Kaczyński o ambasadorze Izraela. "Jeśli ja bym był przy władzy"
- Jeśli ja bym był przy władzy, to nastąpiłoby wydalenie - powiedział Jarosław Kaczyński, pytany o to, czy ambasador Izraela Jakow Liwne powinien zostać wydalony z Polski. Prezes PiS podkreślił, że decyzja należy do obecnego rządu.
04.04.2024 | aktual.: 04.04.2024 16:30
W czwartek w warszawskiej siedzibie Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zabrał głos na konferencji prasowej. Poproszono go m.in. o skomentowanie słów prezydenta Andrzeja Dudy, który stwierdził, że "dzisiaj ambasador Izraela w Polsce jest największym problemem dla państwa Izrael w relacjach z Polską".
Zdaniem Kaczyńskiego ostatnie wypowiedzi ambasadora Izraela w Polsce są "ogromnym problemem". Prezes PiS uważa, że należy "wykazać wobec Izraela pewne zdecydowanie". - Postawa, którą przyjęliśmy po 1989 r., całkowicie się nie sprawdziła. Nic to nie pomogło w stosunkach polsko-izraelskich. Jedyny sukces to oświadczenie naszego premiera i premiera Benjamina Netanjahu, które zrównuje antysemityzm i antypolonizm - ocenił polityk.
Jak podkreślił, władze Izraela swoimi działaniami w Strefie Gazy popełniają duży błąd, w wyniku którego podważają własne prawa moralne. - Jeśli ja bym był przy władzy, to nastąpiłoby wydalenie - stwierdził Kaczyński, pytany, czy ambasador Jakow Liwne powinien zostać wydalony z Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandaliczny wywiad ambasadora Izraela
W środę wieczorem ambasador Izraela w Warszawie Jakow Liwne udzielił wywiadu internetowemu Kanałowi Zero, gdzie był pytany przede wszystkim o kwestię śmierci wolontariuszy z organizacji World Central Kitchen w Gazie, którzy zginęli w wyniku izraelskiego ostrzału konwoju humanitarnego. Wśród ofiar jest Polak.
W wywiadzie Liwne zapewniał m.in., że doszło do tragicznego w skutkach wypadku i pomyłki, która mogła się zdarzyć w warunkach wojennych, podczas nocnej operacji. Wyraził też ubolewanie wobec śmierci wolontariuszy, ale nie przeprosił za to, co się stało.
Słowa dyplomaty skrytykował premier Donald Tusk. - Chcę powiedzieć, że absolutnie nie akceptuję sposobu komunikowania w tej kwestii ze strony pana ambasadora. Jeśli już decyduje się na wystąpienia publiczne w naszych mediach, to powinien wykorzystać tę okazję, żeby powiedzieć zwykłe "przepraszam". To naprawdę nic nie kosztuje - oświadczył szef rządu.
Przeczytaj również: