Łotwa potwierdza. Znaleziono szczątki uzbrojonego rosyjskiego drona

Wojskowy dron, który naruszył przestrzeń powietrzną Łotwy i rozbił się na terenie tego kraju, to rosyjski Shahed - potwierdził dowódca Narodowych Sił Zbrojnych Łotwy gen. Leonids Kalnins. - Dron był wycelowany w Ukrainę, a nie w Łotwę - powiedział.

Shahed
Shahed
Źródło zdjęć: © Telegram
oprac. TWA

09.09.2024 | aktual.: 09.09.2024 20:49

Ładunek, który przenosił bezzałogowiec, został zneutralizowany przez jednostki łotewskiej armii po tym, jak odnaleziono go po zderzeniu z ziemią. Drony typu Shahed są powszechnie stosowane przez Rosjan w walkach przeciwko Ukrainie. Trwa dochodzenie, dlaczego ten dron zabłądził - przekazano w poniedziałek na konferencji sił zbrojnych.

Dron spadł we wschodniej Łotwie na otwartym terenie w okolicach Rezekne (Rzeżyca). Według wstępnych informacji, wleciał od strony Białorusi.

Według ministra obrony narodowej Andrisa Sprudsa kwestia tego, czy dron był wycelowany w Ukrainę, czy też nie, jest jednak "drugorzędna", a najważniejsze jest to, że przestrzeń powietrzna Łotwy została naruszona przez bezzałogowca używanego przez agresora.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dron nie został zestrzelony

Wojskowi przekazali również, że dron nie został zestrzelony, ponieważ przy granicy "nie strzela się na prawo i lewo" i trzeba mieć absolutną pewność, czy podejrzany obiekt nie jest np. obiektem cywilnym - lotnią czy też małym samolotem. Trajektoria lotu drona była cały czas monitorowana - podkreślono. Przypomniano również, że w przeszłości białoruskie drony wlatywały w łotewską przestrzeń.

- Dopóki trwa wojna w Ukrainie, nie ma gwarancji, że kolejne takie przypadki z udziałem dronów nie będą się zdarzać - przyznał gen. Kalnins.

W związku z incydentem na poniedziałek w godzinach popołudniowych na rozmowę wezwany został przedstawiciel ambasady Rosji - potwierdziła szefowa łotewskiej dyplomacji Baiba Braze.

Źródło artykułu:PAP
wojna w Ukrainiełotwarosja
Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski