Krok Dudy i ruch Bodnara [OPINIA]

Prezydent zrobił krok do tyłu, ale oczekuje, że o co najmniej pół kroku cofnie się rząd. Tak należy rozumieć wszczęcie przez głowę państwa procedury ułaskawieniowej dotyczącej Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska. Na zdjęciu Andrzej Duda i Adam Bodnar
Zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska. Na zdjęciu Andrzej Duda i Adam Bodnar
Źródło zdjęć: © East News | WOJTEK RADWANSKI
Patryk Słowik

Dawno, dawno temu, daleko stąd, w pewnej niedużej wsi mieszkało dwóch rozrabiaków. Jednemu było Andrzej, drugi to Adam.

Andrzej rozrabiał częściej i więcej. Robił groźne miny, opowiadał, że trzeba być twardym, i dużo psocił.

Raz w tygodniu w lokalnej dyskotece odbywała się impreza, na którą schodziło się pół wsi. I pewnego dnia Andrzej z Adamem wzięli się za łby.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ale żeby było ostrzej, chłopy szybko chwyciły za kije. Jak zaczęli nimi wymachiwać, z jednego stolika strącili kufel z piwem, z drugiego poleciała popielniczka, ledwo z życiem uszła Bogu ducha winna dziewczyna. Pojedynek był co prawda pasjonujący, ale ryzykowny też dla gapiów.

I tak Andrzej z Adamem tłukli się i tłukli, aż zaczęło być widać, że Andrzej tej bitki nie wygra. A to dostał pięścią w łeb, a to kijem przez tyłek.

W pewnym momencie, gdy widział, że sprawa nie potoczy się dla niego dobrze, stwierdził, że nie ma sensu walczyć. Rzucił kij i stwierdził, by Adam zrobił to samo. Dopowiedział pod nosem, że robi to tylko po to, by nie spuścić Adamowi manta.

I na tym ta historia się kończy. Nie wiemy więc, czy Adam zdzielił pałą Andrzeja w łeb - bo w końcu mógł. Czy może pałę odrzucił na bok i uznał, że w sumie można się pogodzić - bo daje to nadzieję na uniknięcie kolejnych bitek.

Propozycja prezydenta

Tak trochę, oczywiście - trochę, wygląda sytuacja z Andrzejem Dudą, rządem, w tym prokuratorem generalnym Adamem Bodnarem, oraz wszczęciem procedury ułaskawieniowej przez prezydenta.

Fakt jest taki, że Andrzej Duda mógł wybrać dwie ścieżki prowadzące do ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika: szybszą, gdzie samodzielnie podejmuje decyzję, i wolniejszą, gdzie część zadań spoczywa na prokuratorze generalnym.

Wybrał tę wolniejszą. Dlaczego? Zapewne najprostsza odpowiedź jest tu najlepsza: dla zachowania twarzy.

Gdyby Andrzej Duda mówił dzień w dzień, że już skutecznie ułaskawił kolegów i tego nie zrobi po raz kolejny, po czym zrobiłby to jeszcze raz - wystawiłby się na pośmiewisko. Duda więc mówi, że to żony osadzonych w zakładach karnych polityków go poprosiły, a on nie ma wyjścia - zgodnie z Kodeksem postępowania karnego prośbę przekazuje.

Każdy doskonale wie, że to próba wyjścia z sytuacji z twarzą. Duda chce bowiem deeskalacji napięcia, które powstało w państwie, ale nie biorąc stu procent konsekwencji na siebie.

Proponuje więc, że on przymyka oko na to, że jeszcze raz będą ułaskawiani politycy, którzy - zdaniem prezydenta - zostali już ułaskawieni. A zarazem prosi prokuratora generalnego, by do czasu zakończenia procedury wypuścić Kamińskiego i Wąsika na wolność.

Innymi słowy, prezydent zrobił krok w tył i oczekuje zrobienia połowy kroku w tył przez rząd.

Mógł samodzielnie, na bazie konstytucyjnej prerogatywy ułaskawić raz jeszcze Kamińskiego i Wąsika, ale wtedy musiałby zrobić pięć kroków w tył, a obecny rząd mógłby kpić, że prezydent zaraz na wstecznym wpadnie w ścianę.

Dwie możliwości Bodnara

Adam Bodnar - a w zasadzie rząd, bo naiwne byłoby zakładanie, że Adam Bodnar podejmie decyzję samodzielnie, bez ustalenia tego z Donaldem Tuskiem - ma dwa wyjścia z sytuacji.

Jedno: przystać na propozycję Andrzeja Dudy, uwolnić Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, a następnie szybko przeprowadzić procedurę ułaskawieniową, która zakończyć powinna się przekazaniem akt prezydentowi. Ten zaś - jak można się domyślać - z chęcią podejmie decyzję korzystną dla skazanych.

Stwarza to ryzyko, że Kamiński z Wąsikiem zaraz zaczną szturmować Sejm, twierdząc, że są posłami. Ale też polskie państwo ma narzędzia, by nie wpuścić na salę obrad osób, które posłami nie są.

Drugi wariant, także prawnie dopuszczalny, jest taki, że Kamiński i Wąsik będą siedzieli w więzieniu aż do zakończenia wszelkich procedur ułaskawieniowych. A te Adam Bodnar, zgodnie z przepisami, będzie przeciągał miast skracać. I potrwa to wszystko kilka, a być może i kilkanaście miesięcy. W ten zaś sposób rząd będzie wywierał presję na prezydencie, by ostatecznie się ugiął i zrobił wspomniane pięć kroków w tył - i po prostu ułaskawił polityków Prawa i Sprawiedliwości, korzystając z konstytucyjnej prerogatywy.

Interes partii i państwa

Wybór wcale nie jest oczywisty.

Z partyjnego punktu widzenia najlepiej nie robić ani pół kroku wstecz, tylko przeć cała naprzód; i korzystać z tego, że polityczny rywal się chwieje. Wielu wyborców Koalicji Obywatelskiej oczekiwało przecież rozliczania "pisowców", a świadomość, że dwóch wpływowych polityków PiS-u trafiło do więzienia, smakuje lepiej od najwykwintniejszego dania w restauracji z gwiazdką Michelin.

Jednocześnie, czy to się komuś podoba, czy nie, Andrzej Duda będzie prezydentem jeszcze przez kilkanaście miesięcy. I choćby znośna współpraca na linii prezydent - rząd byłaby dla polskiego państwa o wiele lepsza niż brak jakiejkolwiek współpracy i wojna o każdą najdrobniejszą kwestię.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2628)