Koniec sprawy słynnych krów z Deszczna. Znalazły nowy dom
W obronę zwierząt zaangażował się nawet prezydent Andrzej Duda i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ostatecznie krowy z Deszczna nie trafią na ubój. Właśnie rozpoczął się proces transportu stada na fermę rolnika w Lipnikach Wielkich.
Dzikie krowy przez lata żyły na wolności i wypasały się na terenach, które należały do rolników. Nie były zarejestrowane, nie miały właściciela, ani nie były pod opieką weterynarza. W związku z faktem, że stado niekontrolowanie się powiększało, zapadła decyzja o jego wybiciu. Argumentowano to potencjalnym zagrożeniem dla innych zwierząt i okolicznych mieszkańców.
Decyzja spowodowała protest ekologów i aktywistów. Głos zabrał też prezydent Andrzej Duda i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Pod petycją w obronie zwierząt podpisały się dziesiątki tysięcy osób. Początkowo stado miało trafić do jednego z państwowych gospodarstw. Później krowom kilka razy udało się znaleźć nowy dom, ale zainteresowani wycofywali się w ostatniej chwili lub brakowało im pieniędzy na transport.
Jak informuje tvn24.pl wygląda na to, że to koniec perypetii zwierząt. Stado trafi na fermę rolnika w Lipkach Wielkich. Właśnie rozpoczęły się prace przy transporcie krów. Zwierzęta zostały zapędzone do specjalnego urządzenia w celu przebadania i zakolczykowania. Najpierw pojadą samice z cielakami, a potem byki.
Biuro Ochrony Zwierząt, które przejęło opiekę nad zwierzętami, od nowego właściciela dostało zapewnienie, że krowy nie zostaną sprzedane, ani oddane do rzeźni - podaje TVP3 Gorzów Wlkp. - Będą miały zapewnione dożywocie. Nadzór ma prowadzić fundacja, powiatowy lekarz weterynarii i nasi specjaliści. Organizacje, które myślą, że krowy czeka zły los, uspokajam - zapewnia rolnik.
Przeczytaj również: Dzikie krowy z Deszczna uratowane. Jednak nie trafią na ubój
Źródło: tvn24.pl/TVP 3 Gorzów Wielkopolski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl