Łukaszenka: Żartowałem. Powinniście mi dziękować
Białoruski dyktator na spotkaniu z mieszkańcami miejscowości Bieławieżski, położonej niedaleko polskiej granicy przekonywał, że "żartował", mówiąc o wagnerowcach, wybierających się "na wycieczkę do Rzeszowa i Warszawy". Dodał też, że zachodni politycy powinni mu dziękować, że przyjął najemników na Białorusi.
Pod koniec lipca na spotkaniu z Putinem Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że wagnerowcy zaczęli go "męczyć". Mieli domagać się zgody "na wyjazd na Zachód".- "Jedźmy na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa!" - cytował słowa najemników białoruski dyktator.
We wtorek, podczas spotkania z mieszkańcami miejscowości Bieławieżski, położonej w odległości ok. 20 km od polskiej granicy, przekonywał, że był to żart.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dlaczego? Bo sprzęt i broń szły z Rzeszowa pod Bachmut, tam, gdzie ci wagnerowcy walczyli. Tysiące ich tam zginęło. Oni tego nie wybaczą. Teraz niech podziękują Białorusinom za zaproszenie tych bojowników do nas - mówił Łukaszenka.
"To nie byłaby błahostka"
- A to nie jest tysiąc ludzi. Nie chcę nawet wymieniać. Dziś mają pod kontrolą ponad 30 tysięcy ludzi. To są ludzie doświadczeni przez wojnę, okaleczeni. Wielu tam zginęło, wielu zostało kalekami. Czy wybaczą? Nie wybaczą. Dlatego niech się modlą, byśmy ich zatrzymali, zabezpieczyli ich jakoś. Inaczej bez nas by się tam przedostali i wdarliby się do tego Rzeszowa i Warszawy, to nie byłaby błahostka. Dlatego nie ma co mi robić wyrzutów, ale niech dziękują - dodał Łukaszenka.
Łukaszenka przekonywał też, że nie ma zamiaru atakować przesmyku suwalskiego. Kilka dni temu premier Mateusz Morawicki poinformował, że ponad 100 najemników Grupy Wagnera przesunęło się w kierunku przesmyku suwalskiego. - Na pewno jest to krok w kierunku dalszego ataku hybrydowego na polskie terytorium - zaznaczył.
Przesmyk Suwalski to strategicznie położony pas polskiego terytorium wokół Suwałk, Augustowa i Sejn. Obszar ten jest łącznikiem między państwami bałtyckimi a Polską i obszarem NATO, a jednocześnie rozdziela obwód królewiecki w Rosji od Białorusi.
"Nie potrzebujemy go od tysiąca lat"
- Korytarz Suwalski nie znajduje się na Białorusi. Nie poruszamy się tym korytarzem, ani do tego korytarza - zapewnił białoruski dyktator. - Nie potrzebujemy go od tysiąca lat. Najważniejsze to zachować spokój - dodał.
Łukaszenka przyznał, że jest bardzo zadowolony z pobytu najemników Grupy Wagnera na Białorusi. - To prawdziwi wojownicy, którzy przeszli przez wojnę, którzy stracili wielu swoich przyjaciół. Pomagają nam za darmo (choć to najemnicy, walczyli i pracowali wszędzie za pieniądze) i przekazują nam swoje doświadczenie - tłumaczył.
- Nagle ostatnio słyszę, że Polska wpadła w szał, że rzekomo przyjeżdża tu jakiś oddział, aż 100 osób. Żadne oddziały wagnerowców w liczbie 100 osób nie przeniosły się tutaj - zapewnił Łukaszenka. - Są skoncentrowane w Brześciu i Grodnie. Muszę szkolić swoje wojsko, bo armia co nie walczy, to pół armii - przekonywał. - Nie chcę, żeby nasi chłopcy umierali. Dlatego musimy ich uczyć. Wagnerowcy przekazują im swoje doświadczenie. Oni doradzą, coś powiedzą - dodał.
Źródło: belta.by