"Lex Tusk" upadnie? PiS przyznaje: rolę komisji pełni dziś serial TVP

PiS zrezygnuje z komisji "lex Tusk"? Jarosław Kaczyński tego nie chce, ale w kuluarach coraz śmielej się o tym mówi. - Nie ma chętnych, żeby w niej pracować - przyznają nasi rozmówcy. W sztabie wyborczym głowią się, czym zainteresować Polaków w najbliższych tygodniach. - Jedyne, co dziś grzeje, to słońce - mówią politycy partii rządzącej.

Kaczyński TuskJarosław Kaczyński i Donald Tusk
Źródło zdjęć: © East News, PAP | Jacek Dominski, Paweł Topolski
Michał Wróblewski

Mówi polityk koalicji rządzącej: - Szczerze? Temat komisji całkiem by umarł, gdyby nie serial "Reset". Wszyscy oglądamy go z wypiekami. Wszystko tam jest wyjaśnione. A co do komisji, to nikt nie wie, czy ona powstanie przed wyborami. Coraz więcej osób w nią nie wierzy. A nawet jeśli zostanie powołana, to co z tego? Realnie przed wyborami nie ruszy, nie mówiąc o zrobieniu raportu na wrzesień. A po wyborach różnie może być.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tłit - Bogdan Zdrojewski

Część przedstawicieli obozu władzy w nieoficjalnych rozmowach sugeruje, że PiS może wykorzystać letni okres w polityce, by po cichu zrezygnować z powołania komisji ds. zbadania wpływów Rosji w Polsce (która w potocznym języku przyjęła się jako "lex Tusk").

Nie ma chętnych, żeby w niej pracować. Sprawa już nie rezonuje, jak dla mnie serial Rachonia i Cenckiewicza wyczerpuje temat - uważa jeden z naszych rozmówców (nawiązując do produkcji TVP na temat relacji Polski i Rosji za czasów rządów PO-PSL).

"Lex Tusk" upadnie? Zamiast pomóc, może zaszkodzić

Przyjętą 31 maja ustawę o komisji weryfikacyjnej - której nowelizacji domagał się już 2 czerwca prezydent Duda - w sprawie "wpływów Rosji w Polsce" w ubiegłym tygodniu w całości odrzucił Senat. Sejm być może zajmie się nią pod koniec lipca.

Wiadomo jedynie, że w pracach komisji nie chce uczestniczyć żadne polityczne środowisko oprócz PiS-u, co samo w sobie wypacza sens jej działania. Powód? O jej niekonstytucyjności i niezgodności z prawem mówi większość ekspertów i prawników, a także instytucji międzynarodowych (w tym administracja USA).

Andrzej Duda ustawę o komisji najpierw podpisał, a później "wybił jej zęby", pozbawiając kluczowych narzędzi, na których zależało władzom PiS (m.in. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi, wydany decyzją administracyjną przez członków komisji, którzy mieli być politykami).

Zdaniem niektórych przedstawicieli obozu rządzącego już sam ten fakt - czyli ograniczenie możliwości działania komisji - zniechęca do zajmowania się jej powoływaniem. Ale - jak słyszymy - wicepremier Jarosław Kaczyński nie chce rezygnować, bo zainwestował w pomysł powołania tego politycznego organu swój autorytet. Jeśli pomysł komisji by upadł, ucierpiałaby na tym wiarygodność prezesa.

Liderzy PiS-u - w tym Mateusz Morawiecki, który powołanie komisji ogłosił wraz z prezesem dokładnie osiem miesięcy temu - żałują, że nie udało się jej powołać jesienią ubiegłego roku. - Wtedy był jedyny dobry moment, żeby to rozpędzić - mówi jeden z polityków.

Podobnie uważają współpracownicy prezydenta Dudy: - Ta komisja powinna powstać już dawno. Cóż, straciła swój moment. W PiS-ie to wiedzą, ale brną, bo na razie muszą - mówi jeden z nich.

- Jeśli nawet ta komisja powstanie, na wybory będzie miała zerowy wpływ - przyznaje nasz rozmówca z PiS-u.

Niewykluczone, że w tej sprawie - jeśli udałoby się PiS-owi zebrać członków komisji - zostanie zwołane dodatkowe posiedzenie Sejmu w sierpniu. Takich planów nie wyklucza ponoć ścisłe kierownictwo partii rządzącej. Za takim pomysłem, jak słyszymy, optuje m.in. szef klubu parlamentarnego PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

"Trzeba to przetrzymać"

Szkopuł w tym, że szeregowi politycy PiS aktualnie nie zaprzątają sobie tym głowy.

- Co dziś rozpala wyborców? - pytamy polityka koalicji rządzącej.

- Słońce. Polityka nie będzie grzać przez najbliższy miesiąc. Trzeba to przetrzymać - odpowiada nasz rozmówca.

Dla PiS-u w kampanii najważniejsze są emocje. To one najbardziej mobilizują wyborców prawicy. Dlatego wakacje nie są najłatwiejszym okresem dla formacji Jarosława Kaczyńskiego.

Dziś o kampanijne emocje trudno - prezydent nie ogłosił jeszcze terminu wyborów, a Polacy - w tym zwolennicy PiS-u - chcą odpocząć i przynajmniej przez kilka tygodni nie myśleć o sejmowych awanturach i pojedynkach na konwencje i partyjne wiece.

Mówią o tym sami politycy Zjednoczonej Prawicy, którzy z rodzinami rozjeżdżają się na urlopy lub z nich wracają. Podobna sytuacja jest w innych partiach.

Czym zatem wzbudzić zainteresowanie tych, którzy mimo upałów spędzają czas przed ekranami? - Zależy, czy mówi pan o telewizorze czy ekranie telefonu. Dziś większość wyborców, zwłaszcza na wakacjach, wiedzę czepie ze smartfona - tłumaczy sztabowiec PiS-u.

Jednocześnie przyznaje: ludzie wolą się odciąć, niż wciąż śledzić polityczne wydarzenia. Przynajmniej w większości. - Jest ładna pogoda, ludzie chcą z tego korzystać. Polityka się kręci, ale dziś raczej w miejscu - zauważa rozmówca WP.

"Jarosław Trump" straszy komuną

Co to wszystko oznacza? Politycy odpuszczają tzw. kampanię totalną, ale nie mogą całkowicie zniknąć z radaru wyborców. Przedstawicielom PiS-u i Koalicji Obywatelskiej nie pozwalają na to sztaby wyborcze.

- Politykom - że tak powiem, z pierwszej linii - trudno wyjechać na urlop. A jeśli już się uda, to raczej w grę wchodzi urlop za granicą, żeby trudniej było przyłapać "delikwenta" - żartuje rozmówca z obozu władzy.

Podobnie mówi jego kolega z opozycji: - To zawsze jest zabawne, gdy ktoś wraca do Sejmu po trzech tygodniach i jest brązowy. A później ci sami ludzie opowiadają w wywiadach, że "w tym roku urlopów nie ma".

Pikniki, kurorty, chodnik przed budynkiem biura PO. Tak ostatnio spędzają polityczne wakacje przedstawiciele PiS aktywni w kampanii.

Gwiazdą dwóch poprzednich tzw. rodzinnych pikników pod hasłem "Z miłości do Polski" był Jarosław Kaczyński. Formuła spotkań jest taka: otwarta scena, słońce, uśmiechnięci działacze w koszulach z podwiniętymi rękawami, pokrzykujący wesoło niczym wodzirej rzecznik partii.

Szkopuł w tym, że szczególnej uwagi te spotkania nie przyciągają. Większe emocje wzbudziła ostatnio stylizacja prezesa - czapka z daszkiem a la Donald Trump i orzełek - aniżeli to, co mówił.

Repertuar był znany. W skrócie: PO to spadkobiercy komuny, Tusk to sługus Berlina, a jego partia chciała wyprzedać Polskę zagranicznym siłom.

Do tego na drugą nogę: dzięki PiS-owi Polacy odzyskali godność, inflacja spada, a będzie tylko lepiej, bo już wkrótce rodziny dostaną 800+ itd.

Te same historie dominują w przekazach medialnych polityków partii rządzącej.

Polityczny stragan

Niektórzy rozmówcy z PiS przyznają jednak, że sztab i partyjna centrala wymyślają pomysły "sztampowe", a wręcz "paździerzowe". - Każą robić nam kilka konferencji dziennie, choć większego sensu to nie ma. Poważni ludzie z ministerstw muszą bawić się w happeningi, a ci, którzy mogliby pracować w okręgach, tracą czas w Warszawie. No, ale trzeba odwalić swoje, wtedy jest spokój i nikt się nie czepia - mówi nam polityk obozu władzy.

Ostatni tydzień to aktywności typu: "stragan Tuska" w centrum Warszawy, "drużyna afer Tuska", a nawet gra terenowa "skrytki Platformy". - Pies z kulawą nogą się tym nie zainteresował, nikt tych błyskotliwych 'eventów' nie śledził - przyznają rozmówcy z obozu władzy. Twierdzą, że kolejne tego typu pomysły - polityczne odgrzewane kotlety - to marnowanie energii.

Szkopuł w tym, że trudno wyborców zainteresować dziś czymkolwiek innym. "Twarda" polityka - jak pisaliśmy - zeszła na dalszy plan. Wyborcy, jeśli ich uwagę przykują media, skupiają się na historiach z życia wziętych, a nie dają się porywać topornej politycznej propagandzie, która zalewa ich przez pozostałą część roku.

Jedynym tematem, który wciąż ma potencjał, jest - wedle rządzących - polityka migracyjna. Dlatego PiS mocno wierzy w sens pomysłu przeprowadzenia referendum. Wedle informacji Wirtualnej Polski wkrótce może ruszyć kampania informacyjna w tej sprawie. Oczywiście najpierw referendum musi zostać zatwierdzone, a Polacy muszą poznać pytanie referendalne. Decyzje w tej sprawie poznamy wkrótce.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie

Katar: nie zostaliśmy uprzedzeni o izraelskim ataku na Dohę
Katar: nie zostaliśmy uprzedzeni o izraelskim ataku na Dohę
Marcon zdecydował. Lecornu będzie nowym premierem
Marcon zdecydował. Lecornu będzie nowym premierem
USA zabierają głos po ataku Izraela na terenie swojego sojusznika
USA zabierają głos po ataku Izraela na terenie swojego sojusznika
ISW: Kreml straszy Finlandię tak samo jak przed atakiem na Ukrainę
ISW: Kreml straszy Finlandię tak samo jak przed atakiem na Ukrainę
Działo się we wtorek. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się we wtorek. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Kobieta zmarła w drodze do szpitala. Prokuratura wznowiła śledztwo
Kobieta zmarła w drodze do szpitala. Prokuratura wznowiła śledztwo
Polska zamyka granicę z Białorusią. Jest reakcja z Mińska
Polska zamyka granicę z Białorusią. Jest reakcja z Mińska
Sebastian M. nie był w samochodzie sam. Co ujawniono o pasażerze?
Sebastian M. nie był w samochodzie sam. Co ujawniono o pasażerze?
Jest reakcja Kataru na atak Izraela. Zrywa negocjacje
Jest reakcja Kataru na atak Izraela. Zrywa negocjacje
Putin tego się obawia. Będzie ciężko, gdy z wojny powrócą weterani
Putin tego się obawia. Będzie ciężko, gdy z wojny powrócą weterani
Kulisy prezydentury. Fotograf Dudy mówi o niepublikowanych zdjęciach
Kulisy prezydentury. Fotograf Dudy mówi o niepublikowanych zdjęciach
Atak Ukrainy na Soczi. Media: w mieście był Putin
Atak Ukrainy na Soczi. Media: w mieście był Putin