Rewolucyjny pomysł polskiego miliardera. Mamy komentarz generała
Szkolenia z obronności organizowane przez firmy? Tak proponuje miliarder Rafał Brzoska. - Uważam, że idea jest jak najbardziej rozsądna. Do takiego pomysłu powinni włączyć się wszyscy, którzy mają taki potencjał, mają możliwości - mówi Wirtualnej Polsce gen. Waldemar Skrzypczak, komentując pomysł szefa InPostu.
Rafał Brzoska stwierdził, że obywatele - w dobie zagrożenia - powinni zostać przeszkoleni pod kątem obronności, a szkolenia takie mógłby organizować polski biznes. - Myślę o bardzo skoordynowanej, przemyślanej akcji wsparcia państwa w tworzeniu naprawdę wyszkolonych oddziałów - mówił z rozmowie z "Forbesem".
Zdaniem przedsiębiorcy szkolenie organizowane przez rząd będzie kosztowne i długotrwałe. Przy odpowiednich regulacjach przedsiębiorstwa - w opinii Brzoski - mogłyby przejąć na siebie to zadanie oraz wyposażać pracowników w broń, kamizelki kuloodporne, a także mundury.
Miliarder zachęca, aby wzorować się na modelu fińskim. Przeszkoleni obywatele w razie zagrożenia mogą odebrać broń m.in. z lokalnych zbrojowni przy zakładach pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tym celu przedstawiciele biznesu zwrócili się do Władysława Kosiniaka-Kamysza. Według Brzoski odzew na list Pracodawców Polskich, Polskiej Rady Biznesu i Konfederacji Lewiatan był bardzo pozytywny. Szef MON zwrócił się o przygotowanie planu, w jaki sposób biznes może pomóc i jakie są potrzebne zmiany prawne. Piłka trafiła więc na stronę rządu.
"Rozsądna idea". Są jednak pytania
Wypowiedź prezesa InPostu wywołała spore poruszenie. Postanowiliśmy więc zasięgnąć opinii eksperta w tej sprawie. - Uważam, że idea jest jak najbardziej rozsądna. Do takiego pomysłu powinni włączyć się wszyscy, którzy mają taki potencjał, mają możliwości - mówi Wirtualnej Polsce gen. Waldemar Skrzypczak. Były Dowódca Wojsk Lądowych stawia jednak w tej sprawie kilka pytań. - Czemu ten system ma służyć? Czy on ma być częścią systemu obrony cywilnej? Czy systemu obrony militarnej? Czyli tego, co robią wojska operacyjne? - pyta.
- Jeżeli to mają być oddziały przygotowane do obrony lokalnej, związane z ochroną obiektów ważnych z punktu widzenia bezpieczeństwa społeczeństwa, to czemu nie? - zastanawia się.
Generał wskazuje tu na przykład na magazyny żywności czy centra zaopatrzeniowe, które w razie zagrożenia są kluczowe, a mogą być celem np. akcji dywersyjnych. Tak formowane jednostki, mogłyby zająć się m.in. zabezpieczeniem takich obiektów. - Nie wyobrażam sobie, żebyśmy uprawiali ogórki na balkonach. To musi być jakoś rozwiązane systemowo - podkreśla.
- Ja bym bardziej widział tych ludzi, o których mówi szef InPostu jako tych, którzy są przygotowani do działań na poziomie lokalnym, czyli obrony i ochrony ludności na poziomie lokalnym. To mogłaby być także ochrona obiektów, które są ważne z punktu widzenia ludności, która tam mieszka. Czyli ochrona infrastruktury krytycznej, która jest rozproszona - wskazuje wojskowy.
Wśród zadań związanych z ochroną generał wymienia m.in. zwalczanie dywersji, zwalczanie sabotaży czy anarchii. - To jest bardzo ważne, żeby uchronić ludzi przez tę anarchię - mówi.
Kluczem ujęcie systemowe
Generał wskazuje jednak, że wszystko to musi się odbyć w ujęciu systemowym. Projektem powinien zająć się MON, a rozwiązania umożliwiające takie działania powinny zostać zawarte np. w przepisach o Obronie Cywilnej. - To musi być system. MON musi zabezpieczyć wymagania, co ci ludzie mieliby potrafić. Po stronie MON byłoby także zapewnienie amunicji i strzelnic - wskazuje.
Szkolenia natomiast mogłyby być realizowane przez weteranów, czy żołnierzy, którzy mają niezbędne doświadczenie i wiedzę do ich przeprowadzenia. Zdaniem generała "takich ludzi nie brakuje".
Rozmówca WP widzi jednak zagrożenie dla projektu. Tym może się okazać legislacja i współpraca międzyresortowa, która zdaniem byłego Dowódcy Wojsk Lądowych jest w tej materii konieczna. W sprawę zaangażowany musiałby bowiem być także resort spraw wewnętrznych. - MON byłby odpowiedzialny za przygotowanie, natomiast za kierowanie już MSWiA, które powinno wiedzieć - lokalne struktury kryzysowe czy policja - co ma do dyspozycji na danym terenie, kto dowodzi i gdzie - mówi.
- Pomysł jest zacny. Jest potencjał w narodzie. Nie wolno tego zmarnować, ale nie można pójść na taką wolną amerykankę. To musi być zorganizowane - wskazuje.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski