Coraz bardziej brutalna mobilizacja w Ukrainie. "Brudna taktyka"
"Pod presją konieczności zmobilizowania 200 tys. dodatkowych żołnierzy, rekruterzy armii ukraińskiej częściej ignorują zasady" - pisze "The Times". Portal cytuje ukraińskiego oficera, który stwierdził, że ze względu na "korupcję, braki kadrowe i problemy zdrowotne wśród zmobilizowanych do służby można zaciągnąć jedynie 20 proc. poborowych".
03.10.2024 | aktual.: 03.10.2024 22:07
Miesiąc temu policjanci pojawili się w bloku w Odessie, w którym mieszkał Sasza. Policja ostrzegła go, że zostanie ukarany grzywną, jeśli nie odnowi dokumentu tożsamości. Funkcjonariusze dodali, że "problem ten można rozwiązać krótką wizytą w lokalnym biurze poborowym".
Mobilizacja w Ukrainie coraz bardziej brutalna
Sasza wsiadł do samochodu. Nie był zaniepokojony. Cierpi na przewlekłą chorobę nerek. Był zwolniony ze służby, dlatego wizyta w biurze poborowym powinna być formalnością.
- Następnego dnia zadzwonił z czyjegoś telefonu i powiedział nam, że jest już w bazie szkoleniowej w Kijowie. Został oszukany - mówi jego sąsiad, Gennadij.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Takie taktyki są powszechne w Odessie. Wysiłki mające na celu zwiększenie poboru, stają się coraz bardziej oszukańcze, przymusowe i brutalne, ponieważ władze próbują zmobilizować nowe pokolenie żołnierzy w obliczu narastającego zmęczenia wojną" - pisze "The Times".
Do tej pory Kijów miał zmobilizować ok. miliona żołnierzy. Większość z nich walczy bez przerwy od początku wojny. "Wojsko ma nadzieję dodać kolejne 200 tys. żołnierzy do końca roku" - ustalili dziennikarze.
Według Romana Kostenki, sekretarza parlamentarnej komisji obrony narodowej, Rosja rekrutuje około 30 tys. żołnierzy miesięcznie, ponosząc jednocześnie "bardzo wysokie" straty.
"Taktyka poboru staje się brudna, gdy zmęczeni wojną Ukraińcy ignorują pobór" - komentuje "The Times".
Korupcja i złe zarządzanie
W Odessie, mieście liczącym prawie milion mieszkańców, jeden lokalny oficer poborowy opisał, jak jego departament znacznie odbiega od swoich celów. - Nie mobilizujemy nawet 20 procent tego, co jest wymagane - powiedział, dodając, że w niektóre dni rozdano ponad 100 wezwań, a mimo to odpowiedziała tylko garstka mężczyzn.
Powód? Korupcja i złe zarządzanie, które uniemożliwiły "osiągnięcie naszych celów".
Dodał, że jego koledzy przyjmowali łapówki warte tysiące dolarów za fałszowanie zwolnień ze służby. - Niedobory kadrowe oznaczały, że pracownicy musieli brać na siebie kilka obowiązków naraz. Od przetwarzania dokumentów po patrole uliczne, a wyżsi rangą szefowie grozili, że wyślą pracowników na pierwszą linię frontu, jeśli nie będą wywiązywać się ze swoich obowiązków - relacjonuje.
Na nagraniu: 41 mężczyzn zatrzymanych w obwodzie odeskim, podczas próby ucieczki z kraju.
Jak dodał funkcjonariusz, bywają dni, gdy ponad połowa mężczyzn, którzy stawiają się na wezwanie "cierpi na schorzenia, takie jak gruźlica, zapalenie wątroby lub HIV". - Przyprowadzamy wiele osób na badania kontrolne, tylko po to, aby dowiedzieć się, że faktycznie mają choroby - powiedział.
Jak pisze "The Times", prawie codziennie pojawiają się doniesienia i nagrania wideo o mężczyznach zatrzymywanych na ulicach, pakowanych do nieoznakowanych samochodów i przewożonych do centralnego biura poborowego w celu rozpatrzenia wniosku o mobilizację.
Większość zatrzymanych to mężczyźni w wieku od 25 do 60 lat, którzy nie zarejestrowali swoich danych w elektronicznej bazie danych armii – jest to wymóg wprowadzony w maju, mający na celu zidentyfikowanie każdego mężczyzny w kraju spełniającego kryteria poboru.
Zobacz także
"Nasz rząd nie wspiera żołnierzy"
Mężczyźni unikają poboru. "Jest to wyraźna zmiana w stosunku do początku wojny, kiedy to setki tysięcy ludzi zgłosiło się do wojska, w tym 47-letni Giennadij" - czytamy.
Na nagraniu: zatrzymanie 47 mężczyzn w obwodzie odeskim, podczas próby ucieczki z kraju.
- Wtedy próbowałem zgłosić się na ochotnika, ale powiedziano mi, że nie jestem potrzebny - powiedział. - Teraz nie chcę walczyć. Nasz rząd nie wspiera żołnierzy. Nie mają odpowiedniego sprzętu i zapomina się o nich, jeśli zostaną ranni - dodał.
Podobnie jak inne bogate miasta na początku wojny, Odessa wysłała do armii mniej ludzi, ponieważ mogli oni uciec lub zapłacić za zwolnienia; większość poborowych pochodziła ze wsi, gdzie mężczyzn nie było stać na takie opcje i brakowało im środków na ukrycie się.