"Jesteś w naszym zasięgu". Ta bomba zmienia zasady gry z Rosją
Nieoficjalne informacje o szybszym rozmieszczeniu w Europie ulepszonych bomb jądrowych B61-12 to odpowiedź na szantaż nuklearny uprawiany przez Władimira Putina - uważa wojskowy analityk płk Piotr Lewandowski. - Sygnał jest czytelny: człowiek, który miałby w Rosji nacisnąć guzik atomowy, również zginie - komentuje.
W środę Rosja przeprowadziła ćwiczenia nuklearne, a ich scenariusz dotyczył odpowiedzi na "zmasowane uderzenie jądrowe". Pod osobistym dowództwem Putina na poligonie Kura na Kamczatce wystrzelono międzykontynentalny pocisk balistyczny Yars, a z okrętu podwodnego na Morzu Barentsa wystrzelono pocisk balistyczny Sineva. W ćwiczeniach wzięły udział rosyjskie samoloty dalekiego zasięgu Tu-95MS, które wystrzeliwały pociski manewrujące z powietrza.
W czwartek portal Politico podał, iż USA przyspieszą rozmieszczenie w europejskich bazach NATO ulepszonej bomby jądrowej B61-12. To bomba, która jest zrzucana z powietrza i może służyć m.in. do wykonywania precyzyjnych ataków na umocnione cele znajdujące się pod powierzchnią ziemi.
Bomba dla tego, który naciśnie atomowy guzik?
- Podczas ćwiczeń Rosjanie zaprezentowali rakiety, które miałyby zagrozić społeczeństwom krajów członkowskich NATO takim jak USA czy Wielka Brytania. Natomiast przeciek informacyjny z NATO dotyczy bomby, której jednym z zastosowań jest niszczenie podziemnych schronów i punktów dowodzenia. Moim zdaniem to bardzo czytelny sygnał, że człowiek, który w Rosji ewentualnie naciśnie guzik atomowy, zostanie zabity - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską płk Piotr Lewandowski, weteran misji w Iraku i Afganistanie, obecnie analityk wydarzeń na wojnie w Ukrainie.
- To przesłanie jest adresowane bezpośrednio do Władimira Putina, który posuwa się do stosowania nuklearnego szantażu, a brzmi ono: jesteś w naszym zasięgu - podkreśla.
Według rozmówcy Wirtualnej Polski, z uwagi na groźby wygłaszane przez Władimira Putina i jego współpracowników, NATO musiało zareagować w bardziej konkretny sposób niż poprzez słowa polityków. - Grożenie rozpętaniem atomowej wojny, czy to w konflikcie w Ukrainie, czy też wobec wyimaginowanego zagrożenia Rosji to narracja, która ma nakłonić niektóre zachodnie rządy do wywierania presji na Ukrainę w sprawie zakończenia wojny w drodze negocjacji. Tyle że wówczas Ukraina musiałaby pogodzić się z utratą części terytorium - tłumaczy płk Lewandowski.
Poniżej relacja z rosyjskich ćwiczeń jądrowych:
Przecieki z NATO
W ten sam sposób sprawę rozmieszczenia ulepszonych bomb w Europie komentuje portal Politico. Udoskonalona broń ma pojawić się w europejskich bazach w grudniu, a nie - jak wcześniej planowano - wiosną 2023 roku. "Przyspieszenie przez USA modernizacji arsenału jądrowego w Europie jest przesłaniem dla europejskich sojuszników, którzy czują się szczególnie zagrożeni przez Moskwę" - napisał portal.
Autorzy publikacji powołują się na treść depeszy dyplomatycznej USA. "Biorąc pod uwagę rosnącą skalę rosyjskiej retoryki nuklearnej, podgrupa sojuszników poprosiła o dalsze konsultacje w NATO w celu zapewnienia ciągłej gotowości i spójnego przekazu" - to cytat depeszy opublikowanej przez Politico.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wśród ulepszeń bomby B61-12 wymienia się poprawę jej celności. Została zaprojektowana w ten sposób, aby mogły ją przenosić sojusznicze samoloty różnych typów: bombowce B-2 i B-21 oraz myśliwce F-15, F-16 i F-35. Według szacunków wojskowych mediów, w Europie znajdowało się około 100 bomb B61-11, czyli poprzedniej generacji.
Nuklearny szantaż Rosji. Kogo i dlaczego chcą przestraszyć?
Przypomnijmy, jak Rosja rozwijała wątki nuklearnego szantażu w kontekście prowadzonej w Ukrainie wojny i jaki ma w tym cel.
21 września rosyjska telewizja wyemitowała orędzie Władimira Putina do narodu. Padły w nim słowa, że "Zachód przekroczył każdą linię". - Otwarcie mówią, że Rosja musi zostać pokonana na polu bitwy. W grę wchodzi również szantaż nuklearny. Tym, którzy wypowiadają takie słowa, przypominam, że nasz kraj też ma takie możliwości. Używamy wszelkich środków, aby chronić naszych ludzi. To nie blef. Nasza suwerenność i wolność zostaną zabezpieczone wszelkimi dostępnymi środkami - grzmiał Putin.
Kilka dni później wątek podchwycił Andriej Gurulow, rosyjski polityk i były dowódca Południowego Okręgu Wojskowego. W kilku programach rosyjskiej państwowej telewizji groził, że Rosja może uderzyć taktyczną bronią jądrową w Wielką Brytanię i Niemcy. Odgrażał się też, że rosyjskie siły "zamienią te kraje w marsjańską pustynię", a "każda rakieta skasuje milion ludzi w miastach".
Kolejną porcję gróźb wygłosił Dmitrij Miedwiediew, zastępca szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. W rosyjskojęzycznym serwisie Telegram napisał, że gdyby Rosja użyła broni atomowej w Ukrainie, Zachód to "przełknie", bo przywódcy i społeczeństwa "nie mają zamiaru ginąć w nuklearnej apokalipsie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ta broń dałaby przewagę Rosji. "Groźniejsza niż pociski hipersoniczne"
W październiku nowy etap atomowego szantażu dokonał się za sprawą ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa sztabu generalnego gen. Walerija Gierasimowa. Obaj odbywali rozmowy ze swoimi odpowiednikami z państw NATO, oskarżając władze ukraińskie o planowanie prowokacji polegającej na zdetonowaniu tzw. brudnej bomby (konwencjonalnego ładunku, który rozsiewa promieniotwórczy materiał). Po wybuchu Ukraińcy mieliby rzekomo oskarżyć o to Rosję. Zachodni eksperci uznali, że w ten sposób Rosjanie szukają pretekstu do eskalacji wojny.
Według Michała Marka, analityka rosyjskiej propagandy z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, takie pogróżki są elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej. W rzeczywistości chodzi o wywarcie presji na rządy i wołanie poczucia strachu w społeczeństwach krajów udzielających wsparcia Ukrainie.
Zdaniem eksperta, wśród zamierzeń jest także zastraszenie polskiego społeczeństwa. - Z tego powodu akcentowane jest to, iż w przypadku rzekomej ukraińskiej prowokacji, radioaktywna chmura może zabić również Polaków. Komunikat dezinformacyjny kierowany przez Moskwę do Polaków jest więc wymowny: jeśli nie przestaniecie wspierać Ukrainy, Ukraińcy zabiją was w efekcie swoich prowokacji - podsumował ekspert w analizie rosyjskich pogróżek.
Czytaj też:
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski