Już wiemy co to jest "etuświnia" i "pasidełko"
Denerwowniki - to słowa oznaczające przekleństwa, migadełka - to kierunkowskazy, a lodowatka - zimny sok. Do księgarń, trafił pierwszy polski słownik języka dziecięcego pt. "I kto to papla". Opisano w nim m.in. jak wyobraźnia maluchów jest pomocna przy tworzeniu nowych słówek.
- Jednym z najzabawniejszych etapów wychowywania malucha jest czas, gdy zaczyna on tworzyć własne słowa. Nierzadko okazują się one tak zabawne czy trafne, że na dobre zadomawiają się w języku danej rodziny - wyjaśnia autor Damian Strączek.
Wśród najciekawszych wyrazów znalazły się m.in. "poluzak" (szeroko rozumiane narzędzie jak np. śrubokręt czy kombinerki), "tryskanna" (czyli po prostu fontanna), dżydżyt" (zamek błyskawiczny) czy tak ważne "psiełonki" (pieniądze). Z kolei tak szeroką grupę produktów jaką są damskie kosmetyki najmłodsi nazywają jednym słowem - "malo".
Na koniec autor podaje zestawienie dziecięcych określeń miejsc intymnych. Autor zachęca rodziców do zainspirowania się twórczością dzieci i wyjścia poza najczęściej stosowane określenia "siusiak" i "siuśka". Gdy chodzi o nazwy miejsc intymnych chłopców najczęściej używane są określenia "fredek", "ogonek", "dynduś", "pimpek", "sikuś", a u dziewczynek: "kizia", "muszka", "pisia", i "sisia". Zdaniem autora te określenia są dużo lepsze niż postulowane przez niektórych specjalistów zdrobnienia nazw naukowych - "waginka" i "penisek".
Jak mówią językoznawcy słownik może pomóc w zrozumieniu procesu uczenia się języka przez człowieka.