Kryzys chińsko-tajwański. Gen. Koziej: "To bardzo prawdopodobny scenariusz"
Agencja Reutera podała, że ok. 20 chińskich okrętów utrzymywało rano pozycje w cieśninie chińsko-tajwańskiej. Chińskie okręty miały wepchnąć się do strefy buforowej, a jednostki tajwańskie miały je monitorować. Zdaniem gen. Stanisława Kozieja kryzys chińsko-tajwański może być globalnie groźniejszy niż wojna w Ukrainie. - Tam jest ryzyko dojścia do bezpośredniego starcia dwóch mocarstw nuklearnych - ocenił w programie "Newsroom WP" były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. - W Ukrainie jest inna sytuacja, bo ona nie ma broni nuklearnej. W stosunku do Tajwanu Amerykanie są bardziej zaangażowani. Flota amerykańska musi mieć swobodę działania. Konflikt zbrojny w tym regionie dotknąłby Amerykę bezpośrednio. Jest ogromne ryzyko, że tam może dojść do bezpośrednich starć zbrojnych między tymi dwoma mocarstwami. Zarówno Chiny, jak i USA starają się uniknąć takiego scenariusza. Być może będzie kontynuowany scenariusz najprostszy, czyli manewry. Władze chińskie pokazałyby swoim obywatelom, że są zdecydowane. To scenariusz pogrożenia palcem władzom w Tajpej, który jest realizowany. Drugi scenariusz to przedłużenie blokady, która z tych ćwiczeń wynika. Niewykluczone, że potrwają tygodniami do czasu zjazdu Komunistycznej Partii Chin i będzie potrzebny sygnał propagandowy, jak próba wymuszenia na władzach w Tajpej pokajania się. Chiny mogą uzyskać propagandowy urobek z tego kryzysu na użytek wewnętrzny. Niewykluczony jest wariant bardziej ryzykowny. Jeśli by to wymuszenie upokorzenia władz w Tajpej się nie powiodło, to (możliwe jest - red.) zajęcie kilku wysepek poza Tajwanem, które są we władaniu Tajpej, a są blisko Chin. (Chodzi o to - red.), by pokazać, że rozpoczął się proces reunifikacji Tajwanu do Chin. To bardzo prawdopodobny scenariusz - dodał.