Jarosław Kaczyński podpadł we własnej partii? Ta deklaracja podzieliła posłów

Prezes PiS zdecydował: będzie zakaz hodowli zwierząt futerkowych. W rozmowie z działaczami fundacji Viva stwierdził, że to konieczność. Ale nie wszyscy politycy PiS zgadzają się z Jarosławem Kaczyńskim. Najdalej poszedł senator Waldemar Bonkowski, który wprost pisze o "wyznawaniu ideologii lewaków" i "powielaniu propagandowych hasełek". Inni otwarcie wyrażają swój sprzeciw, ale deklarują, że zagłosują zgodnie z decyzją prezesa, a większość po prostu ucieka przed tematem.

Jarosław Kaczyński podpadł we własnej partii? Ta deklaracja podzieliła posłów
Źródło zdjęć: © facebook | Fundacja Viva
Kamil Sikora

Prezes przemówił, sprawa skończona - można by sparafrazować św. Augustyna z Hippony. Jarosław Kaczyński rozwiał nadzieje tych, którzy liczyli na zatrzymanie prac nad ustawą o ochronie zwierząt. Jednym z budzących największe kontrowersje zapisów jest zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Jego zwolennicy mówią o tragicznych warunkach i cierpieniu zwierząt, a przeciwnicy przekonują, że warunki w polskich hodowlach są dobre, a branża futrzarska ma ogromne znaczenie dla gospodarki i rynku pracy.

W wypowiedzi dla przedstawicieli fundacji Viva Kaczyński zaznaczył jednak, że zakaz ma nie tylko na celu ochronę zwierzą. Wspomniał też, że to krok w kierunku Zachodniej Europy, wyjście z grona państw drugiej kategorii, bo to właśnie do takich państw - zdaniem prezesa PiS - wypchnięto z zachodu uciążliwą hodowlę. I to trzeci argument: farmy hodowlane to prawdziwe utrapienie dla mieszkańców mieszkających w pobliżu.

Prezes jak "lewactwo"

Postawie prezesa przyklasnęli obrońcy zwierząt, ale nie wszyscy. "Na drugim, tym wyższym krańcu naszych szeregów - zaczął swój wpis senator PiS Waldemar Bonkowski - widzę działania części parlamentarzystów nad ustawą o „prawach zwierząt”, które stoją w w rażącej sprzeczności nie tylko z interesem gospodarki, wolności obywatelskich i ideałów konserwatywnej tradycji polskiej, ale powielają propagandowe, niczym nie poparte hasełka „obrońców” zwierząt i tzw. ekologów".

Kontrowersyjny senator z Pomorza pisze o grupie polityków i nie wymienia Kaczyńskiego z nazwiska, ale prezes po prostu do tej grupy należy, bo tak jak Marek Suski czy Krzysztof Czabański popiera zakaz. "Koledzy ci zapominają, że zwycięstwo w wyborach było dane nie ku lewackiej przebudowie Polski, a dla przywrócenia Polsce normalności, co jest tożsame z daniem Polakom szans na pomyślny rozwój" - pisze senator Bonkowski.

Polityk przeciwstawia zakaz hodowli zwierząt kompromisowi aborcyjnemu. "Osobiście nie jestem w stanie pojąć, dlaczego w mojej partii godzimy się na „kompromis aborcyjny” i z wielką determinacją wprowadzamy w życie radykalne postulaty obrońców zwierząt?" - pyta parlamentarzysta.

Twarde "przeciw"

Jednoznacznie, choć w dużo łagodniejszej formie, swój sprzeciw przedstawia poseł Michał Cieślak. - Widzę bardzo wiele pozytywnych elementów w tej ustawie ale w kontekście zwierząt futerkowych muszę postąpić zgodnie z duchem reprezentowanym w Sejmowej Komisji Rolnictwa i Komisji Gospodarki których jestem członkiem - mówi WP. - Jestem daleki od postrzegania gospodarki przez pryzmat emocji - dodaje, zaznaczając jednocześnie, że jest gotów pracować nad przepisami polepszającymi sytuację zwierząt hodowanych na futra.

- Nie możemy zapominać że jest to ważny element naszej gospodarki - zaznacza polityk partii Porozumienie, wybrany do Sejmu z list PiS. Tłumaczy, że zwierzęta futerkowe utylizują odpady poubojowe i jeśli zamknie się hodowle, trzeba będzie budować zakłady utylizacji. - I wreszcie oddamy pole Rosjanom którzy już zacierają ręce na przejęcie naszej części runku futer około 2,5 mld obrotu który stałe rośnie. Bez względu na wszystko, chorując na chorobę, która nazywa się patriotyzm gospodarczy, będę głosował przeciw - zaznacza poseł.

Przeciw, a nawet za

Inni parlamentarzyści PiS nie są tak ostrzy w opiniach, ale też zgłaszają zastrzeżenia. - Każdy ma prawo do swojej opinii na temat hodowli zwierząt - mówi w rozmowie z WP posłanka Gabriela Masłowska z PiS. Pytana, czy będzie przekonywała prezesa do zmiany stanowiska, jak mantrę powtarza, że "będzie o tym dyskusja na posiedzeniu klubu". Po kolejnych pytaniach mówi, że jest na posiedzeniu komisji i nie może rozmawiać.

Więcej mówi poseł Piotr Polak, także z PiS, członek sejmowej Komisji rolnictwa. - Te hodowle które są mogłyby zostać, bo są na wysokim poziomie - przekonuje polityk w rozmowie z WP. - Ale przewiduję, że ta ustawa zostanie przyjęta - dodaje poseł. Mówi, że co prawda prace komisji mogłyby posłużyć znalezieniu kompromisowego rozwiązania, ale jego zdaniem "przy tak skrajnych stanowiskach to raczej niemożliwe". Dlatego, choć uważa, że polskie hodowle mogłyby nadal działać, zgadza się z decyzją Jarosława Kaczyńskiego. - Każdy medal ma dwie strony: produkcja była na wysokim poziomie, byliśmy liderami, ale z drugiej strony kwestia uciążliwości dla mieszkańców jest niezaprzeczalna - mówi poseł.

Jeszcze kilka tygodni temu hodowców bronił w rozmowie z WP poseł Jan Krzysztof Ardanowski. - Hodowla zwierząt, z których pozyskuje się futra, mieści się w rolnictwie i nie różni się niczym od wykorzystania ich w celach kulinarnych. Ale należy wyeliminować sytuacje patologiczne - przekonywał. Pozostali politycy PiS z którymi się kontaktowaliśmy zasłaniali się brakiem czasu. Poseł Zbigniew Kuźmiuk po wysłuchaniu pytania stwierdził, że jest zajęty i nie może rozmawiać. Podobnie Krystyna Pawłowicz.

W sprawie hodowli zwierząt futerkowych podziały nie przebiegają według linii partyjnych: w PiS są zwolennicy zakazu, a w PO czy PSL jest wielu zagorzałych obrońców status quo. Wydaje się jednak, że tak stanowcza i jednoznaczna wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego przesądza sprawę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (346)