Rosyjski dron wleciał w nocy do Polski? Rzecznik DORSZ reaguje
W trakcie nocnego ataku dronów na Ukrainę jeden rosyjski obiekt miał wlecieć do Polski - podała ukraińska grupa monitorująca aktywność lotnictwa. - Nie potwierdzam naruszenia naszej przestrzeni - przekazał Onetowi rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
W nocy z soboty na niedzielę Rosja przeprowadziła zmasowany atak powietrzny na Ukrainę. Głównym celem był Kijów, gdzie zaatakowana została m.in. siedziba ukraińskiego rządu. Zginęły trzy osoby, a 18 zostało rannych.
W ataku Rosjanie użyli ponad 800 dronów. Był to największy atak od rozpoczęcia inwazji. Zdecydowaną większość zestrzelili Ukraińcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie zaskoczeni pod Donieckiem. Moment ataku na konwój armii Putina
Tajemniczy dron. "Nie potwierdzam naruszenia"
Ukraińska grupa monitorująca ruch rosyjskiego lotnictwa "war_monitor" w nocy podała jednak, że przed godz. 2 "jeden z rosyjskich dronów wleciał na terytorium Polski i zniknął". Miał lecieć w kierunku Zamościa.
- Nie potwierdzam naruszenia naszej przestrzeni - przekazał Onetowi rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Jacek Goryszewski.
Poderwano myśliwce
DORSZ nad ranem podał, że w odpowiedzi na zmasowany atak na Ukrainę poderwano lotnictwo dyżurne, a systemy przeciwlotnicze były w stanie najwyższej gotowości. Nie pojawiły się żadne informacje o możliwej neutralizacji drona.
W sobotę pod Zamościem, w miejscowości Majdan-Sielec, rozbił się dron "konstrukcji głównie styropianowej". Według prokuratury nie był to obiekt wojskowy, nie doszło też do żadnej eksplozji. Najprawdopodobniej był to dron przemytniczy. Sprawa wciąż jest jednak badana.
Czytaj więcej:
Źródło: Onet