Rosjanie wystawieni na pośmiewisko. Ulubienica Putina w akcji
Margarita Simonjan jest jedną z czołowych przedstawicielek rosyjskiej propagandy. Jako szefowa stacji Russia Today szybko stała się ulubienicą Władimira Putina. Kobieta nieraz zasłynęła z kuriozalnych wypowiedzi, ale teraz przeszła już samą siebie. Stwierdziła na wizji, że Rosja "zdobyła" Kijów zaraz po wybuchu wojny, ale potem "po prostu go oddała".
Margarita Simonjan uznawana jest za jedną z ważniejszych postaci rosyjskiej propagandy. Parę lat temu zdobyła przydomek "caryca rosyjskich mediów". Odkąd Rosjanie zbrojnie napadli na Ukrainę, regularnie powtarza, że wszystkiemu winni są Amerykanie.
Nieraz wypowiadała też kontrowersyjne słowa na temat konieczności ataku nuklearnego, czy miała nadzieję, że w Ukrainie zapanuje "głód stulecia".
Tym razem stała się obiektem drwin, a to z racji jej kuriozalnych słów odnośnie Kijowa i pierwszych dni wojny.
- My już zdobyliśmy Kijów w pierwszym tygodniu. Później go oddaliśmy. Znam żołnierzy, którzy tam byli i byli zaskoczeni, że kazano im wyjść - stwierdziła kuriozalnie Simonjan.
Ze słów ulubienicy Putina wynika, że Rosjanie zdobyli Kijów, jednak później padł rozkaz na Kremlu, by "oddać" stolicę. Tymczasem na przedmieściach miasta toczyły się krwawe walki, w których górą okazali się żołnierze Wołodymyra Zełenskiego, zatrzymując oddziały wroga i zmuszając je tym samym do odwrotu.
Rosjanie w ramach zemsty za niepowodzenie pod Kijowem zdziesiątkowali ludność w Buczy, gdzie torturowali lokalnych mieszkańców, przeprowadzali egzekucje na ulicach i bestialsko gwałcili kobiety na oczach ich dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powód, dla którego Rosjanie nie zbombardują Kijowa
Propagandystka wyjawiła w kremlowskiej telewizji tezę, dlaczego stolica Ukrainy nigdy nie zostanie zaatakowana bronią jądrową. Według Simonjan, w Kijowie znajduje się wiele "świętych miejsc", które dalej należą do Rosji. Z tego powodu uważa, że Putin nigdy nie wyda rozkazu ataku nuklearnego na stolicę Ukrainy.
- Nigdy nie przeprowadzimy uderzenia jądrowego na Kijów. Nigdy. To jest coś, co jest całkowicie wykluczone. Nasze święte miejsca znajdują się w Kijowie. Putin nigdy nie podejmie decyzji o bombardowaniu - stwierdziła szefowa Russia Today.
Jak widać, dla Rosjan ludzkie życie nie ma żadnego znaczenia. Tym bardziej ukraińskie, gdy zamiast o setkach tysięcy ofiar w wyniku ewentualnego wybuchu bomby atomowej, w kremlowskiej propagandzie mówi się o zniszczeniu "świętych miejsc".
Simonjan bezczelnie stwierdziła też w kremlowskiej telewizji, że takich miejsc nie ma w Berlinie, Londynie czy Waszyngtonie, sugerując tym samym, że tam nuklearny atak ze strony Rosji byłby możliwy.