Trump w Wielkiej Brytanii. Protesty już od pierwszych minut
Wizyta państwowa Donalda Trumpa w Wielkiej Brytanii przebiega w atmosferze protestów. Już we wtorek wieczorem, tuż po przylocie amerykańskiego prezydenta, na murach Zamku Windsor pojawiła się projekcja jego wizerunku z Jeffreyem Epsteinem, skazanym za przestępstwa seksualne.
Policja zatrzymała cztery osoby za "złośliwą komunikację", a projekcję szybko przerwano, jednak – jak zapowiadają aktywiści – to dopiero początek akcji. Ulicami Windsoru przejechała mobilna ciężarówka z billboardem, na którym obok zdjęć Trumpa i Epsteina znalazł się napis "Witamy w Wielkiej Brytanii Donald".
W USA Trump mierzy się z krytyką za odmowę ujawnienia dokumentów Departamentu Sprawiedliwości dotyczących Epsteina. Z kolei w Wielkiej Brytanii premier Keir Starmer zdymisjonował ambasadora w Waszyngtonie Petera Mandelsona po publikacji e-maili świadczących o jego wsparciu dla skazanego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Politycy popełnili błąd ws. Wyryk? Ekspert: Bitwy może nie przegramy
Demonstracje w Londynie
Największe protesty zaplanowano w stolicy. W środę po południu ulicami Londynu przeszedł marsz "Trump Not Welcome", który rozpoczął się w Portland Place i zakończył na Parliament Square. Organizatorzy z koalicji Stop Trump podkreślają, że sprzeciwiają się nie tylko polityce handlowej amerykańskiego przywódcy, ale także jego postawie wobec zmian klimatycznych i najbogatszych.
"Nie chcemy jego umów handlowych w stylu skapywania w dół — chcemy działań przeciwko miliarderom i zmianom klimatycznym!" – napisali w mediach społecznościowych.
Podczas poprzednich wizyt Trumpa protesty gromadziły dziesiątki tysięcy ludzi. W 2018 roku w demonstracjach uczestniczyło ponad 100 tys. osób, a towarzyszył im słynny balon "Trump Baby". Rok później szacowano, że na ulice wyszło 75 tys. manifestantów. Nie wiadomo, czy obecnie protesty osiągną podobną skalę, jednak w Londynie rozlokowano ponad 1600 policjantów, a nad Zamkiem Windsor zamknięto przestrzeń powietrzną.
"Trump nie jest mile widziany"
Aktywiści podkreślają, że ich sprzeciw dotyczy nie tylko samego Trumpa, ale też decyzji władz w Londynie o przyznaniu mu bezprecedensowej drugiej wizyty państwowej.
– To, że osiłek i autokrata traktuje Wielką Brytanię jak swój prywatny park rozrywki, a nasz rząd kłania się przed każdym żądaniem Trumpa, jest naprawdę bolesne do oglądania – mówiła 37-letnia Alena Ivanova, uczestniczka protestu.
– Jest powód, dla którego trzyma się tak daleko od Londynu, jak tylko może — ludzie na ulicach powiedzą to, czego nasz rząd nie potrafi: Donald Trump nie jest tutaj mile widziany — dodała.
źródło: Washington Post/Al Jazeera/CNN