Lewica wściekła na Trzecią Drogę. Mówią o sojuszu z Konfederacją
Koalicja Obywatelska i Lewica przegrały w koalicji starcie z Trzecią Drogą o szybkie rozpoczęcie prac nad liberalizacją prawa aborcyjnego. Wniosek Włodzimierza Czarzastego poparły wicemarszałkinie z PO, ale przeciw był Szymon Hołownia, Piotr Zgorzelski oraz Krzysztof Bosak. Lewica jest wściekła i grzmi, że prawa kobiet zablokowała koalicja Trzeciej Drogi i Konfederacji.
Aktywistki, społeczniczki, przedstawicielki organizacji pozarządowych do późnego wieczora w wiadomościach i rozmowach telefonicznych z posłankami Lewicy deklarowały, że w środę rano i w kolejnych dniach są gotowe pojawić się w Sejmie.
Chcą przypomnieć Szymonowi Hołowni, że to m.in. dzięki głosom kobiet mogła powstać koalicja 15 października, a on sam w konsekwencji został marszałkiem Sejmu. Tak w skrócie posłanki Lewicy relacjonują pierwsze reakcje na decyzję Szymona Hołowni o odroczeniu prac nad projektami ustaw w sprawie aborcji.
Przedstawiciele Lewicy nie ukrywają, że są wściekli. Podkreślają, że Włodzimierz Czarzasty miał rację, mówiąc, że to Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz są odpowiedzialni za blokowanie rozpoczęcia prac nad projektami ustaw. Mimo to do ostatniej chwili miały nadzieję, że Trzecia Droga zmieni zdanie i umożliwi rozpoczęcie prac nad przepisami. – Mówimy przecież nie o ostatecznym głosowaniu i uchwaleniu ustawy, a rozpoczęciu prac. Pierwszym kroku, żeby zakończyć piekło kobiet - podkreśla jedna z przedstawicielek Lewicy.
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że wniosek o prace nad projektami ustaw ws. aborcji na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu złożył Włodzimierz Czarzasty. Poparły go wicemarszałknie z ramienia PO Monika Wielichowska i Dorota Niedziela. Przeciw był Szymon Hołownia, Piotr Zgorzelski i Krzysztof Bosak.
Głos marszałka Sejmu w takiej sytuacji i tak jest decydujący, co podkreślał m.in. sam Bosak, ale politycy Lewicy atakują Trzecią Drogę, zarzucając im "cichą koalicję z Konfederacją" w blokowaniu praw kobiet. Takie zarzuty z kolei wywołują sprzeciw przedstawicieli Polski 2050 i PSL.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hołownia: Nie można mnie oskarżać o blokowanie
Marszałek Sejmu liczył się z krytyką przedstawicieli Lewicy, ale w TVN24 podkreślał, że nie można go oskarżać o blokowanie projektów aborcyjnych. - Robię wszystko żeby zostały w Sejmie przeprocedowane, a więc żeby Sejm się nimi na poważnie zajął. Natomiast żyjemy w rzeczywistości politycznej, a nie idealnej, jesteśmy w środku bardzo gorącej kampanii wyborczej – podkreślił.
- Ostatnich kilka tygodni poświęciłem na konsultacje, rozmowy, próby mediacji i doprowadzenia do tego, żeby zminimalizować ryzyko tego, że wszystkie projekty, które dzisiaj w Sejmie są, zostaną odrzucone w ramach tej przedwyborczej kanonady w pierwszym czytaniu. Że umowna lewica wystrzela projekty tych bardziej na prawo, ci bardziej na prawo wystrzelają projekty tych bardziej na lewo i zostaniemy z ugorem, ze spaloną ziemią, tylko z tego powodu, że ktoś uważa, że dzięki temu będzie mu albo jego koledze łatwiej zostać wójtem albo burmistrzem, albo radnym – przekonywał.
Decyzja Szymona Hołowni nie przekonuje jednak nawet wszystkich posłanek Trzeciej Drogi. – Podporządkuję się, ale uważam, że to niepotrzebny ruch, bo tworzy tylko wrażenie kłótni w koalicji, a wyborcy oczekują jedności. Symboliczne rozpoczęcie prac byłoby symbolem, więc uważam, że to jest niepotrzebne – mówi ważna przedstawicielka Trzeciej Drogi.
Lewica szykuje kontrę, bo czuje się spychana
Przedstawiciele Lewicy w nieoficjalnych rozmowach z WP przyznają, że przed nimi trudna decyzja, bo wewnętrzne badania pokazują zniecierpliwienie ich elektoratu ws. liberalizacji prawa do aborcji. – Widzimy, że młode kobiety nam zaufały i poszły do wyborów, bo wierzyły, że prawa kobiet to dla nas priorytet. Teraz mówią sprawdzam, więc nie możemy tego odpuścić. Z drugiej strony różnica zdań nie może spowodować, że ogłosimy zerwanie koalicji, bo wyborcy chcą od nas zgody – wyjaśnia jeden z naszych rozmówców.
W kuluarowych rozmowach nasi rozmówcy z Lewicy podkreślają, że nie zamierzają się poddawać, a odpowiedź klubu musi być zdecydowana. – Myślę, że wizyta przedstawicielek organizacji, które walczą o prawa kobiet jest nieunikniona. Wszyscy muszą mieć świadomość, że marszałek Sejmu odnalazł sejmową zamrażarkę i korzysta z niej ze względu na interes polityczny Trzeciej Drogi. Próbują przejąć część wyborców PiS i boją się krytyki księży z ambony przed wyborami – mówi jedna z naszych rozmówczyń. Marszałek Sejmu przekonuje, że jego decyzja jest podyktowana troską o kobiety.
Inny przedstawiciel klubu dodaje, że Lewica ma świadomość, że Trzecia Droga rozpycha się w koalicji. – Spodziewamy się, że po wyborach samorządowych również będą chcieli pokazywać siłę, więc teraz próbują nas osłabić. To nie jest przypadkowe. Dlatego my tym bardziej musimy w kampanii samorządowej tłumaczyć, że dla Lewicy prawa kobiet to priorytet – mówi. Źródła WP spodziewają się, że szczególnie przedstawiciele partii Razem będą otwarcie atakowali Trzecią Drogę.
Już w we wtorek wieczorem w mediach społecznościowych partia opublikowała zdjęcie marszałka Sejmu z widocznym plakatem "PIEKŁO kobiet trwa" i podpisem "Szymon! Proceduj" Chcemy wyboru i bezpieczeństwa!". Partia Razem we wpisie zarzuca Hołowni, że "duch Elżbiety Witek w gabinecie marszałkowskim jest wiecznie żywy i projekty łagodzące barbarzyńskie prawo zakazujące aborcji nadal są zawieszone".
Walka mniejszych koalicjantów
Koalicja Obywatelska próbuje łagodzić napięcia pomiędzy mniejszymi koalicjantami. Mimo że w głosowaniu przedstawicieli PO poparły wniosek Włodzimierza Czarzastego, w większości politycy próbują tonować emocje. Posłowie przekonują, że kobiety nie powinny dłużej czekać, ale nie chcą otwarcie atakować Trzeciej Drogi. Podkreślają jednak, że są gotowi pracować nad projektami ustaw jeszcze w tym tygodniu.
Piątkowa narada Donalda Tuska z pozostałymi liderami koalicji rządzącej w gabinecie marszałka Sejmu nie wyciszyła skutecznie napięcia wewnątrz większości rządzącej. Z informacji WP wynika, że rozmowy koalicyjne były prowadzone przez weekend i początek tygodnia, bo większość nie mogła porozumieć się w sprawie trybu i tempa prac nad liberalizacją prawa aborcyjnego.
Włodzimierz Czarzasty po spotkaniu złagodził ton wypowiedzi w sprawie liberalizacji prawa do aborcji i już nie winił bezpośrednio Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza o blokowanie projektów. Podkreślał, że różnice są naturalne, ale "nikt tego nie będzie podgrzewał, a jeżeli ktoś to podgrzewa to jest niepoważny".
Wiele wskazuje na to, że w najbliższych dniach jego klub może powrócić do ostrzejszego tonu wypowiedzi, bo jak mówią politycy Lewicy, nie będą gryźć się w język, skoro to liderzy Trzeciej Drogi w weekend uzależnili obecność w koalicji od zmiany naliczania składki zdrowotnej. – Na nas na razie niech nie liczą – puentuje ważny przedstawiciel Lewicy.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski