Szaleństwo białoruskiej propagandy. Tak służby wrobiły pana Tadeusza z Podlasia
Wygłodniali i zabiedzeni kryzysem Polacy mają przyjeżdżać na Białoruś i dopiero tam najadają się do syta kiełbasą i chlebem - to nowy wątek białoruskiej propagandy. Eksperci ostrzegają, aby podróżując na Białoruś nie wdawać się w rozmowy z reżimowymi mediami. Powód? Kilku Polaków stało się już bohaterami zmanipulowanych materiałów.
21.07.2022 | aktual.: 21.07.2022 21:23
- Przyznam, że było to niespodziewane i zaskakujące. Stałem na przejściu po ich stronie, gdy podbiegła pani redaktor i operator kamery, pytając, czy możemy porozmawiać. Więc się zgodziłem - relacjonuje Wirtualnej Polsce Tadeusz, mieszkaniec Białej Podlaskiej.
- Ja nie dziękowałem Łukaszence, tylko wyraziłem radość, że można bez wizy przekroczyć granicę. Myślę, że na te pochwały we wskazanym tekście trzeba patrzeć z dość dużym dystansem. Chwalić tego człowieka tylko za to, że wprowadził ruch bezwizowy? Nonsens! - oburza się.
Polak stał się "bohaterem" niedawnych doniesień rządowej białoruskiej agencji Belta. Jego wypowiedź przedstawiono tak: "Mieszkaniec Polski Tadeusz dziękuje prezydentowi Łukaszence za ruch bezwizowy. - Najważniejsze, że możemy przyjść do siebie z uśmiechem i na tym powinny opierać się nasze relacje między narodami" - brzmi cytat.
Białoruś bez wiz. Na to czekała ich propaganda
Białorusini w podobny sposób wrobili jeszcze cztery osoby: Przemka, Edwarda, Krzysztofa i Mariusza (niektórych wymieniono z nazwiska). Według reżimowych mediów, podróżni skorzystali z możliwości przekroczenia granicy bez wizy, a przy okazji przejrzeli na oczy i nie mogą się nachwalić, jaki porządek i dobrobyt panuje na Białorusi.
Przemek miał przyznać, że w Polsce bardzo ciężko się żyje: - Mamy dwa samochody: moja żona i ja. Codziennie przejeżdżamy 70 km i tankujemy u was - cytuje go Belta.
Z kolei Krzysztof rzekomo twierdził, że na Białorusi zjadł pyszny chleb z masłem. Narzekał, że chciałby kupić także kiełbasę, ale na granicy będą kazali mu ją wyrzucić. Na Białorusi zaopatrzył się również w koszulę i spodnie, których najbardziej potrzebował. "Jesteśmy ludami braterskimi" - miał dodać zadowolony zakupowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po zniesieniu obowiązku wizowego dla Polaków białoruska agencja Belta opublikowała już kilkanaście podobnych propagandowych wywiadów. Co kilka dni odświeża je we wpisach na Telegramie. Przy okazji dowodzi, że w Polsce panuje gigantyczny kryzys ekonomiczny, a na Białorusi jest dostatek. - Kiedy Polacy i Litwini przyjeżdżają po żywność, nasi obywatele bardzo dobrze widzą, że nam żywności nie brakuje. Fakt, że ktoś ją kupuje i zabiera do domu, za granicę, nie wywołuje u nikogo agresywnej reakcji - skomentował sprawę Władimir Karanik, gubernator obwodu grodzieńskiego (graniczy z Polską).
Białoruski minister spraw zagranicznych Władimir Makiej w rozmowie z agencją Belta przyznał także, że władze kraju rozważają uproszczenie procedur przyznawania obywatelstwa dla mieszkańców Litwy, Łotwy oraz Polski. To także część wątku propagandy o tysiącach obcokrajowców z sąsiednich krajów, którzy mają odwiedzać Białoruś z przyczyn ekonomicznych.
Jak już informowaliśmy, Białoruś kusi Polaków tanim paliwem, którego cena wynosi około 4,5 zł za litr. Przy granicy odżył już przemyt.
Pytają, czy podoba się cena paliwa? I lądujesz na czołówkach portali
- To intensywna kampania białoruskich ośrodków propagandowych na użytek polityki wewnętrznej. Pozyskanie takich wypowiedzi Polaków jest potrzebne, aby udowodnić tezę, że Białoruś jest państwem otwartym i dostatnim, a Polska inni sąsiedzi pogrążają się w kryzysie po wprowadzeniu sankcji gospodarczych - komentuje Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, ekspert w dziedzinie dezinformacji i propagandy.
- Ten obraz jest zdeformowany i zafałszowany, ale działa na część Białorusinów i wzmacnia pozycję Aleksandra Łukaszenki jako przywódcy, który przedstawiany jest jako "umiarkowanie" wspierający Rosję w wojnie z Ukrainą i gwarantujący względny "spokój i dobrobyt". Rzekomo w kraju żyje się lepiej niż na Zachodzie, skoro Polacy mają celowo przyjeżdżać po chleb, kaszę czy benzynę - dodaje.
Według Michała Marka trudno ocenić czy doniesienia białoruskich mediów zostały zmyślone, czy tylko je podkoloryzowano na podstawie wypowiedzi autentycznych podróżnych. - Jest to kolejne ostrzeżenie przed podróżą na Białoruś. Należy sobie uświadomić, że będąc tam, ktoś może zadać pozornie niewinne pytanie, czy podoba się panu cena paliwa, albo smak chleba. Tak pozyskaną wypowiedź propagandowe media wykorzystają w dowolny sposób, do wykreowania obrazu na własne potrzeby. To jednak najmniejszy problem, można bowiem zostać wplątanym w zdecydowanie poważniejszą operację białoruskich czy rosyjskich służb - podkreśla Michał Marek.
Białoruski Komitet Graniczny twierdzi w komunikatach, że w lipcu z ruchu bezwizowego skorzystało 15 tys. Litwinów i Polaków. Podlaska Straż Graniczna nie potwierdza aż tak wysokich statystyk i informuje, że w dniach 1-10 lipca przez przejście w Bobrownikach wyjechało 1650 Polaków. To jedynie o 200 osób więcej niż przez 10 dni czerwca, gdy obowiązywały wizy. Jak podkreślają strażnicy, są to wszyscy podróżni - i ci jadący samochodami osobowymi, jak i ciężarowymi.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega przed podróżami na Białoruś. - Postawa władz białoruskich cały czas jest wroga wobec Ukrainy i wobec Polski. Jeśli ktoś chce podejmować ryzyko, aby znajdować się na terytorium państwa, które traktuje Polskę jako wroga, powinien zdawać sobie sprawę z tego, że to ryzyko jest bardzo poważne - komentował sprawę zniesienia wiz wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński.
Czytaj też:
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski