PolitykaJarosławowi Kaczyńskiemu bardzo zależy na tym projekcie. Część posłów PiS jest przeciwna

Jarosławowi Kaczyńskiemu bardzo zależy na tym projekcie. Część posłów PiS jest przeciwna

Do Sejmu na dniach ma trafić projekt, który zakazuje hodowli zwierząt na futra. Takie rozwiązanie forsuje prezes PiS Jarosław Kaczyński. Problem w tym, że może napotkać na spory opór w… swojej partii.

Jarosławowi Kaczyńskiemu bardzo zależy na tym projekcie. Część posłów PiS jest przeciwna
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Magda Mieśnik

31.10.2017 | aktual.: 02.11.2017 15:25

- Chcemy, żeby rozwiązania chroniące zwierzęta, zostały szybko przyjęte – mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Marek Suski, który należy do Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Grupa posłów od wielu miesięcy pracowała nad projektem ustawy, która zakazuje hodowli zwierząt na futra.

"Trzeba z tym skończyć"

Orędownikiem tego rozwiązania jest prezes PiS. Jarosław Kaczyński już pół roku temu polecił posłom, by wprowadzili pod obrady takie rozwiązanie. - Dzieją się rzeczy barbarzyńskie i niektórzy z zewnątrz traktują Polskę jak taki kraj, gdzie wszystko można, chociaż w ich własnych krajach nie można i z tym trzeba skończyć – mówił o fermach zwierząt futerkowych Kaczyński w Radiu Łódź.

Mimo że projekt popiera prezes PiS, nie jest pewne, że zostanie on przyjęty. W partii jest grupa polityków, którzy chcą, by w Polsce nadal można było zabijać zwierzęta dla futer. - Hodowla zwierząt, z których pozyskuje się futra, mieści się w rolnictwie i nie różni się niczym od wykorzystania ich w celach kulinarnych. Ale należy wyeliminować sytuacje patologiczne i nieuczciwych hodowców, którzy bardzo niehumanitarnie je traktują. Z moich informacji wynika, że branża futerkowa jest gotowa poddać się certyfikacji międzynarodowej, która by sprawiła, że warunki ich utrzymywania, karmienia i uśmiercania byłoby na najwyższym poziomie – mówi poseł PiS Jan Krzysztof Ardanowski, który jest przeciwny wprowadzeniu zakazu hodowli zwierząt na futra. Podkresla, że takich głosów w partii jest więcej.

W kontekście słów Kaczyńskiego opinia posła Ardanowskiego przestaje być zaskakująca, gdy dodamy, że polityk jest ekspertem Fundacji Wsparcia Rolnika Polska Ziemia. Jej współzałożycielem jest Szczepan Wójcik z Radomia, potentat w branży hodowców norek. Sprawę opisał "Newsweek", wyliczając, że ekspertami fundacji są też" minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel oraz politycy PiS - Jacek Sasin, Jerzy Chróścikowski, Gabriela Masłowska Zbigniew Kuźmiuk i Przemysław Błaszczyk.

Poparcie ponad podziałami

Poseł Ardanowski zapewnia, że nie otrzymuje od fundacji hodowcy norek żadnych pieniędzy. - Nawet nie znam tej fundacji. Nie wiem, do kogo należy i jakie ma cele. Poproszono mnie, tak jak innych posłów, bym od czasu do czasu komentował dla nich sprawy rolne – mówi nam Ardanowski.

Poparcie dla projektu deklaruje poseł PO Paweł Suski, szef Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. – Lobbuję w partii, by jak największa grupa go poparła. Są i przeciwnicy takiego rozwiązania, ale wierzę, że uda się zgromadzić większość ponad podziałami – mówi Wirtualnej Polsce polityk. I może liczyć na posłów innych ugrupowań. Kilka miesięcy temu poparcie dla tej inicjatywy wyraził Paweł Kukiz po tym, jak o interwencję w sprawie hodowli zwierząt poprosiła go córka.

Polska jest drugim w Europie i trzecim na świecie producentem skór zwierząt futerkowych. W komorach gazowych lub od uderzenia w głowę na fermach ginie u nas rocznie 8 milionów norek, 75 tys. lisów, 60 tys. szynszyli i 10 tys. jenotów. Hodowcy zwierząt futerkowych zarabiają w Polsce w sumie ponad pół miliarda euro rocznie.

Branża futerkowa odrzuca te zarzuty. - Hodowcy są zwolennikami ciągłego podnoszenia standardów, które – co wprost wynika ze wskaźników ekonomicznych – należą do najwyższych na świecie. Utrzymywanie najwyższych warunków dobrostanu jest kluczem do znalezienia złotego środka między dobrem zwierząt, a efektywnością prowadzonych hodowli. W Polsce rocznie kontroluje się zaledwie 3 proc. gospodarstw utrzymujących zwierzęta – w przypadku ferm futrzarskich wskaźnik ten wynosi 97 proc. Na próżno szukać w Polsce drugiej tak restrykcyjnie nadzorowanej branży hodowlanej. Dodatkowo sami hodowcy prowadzą szeroko zakrojone audyty wewnętrzne oraz poddają się dobrowolnej międzynarodowej certyfikacji. Fermy niespełniające standardów, nie będą mogły sprzedawać swoich produktów. To wielki krok w kierunku rozwoju branży. Pamiętajmy również, że wyższe warunki utrzymania zwierząt przekładają się na wyższe zyski dla hodowców, ale także na wzrost wpływów do budżetu państwa i budżetów samorządowych. Sama branża generuje roczną wartość eksportu na poziomie 2,5 mld zł, dając przy tym zatrudnię około 60 tys. osób w sposób pośredni i bezpośredni - mówi Jacek Podgórski, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Jego prezesem jest Szczepan Wójcik, jeden z potentatów branży futerkowej.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
futrapisnorki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (168)