Komisja ds. Pegasusa. Wyjaśnienia składał Krzysztof Brejza
W środę przed senacką komisją ds. Pegasusa stawił się senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Jak stwierdził, atak na jego osobę to zemsta za pokazanie skali nieprawidłowości w państwie zarządzanym przez Jarosława Kaczyńskiego, a rząd PiS "tworzy mechanizm niszczenia ludzi i opanowania wszystkich instytucji". Senatorowi towarzyszyła żona, która jest także jego adwokatem. Dorota Brejza powiedziała, że kampania nienawiści prowadzona przez telewizję publiczną sprowadziła na ich rodzinę niebezpieczeństwo.
Komisja Nadzwyczajna do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na proces wyborczy w Rzeczypospolitej Polskiej oraz reformy służb specjalnych w środę rozpoczęła trzeci dzień pracy. W porządku obrad jest m.in wysłuchanie Krzysztofa Brejzy, który pojawił się w towarzystwie swojej żony Doroty. Przewidziano także wysłuchanie ekspertów prawnych - dr hab. Dobrosławy Szumiło-Kulczyckiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dr Adama Behana z UJ oraz dr Macieja Fingasa z Uniwersytetu Gdańskiego.
Marcin Bosacki, przewodniczący senackiej komisji poprosił Brejze o odpowiedź na pytanie, dlaczego padł ofiarą ataków. Zdaniem Brejzy odpowiedź ma źródło w pierwszym rządzie PiS w latach 2005-2007. - W tym czasie doszło do szeregu nadużyć prawa, doszło do ogromnej prowokacji przeciwko wicepremierowi śp. Andrzejowi Lepperowi i w 2011 roku byłem autorem raportu końcowego komisji ds. nacisków. Raportu w którym komisja ustaliła nielegalne naciski na służby, ogromną nielegalną operację specjalną przeciwko posłom kadencji 2005-2007, całą wielką prowokację z użyciem służb specjalnych za którą minister Kamiński, minister Wąsik zostali skazani na karę bezwzględnego więzienia, ułaskawieni potem w wątpliwym trybie przez pana prezydenta - odpowiedział Brejza.
"Mechanizm niszczenia ludzi"
Zdaniem Brejzy, gdy PiS ponownie objął władzę, doszło do recydywy i powrotu do tych metod, które ta partia i ci ludzie lubią najbardziej. - Identyfikuję pewną obsesję tej grupy ludzi z własną działalnością poselską. Z racji na mandat, zaufanie wyborców jestem zobowiązany do realizacji mandatu posła i podejmowałem tysiące interwencji pokazując skalę nieprawidłowości w państwie zarządzanym przez Jarosława Kaczyńskiego - wyjaśniał Brejza.
Za przykład senator podał ujawnione przez siebie koszty działalności podkomisji smoleńskiej, skalę ogromnego importu w 2018 roku rosyjskiego węgla, nagonkę na sędziów przez firmę zarejestrowaną w kancelarii prawnej związanej z Jarosławem Kaczyńskim, interwencje w sprawie zaginionych dowodów po wypadku premier Beaty Szydło, a także w 2018 roku skalę "drugich pensji", czyli nagród w rządzie Beaty Szydło. - Wiąże te działania z pewnym odwetem, zemstą tych ludzi za sprawowanie mandatu posła - powiedział Brejza. Stwierdził, że rząd Prawa i Sprawiedliwości "tworzy mechanizm niszczenia ludzi i opanowania wszystkich instytucji". - Nie ma miejsca w państwie Jarosława Kaczyńskiego na osoby o innych poglądach - stwierdził senator.
"Kalendarz włamań pokrywa się w 100 proc. z kalendarzem wyborczym"
Przewodniczący komisji ds. Pegasusa poprosił Brejzę o odpowiedź na pytanie, czy widzi powiązania czasowe i logiczne między datami ataków, a ważnymi wydarzeniami politycznymi z udziałem Brejzy.
Senator KO przedstawił infografikę, na której zaznaczył moment ataku na jego telefon oraz powiązane z tym wydarzenia.
Jak wynika z przedstawionych materiałów włamanie na telefon Brejzy nastąpiło w momencie np. przyjmowania raportu z komisji śledczej ds. Amber Gold oraz jego sprawozdania w sejmie.
Kolejne włamanie miało miejsce w dniu posiedzenia sztabu wyborczego i uruchomienia akcji #POrozmawiajmy. Z kolei 11 lipca, Brejza przygotowywał się do forum programowego Koalicji Obywatelskiej. - Panowie chcieli poznać wcześniej te zamierzenia i koncepcje - zaznacza senator. Kolejne 30 lipca miało miejsce w dniu prezentacji list wyborczych. Do włamania na telefon Brejzy doszło także w dniu, w którym w trybie wyborczym wygrał z pracownikiem TVP szlakującym Brejzę, na cztery dni przed wyborami. - Ten kalendarz pokrywa się w 100 proc. z kalendarzem wyborczym. Ataki ustały kilka dni po wyborach 2019 roku - stwierdził Brejza.
400 materiałów w TVP na temat Brejzy
Na komisji pojawił się także wątek manipulowania informacjami przez TVP. - Skala wypalania mnie w kampanii. Niszczenia mnie i rodziny. Skala ataku na ojca, atakowana była moja mama, żona jest ogromna. W czasie kampanii było to 400 materiałów i ekwiwalent reklamowy telewizji rządowej zaangażowanej w te operację to 13 mln złotych. Gdybym chciał przywrócić dobre imię musiałbym wyłożyć 13 mln zł. na kampanię reklamową do tej kampanii nienawiści prowadzonej przez TVP - wskazał senator. Na komisji odtworzono kilka materiałów z "Wiadomości" TVP szkalujących senatora Koalicji Obywatelskiej w których wykorzystano materiały wykradzione za pomocą Pegasusa. - Sięgnięto po smsy sprzed pięciu lat i wiadomości kierowane do różnych osób, w różnym czasie i różnym kontekście. Spreparowano je do jednej postaci, maila - wskazał Brejza. W materiale "Wiadomości" TVP znalazła się także treść, której Brejza nie znalazł na telefonie.
"Przekonano sąd, że uczestniczę w jakiejś zorganizowanej grupie"
Zdaniem Brejzy wykradanie prywatnych wiadomości miało służyć przedłużeniu kontroli operacyjnej. - Wykradziono komunikat przy pierwszym wniosku o kontrolę operacyjną, żeby zrobić tzw. przedłużkę trzeba zapewnić sąd, że wgrało się coś wskazującego na przestępczość. Brejza załatwia lewe telefony, zamieniono nadawcę z odbiorą, przekonano sąd, że uczestniczę w jakiejś zorganizowanej grupie zajmującej się terroryzmem - tłumaczył senator.
Zarówno komisja ds. Pegasusa jak i sam Brejza wielokrotnie zaznaczyli, że przeciwko senatorowi nie toczyło się żadne postępowanie karne, ani nie złożono wniosku o uchylenie immunitetu.
Głos zabrała także żona senatora Dorota Brejza, jak zaznaczyła ich rodzina pozostaje w licznych "sporach sądowych" zarówno z TVP jak i poszczególnymi pracownikami telewizji publicznej. - Sprawa zafałszowanych smsów jest przedmiotem procesu o naruszenie dóbr osobistych mojego męża w postaci prawa do prywatności, naruszenia tajemnicy korespondencji, a także naruszenia godności. Wygraliśmy w tej sprawie pierwszy etap i czekamy na dalsze rozstrzygnięcie - zaznaczyła Dorota Bejza.
Atak na telefon Doroty Brejzy
Brejza zaznacza, że kampania nienawiści prowadzona przez TVP doprowadziła do tego, że ich rodzina była w niebezpieczeństwie. - Kampania nabrzmiała do tak dużego hejtu, że pojawiły się groźny wobec moich dzieci. Pojawiły się komunikaty, że ktoś wie gdzie chodzą, żebym uważał na nie. Jestem wdzięczny policjantom KWP w Bydgoszczy, którzy żonę i dzieci objęli profesjonalną ochroną - mówił Krzysztof Brejza.
Żona senatora, Dorota Brejza skomentowała też ostatni atak na swój telefon, z którego miały być rozsyłane informacje o podłożonych ładunkach wybuchowych. Jak zaznaczyła, sprawę zgłosiła już policji, a teraz czeka na ruch prokuratury. Przedstawiła trzy hipotezy. - Może być to zachowanie osoby, która pozostaje pod wpływem propagandy telewizji publicznej. To w TVP codziennie sączy się hejt przeciwko naszej rodzinie, tak było przez wiele miesięcy w trakcie kampanii wyborczej w 2019 roku i tak jest teraz - mówiła Dorota Brejza. - Moze to być skoordynowana akcja służb specjalnych mająca na celu rozmycie sprawy, dodanie nowych wątków, aby tą sprawę (Pegasusa - przyp. red) zamydlić. Może to być kierowane do nas ostrzeżenie, żeby albo mówić o tej sprawie mniej albo ciszej - wskazywała Dorota Brejza.
Śledztwo ws. włamania na telefon senatora
We wtorek późnym popołudniem prokuratura okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie uzyskania dostępu do telefonu senatora Krzysztofa Brejzy. Chodzi o sms-y wykradzione z jego telefonu, a następnie zmanipulowane w telewizji publicznej.
"To jedyna prawidłowa decyzja, jaka mogła zapaść w tej sprawie" - powiedział PAP senator Krzysztof Brejza. Senator zaznaczył, że zawiadomienie zostało uzupełnione o ekspertyzy z kanadyjskiego Citizen Lab oraz informację o wynikach badań ekspertów z Amnesty International. To właśnie te dwie organizacje stwierdziły, że telefon Brejzy został zaatakowany systemem Pegasus.
Banaś wzywa Jarosława Kaczyńskiego
Komisja ds. Pegasusa rozpoczęła prace w poniedziałek. Wysłuchano m.in dwóch specjalistów z działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, którzy jako pierwsi ustalili, że system Pegasus został wykorzystany przeciwko Brejzie, a także mecenasowi Romanowi Giertychowi oraz prokurator Ewy Wrzosek. - Jesteśmy przekonani, że senator był monitorowany w bardzo szeroki sposób - zapewniali przed komisją.
We wtorek na pytania członków komisji odpowiadał prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś, senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski oraz były szef NIK, a także doradca w w Departamencie Administracji Publicznej NIK Marek Bieńkowski.
Prezes NIK Marian Banaś poinformował o wszczęciu pilnej doraźnej kontroli NIK dotyczącej wykonywania nadzoru państwa nad służbami specjalnymi. - Osobiście uważam, że Jarosław Kaczyński jako wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien na wezwanie kontrolerów NIK stawić się w siedzibie NIK i złożyć obszerne zeznania jako świadek pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien odpowiedzieć na pytania dotyczące nielegalnej i masowej inwigilacji Polek i Polaków – mówił we wtorek przed komisją Marian Banaś.