - dodaje Kłysiński.
"Wiedzą, że to, co mówi propaganda, nie jest prawdą"
Czy uda się zaszczepić nienawiść wśród Białorusinów?
- Myślę, że reżim przejawia tu umiarkowane sukcesy. Najbardziej antypolscy mogą być zagorzali zwolennicy reżimu, czyli ludzie słabo wykształceni, starsze pokolenie, które mogą kupować tę narrację - mówi Kłysiński.
Dzikawicki podkreśla, że nie sądzi, iż propaganda będzie mieć jakiś odzew wśród Białorusinów, szczególnie tych mieszkających na zachodzie kraju. - Do niedawna bardzo często odwiedzali Polskę, rozmawiają z Polakami, mają tam przyjaciół i wiedzą, że to, co mówi propaganda, nie jest prawdą - dodaje.
I zaznacza, że narracja propagandowa na pewno będzie kontynuowana, "dopóki nie pójdzie rozkaz z góry, by zmienić wroga". - Polska jest w NATO, jest tuż obok, trzeba zohydzić sąsiadów - podkreśla.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski