Morawiecki o wagnerowcach. Powiedział za dużo? Generałowie reagują
Mateusz Morawiecki mówi, że polskie władze mają informacje o 100 wagnerowcach przebywających w pobliżu granicy. Analitycy ostrzegają przed podnoszeniem napięcia społecznego. - Nie budujmy atmosfery strachu - mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
- Mamy informację, że ponad 100 najemników grupy Wagnera przesunęło się w kierunku przesmyku suwalskiego. Na pewno jest to krok w kierunku dalszego ataku hybrydowego na polskie terytorium - zaalarmował w sobotę w Gliwicach premier Mateusz Morawiecki. To kolejny głos z rządu w ostatnich dniach ostrzegający przed aktywnością grupy Wagnera.
"Wagnerowcy na przesmyku". Byli wojskowi o zagrożeniu
Prezes PiS-u i wicepremier Jarosław Kaczyński podczas czwartkowej wizyty przy granicy z Białorusią mówił m.in. że niedaleko ćwiczą wagnerowcy. Na najemników Prigożyna zwracał również uwagę w kilku wpisach Jan Żaryn z MSWiA.
- Są straszakiem, po to są wystawieni - mówi o wagnerowcach na Białorusi gen. Polko. Podobnie jak gen. Pacek zwraca uwagę, że polskie władze nie powinny podnosić poziomu lęku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie idźmy drogą Łukaszenki, który twierdzi, że wagnerowiec to żołnierz nie do pokonania. Tak nie jest, a ta propaganda jest faktycznie u nas powielana. To jest niepokojące - stwierdza były dowódca GROM, kiedy pytamy o ocenę słów premiera o 100 najemnikach na przesmyku suwalskim.
Gen. Bogusław Pacek zauważa, że od kilku dni Polska jest wręcz tarczą w walce dezinformacyjnej ze strony reżimu Putina. Celem jest wprowadzenie chaosu i doprowadzenia do paniki w naszym społeczeństwie. - Przerysowane doniesienia są do nas specjalnie kierowane - przestrzegł.
W jego opinii także Ukraińcy wpisali się w narrację strachu rozsiewaną przez Kreml i Alaksandra Łukaszenkę. - Bo skąd mogą mieć chociażby wiedzę na temat tego, że wśród najemników na Białorusi są osoby z doświadczeniem w przerzucaniu migrantów - zauważa dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego i były rektor Akademii Obrony Narodowej.
"To nie jest dobre, aby wykorzystywać zagrożenie w polityce"
Jak zaznacza, jest w stanie zrozumieć takie działania propagandowe Ukraińców, ale inaczej powinno być w przypadku Polski. - U nas nie ma powodu do obaw. Jesteśmy przed wyborami, a lęk zawsze jest dobry dla walczących o władzę. Tak jest też w USA, ale to dla nas czas szczególny, więc trzeba zachować rozwagę, lecz też zachować czujność - mówi gen. Pacek.
- To nie jest dobre, aby wykorzystywać zagrożenie w polityce. I nie jest dobrze, kiedy kwestie bezpieczeństwa są częścią walki o zdobycie poparcia społecznego - stwierdza z kolei gen. Roman Polko.
Podkreśla, że to głos skierowany do rządzących i do opozycji. - Potrzeba jednolitej narracji. Nie budujmy atmosfery strachu - apeluje były dowódca jednostki GROM.
Gen Polko: marsz na Warszawę czy Wilno? Pic na wodę
Gen. Roman Polko zwraca również uwagę na opinię szefa wywiadu wojskowego Ukrainy, który zmienił właśnie narrację Kijowa w tej sprawie. Kyryło Budanow ocenił, że nawet grupa pięciu tysięcy wagnerowców na Białorusi nie jest w stanie przestraszyć i zagrozić armii Kijowa. Generał wręcz wyśmiewa najemników.
- Przecież jak widzimy te obrazki propagandowe z Białorusi, to namioty wyglądają gorzej jak na obozie początkujących harcerzy, pożal się Boże stalowe hełmy, stara broń... Ale do tego, to są bandyci, którzy strzelali do bezbronnych, a nie jacyś niezniszczalni i wyszkoleni specjaliści - podkreśla polski weteran.
Przypomina, że wagnerowcy oskarżani są o okrucieństwo okazywane w Syrii przede wszystkim wobec cywilów. - To zakapiory, które mordowały bezbronne kobiety i dzieci, a to nie znaczy, że są dobrymi żołnierzami - dodaje gen. Polko. Wyjaśnia, że w polskich siłach specjalnych "bohaterowie na sterydach" też odpadają już na testach albo nie sprawdzają się na podczas realnych działań.
Zdaniem byłego szefa GROM to paradoksalnie sprawia, że zagrożenie ze strony zorganizowanych oddziałów wagnerowców to mit. - Marsz na Warszawę czy Wilno? Pic na wodę. To żadna siła bojowa - komentuje gen. Polko. Nie wyklucza, że najemnicy Prigożyna mogą próbować przedostawać się w grupach migrantów i uchodźców.
Wagnerowcy wśród migrantów? "To zasłona dla innych działań"
- Wagnerowcy będą wykorzystywani w próbach przeniesienia konfliktu na państwa zachodnie, ale właśnie w wojnie hybrydowej. Putin i Łukaszenka będą wykorzystywać "tępe maczugi", ale pamiętajmy, że poza uchodźcami i wagnerowcami są też inne działania, w tym agentura i wywiad Rosji na terenie Polski. To jest realne zagrożenie, a nie uzbrojone grupy, które widać z kilometra, mające być tylko zasłoną - komentuje.
Na uwagę, że ogrodzenie na granicy z Białorusią nie jest skuteczne, a szlak migracyjny wciąż działa, gen. Roman Polko odpowiada: - To oznacza konieczność większej kontroli mafii migracyjnej.
Gen. Pacek: zagrożenie nie jest większe. Chodźmy do pracy, budujmy Polskę
Również gen Pacek stwierdza, że w Polsce nie ma powodów do paniki. - Działania, które już wprowadzono, wskazują, że jesteśmy właściwie przygotowani. Służby w ciszy działają i powinny dalej w taki sposób obserwować, co dzieje się na Białorusi - uspokaja.
- Zagrożenie nie jest większe niż to, jakie na granicy polsko-białoruskiej już było. Chodźmy normalnie do pracy, budujmy Polskę - apeluje polski wojskowy. - Docierają do nas doniesienia spod palca i nie ma znaczenia, czy to jest palec rosyjski, ukraiński czy polski. Zachowajmy rozwagę i nie potęgujmy lęku - podkreśla gen. Pacek.
Arkadiusz Jastrzębski, dziennikarz Wirtualnej Polski