Nowe informacje ws. drona pod Tomaszowem Lubelskim
Niewiadomego pochodzenia dron spadł na pole we wsi Majdan-Sielec w woj. lubelskim najprawdopodobniej w nocy z piątku na sobotę. Na niedzielę zaplanowane zostały kolejne oględziny terenu w poszukiwaniu pozostałych fragmentów obiektu. - Dopuszczamy wszystkie poważniejsze wersje - mówi dla Wirtualnej Polski rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Przed godz. 18 w sobotę (6 września) policja otrzymała zgłoszenie o szczątkach niezidentyfikowanego obiektu latającego w miejscowości Majdan-Sielec. Na miejsce niezwłocznie wysłane zostały wszystkie służby.
Kolejny tajemniczy dron spadł na pole
Jak przekazał w rozmowie z WP rzecznik prasowy MON Janusz Sejmej po wstępnych oględzinach na miejscu policji i Żandarmerii Wojskowej, prawdopodobnie jest to dron przemytniczy. Jest to jednak tylko jedna z hipotez, bo prokuratura nie wyklucza w tym momencie żadnej wersji.
Śledztwo w sprawie tajemniczego drona wszczęte zostało przez Prokuraturę Rejonową w Tomaszowie Lubelskim, ale z uwagi na istotę sprawy ma je lada moment przejąć Prokuratura Okręgowa w Zamościu. Na niedzielę (7 września) zostały zaplanowane kolejne czynności na miejscu zdarzenia, w tym obserwacje z powietrza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojska NATO nie dotrą na Ukrainę? "Ja zostanę urokliwą blondynką"
- Teren został zabezpieczony. Oględziny będą kontynuowane w dzień z wykorzystaniem drona w poszukiwaniu innych dowodów, w tym pozostałych części drona, bo znalezione zostały tylko jego fragmenty - mówi dla WP prokurator Rafał Kawalec, rzecznik prasowy PO w Zamościu.
- Nie wiemy, jaki to był dron, jak się tam znalazł i jak długo leżał. Przemyt to jedna z hipotez z uwagi na teren przygraniczny, ale dopuszczamy wszystkie inne, poważniejsze wersje - prokurator przyznaje, że nie znaleziono na miejscu żadnych śladów przemytu, a kolejna wersja jest taka, że mógł to być tzw. wabik.
Jak mówi prok. Kawalec, pewne jest tyle, że po zetknięciu z ziemią nie doszło do eksplozji. - Był to dron lekkiej konstrukcji. Biegły nie stwierdził śladów materiałów niebezpiecznych. Jednak o tym, jaki to dron, będziemy mogli kategorycznie wypowiedzieć się po specjalistycznym badaniu - podkreśla rzecznik zamojskiej prokuratury.
Właściciel posesji, na którą spadł tajemniczy obiekt, około godziny 2 w nocy z piątku na sobotę usłyszał hałas. Śledczy podejrzewają, że wtedy właśnie mógł spaść i rozbić się dron niewiadomego pochodzenia. Jego fragmenty ujawniono zaś około godziny 17 w sobotę.
W rozmowie z Polsat News właściciel pola przekazał, że na znalezionych przez niego fragmentach drona miały znajdować się napisy w jęz. rosyjskim.
Wieś, którą zamieszkuje około 200 osób, leży zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą.
Źródło: Polsat News, WP