Jak słoń w składzie porcelany. Grenlandczycy wściekli na Trumpa

Stany Zjednoczone mogły wygrać serca i umysły Grenlandczyków, ale wybrały bardzo dziwną strategię, która jest odpychająca i prowokacyjna - mówi Wirtualnej Polsce Mikkel Runge Olesen, starszy analityk w Duńskim Instytucie Studiów Międzynarodowych (DIIS). Administracja Trumpa prze do przejęcia wyspy i wygląda na to, że nie zamierza się zatrzymać.

Donald Trump naciska na Danię w sprawie GrenlandiiDonald Trump naciska na Danię w sprawie Grenlandii
Źródło zdjęć: © East News, Getty Images
Tomasz Waleński

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski: Z czego według pana naprawdę wzięło się zainteresowanie USA Grenlandią?

Mikkel Runge Olesen, starszy analityk w Duńskim Instytucie Studiów Międzynarodowych (DIIS): Uważam, że są trzy powody tej sytuacji. Po pierwsze: bezpieczeństwo narodowe. I to jest prawdopodobnie kwestia, o której można by powiedzieć, że amerykańskie argumenty mają najsilniejszą moc. Jeśli spojrzysz na mapę, najkrótsza odległość między USA a Rosją przebiega przez Arktykę. I to w wielu przypadkach oznacza: przez Grenlandię. Jeśli więc chodzi o rosyjskie bombowce i okręty podwodne uzbrojone w broń jądrową, które mogą przelecieć nad wyspą albo przepłynąć między Islandią a Grenlandią, to USA zarzucają Królestwu Danii, że nie zrobiło wystarczająco dużo, aby zwiększyć ochronę przed takimi zagrożeniami.

Jeśli naniesiemy na mapę "bańki radarowe", czyli to, gdzie NATO ma swoje "oczy" i śledzi niebo, można zobaczyć, że jest luka nad Grenlandią i jest luka nad Wyspami Owczymi.

W przypadku jednostek podwodnych Dania ma bardzo ograniczoną zdolność do ich tropienia. W tej sprawie USA mają rację i trzeba o to zadbać. Problem polega oczywiście na tym, że to bardzo drogie i wymagające specjalistycznego sprzętu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trump nie dotrzyma słowa? "Ja bym był bardzo ostrożny"

Duńska premier Mette Frederiksen, która była także premierem, kiedy Donald Trump ostatni raz próbował kupić wyspę w 2019 r., powiedziała, że Kopenhaga zamierza zwiększyć świadomość sytuacyjną w Arktyce. Duński rząd ogłosił wtedy "Arctic Capability Package" - Pakiet Zdolności Arktycznych. Opiewał na kwotę ok. 200 mln dolarów, z czego połowa miała iść na radar na Wyspach Owczych, a reszta głównie na Grenlandię. Duński parlament zatwierdził te fundusze w 2021 r., ale od tego czasu wydana została tylko niewielką część pieniędzy. To nie brak woli politycznej, ale raczej trudność w podjęciu decyzji, jaki sprzęt kupić. Dlatego tyle to trwa.

Amerykanie chyba się tym niepokoją?

To prawda. Teraz wskazują na impas i mówią: "Obiecaliście w 2019 r., że to zrobicie, dlaczego tego nie dostarczyliście?". To frustrujące dla duńskich polityków, bo przyznali fundusze, ale sprawa ciągle trwa. Pod koniec zeszłego roku ogłosili nowy pakiet zdolności arktycznych, który jest dziesięć razy większy niż poprzedni, aby naprawdę spróbować wzmocnić bezpieczeństwo w Arktyce. Zbiegło się to akurat w czasie z nową deklaracją Trumpa, że chce kupić Grenlandię, chociaż przygotowania do tego pakietu trwały już wcześniej.

Pakiet Zdolności Arktycznych to oczywiście kropla w morzu potrzeb, jeśli chodzi o Arktykę, więc nowy pakiet był konieczny, ale coś takiego nie dzieje się z dnia na dzień, to efekt długotrwałych rozmów o duńskim bezpieczeństwie i obronie. Amerykanie, widząc opieszałość Danii, naciskają, co stawia rząd w trudnej pozycji.

To tylko jeden powód zainteresowania Trumpa Grenlandią. Jaki jest drugi?

Względy ekonomiczne. Trump ma obsesję na punkcie wydobycia, co było widać w jego podejściu do Ukrainy i umowy na wydobycie minerałów ziem rzadkich. Grenlandia też ma w tej sprawie potencjał. Duńscy politycy są jednak trochę zdziwieni, ponieważ nic nie stoi na przeszkodzie, by amerykańskie firmy już teraz inwestowały na wyspie. Problemem jest to, że nie jest to jeszcze opłacalne. Ceny muszą być wystarczająco wysokie i wystarczająco stabilne, aby firmy mogły zobaczyć zwrot z inwestycji. W arktycznym klimacie nie ma jeszcze infrastruktury, jest bardzo zimno, transport minerałów jest drogi. Potrzeba pewności, że inwestycja się zwróci, a przy takich wydatkach będzie to trwać bardzo długo.

Dania mogłaby ułatwić dostęp do tego poprzez projekty infrastrukturalne. Mogłaby też spróbować ograniczyć potencjalne inwestycje chińskich firm, co jest kluczowe dla USA. Dla Waszyngtonu równie ważne, co obecność Amerykanów w Grenlandii, jest trzymanie Chin i Rosji z dala od niej. To coś, co jest otwartą furtką do negocjacji między Danią a Stanami Zjednoczonymi.

A trzeci powód?

"Make America Great Again" - to znaczy ekspansja terytorialna i chęć Trumpa do zapisania się w historii jako prezydent, który powiększył Stany Zjednoczone. I tutaj Dania naprawdę nie ma pola do kompromisu. Powód jest prosty - Grenlandia otrzymała autonomię w 2009 r. i to mieszkańcy wyspy decydują, czy chcą niepodległości, czy nie. Nawet gdyby Trump próbował grozić Danii sankcjami albo naciskać na gospodarkę, duńska premier nie ma możliwości oddania wyspy. To nie w jej gestii, to poza jej kompetencjami. Jedynym sposobem, w jaki USA mogłyby to zrobić, jest przekonanie Grenlandczyków, aby wybrali niepodległość, a potem dołączyli do USA.

Ostatnie trzy miesiące pokazały jednak, że Amerykanie fatalnie się do tego zabrali. Przyjęli bardzo aroganckie podejście, które raczej odpycha Grenlandczyków, niż ich przyciąga. Jeszcze trzy miesiące temu byli bardziej otwarci na bliższe związki z Ameryką - nie ma co do tego wątpliwości.

Amerykanie zachowali się jak słoń w składzie porcelany?

Trzy miesiące temu w Nuuk i innych miejscach robiono wywiady uliczne z ludźmi, którzy mówili: "No cóż, może obecność USA mogłaby wstrząsnąć pewnymi sprawami i otworzyć nowe możliwości". Teraz natomiast jest niemal jednolity front polityczny przeciwko Trumpowi na Grenlandii. Ludzie są wściekli. Sondy z ostatnich trzech miesięcy pokazują, że mieszkańcy są niemal całkowicie przeciwni temu pomysłowi. Stany Zjednoczone mogły wygrać ich serca i umysły, ale wybrały bardzo dziwną strategię, która jest odpychająca i prowokacyjna.

Ponadto na Grenlandii trwa formowanie nowego rządu po wyborach, więc zaplanowana na piątek wizyta amerykańskiej drugiej damy - początkowo samej, ostatecznie jednak z mężem wiceprezydentem J.D. Vance'm - została uznana za próbę ingerencji w lokalną politykę wyspy i to zarówno przez ustępującego premiera, jak i przez nowego przywódcę, który nazwał sytuację "niestosowną".

A jak zakusy Trumpa odbierane są w samej Danii?

Amerykański prezydent jest bardzo niepopularny w Danii. Zresztą tak jest też w pozostałych krajach nordyckich. Jego działania postrzegane są jako absurdalne, a nawet zdradzieckie. Dania była lojalnym sojusznikiem NATO, walczyła ramię w ramię z USA w Afganistanie i Iraku, poniosła przy tym ofiary, a teraz czuje się zdradzona.

Premier Frederiksen była bardzo proamerykańska, w zasadzie była jednym z bardziej proamerykańskich szefów rządu, jaki był w Danii. Dwa lata temu powiedziała, że między USA a Europą "nie zmieściłaby się kartka papieru A4". Teraz podkreśla, że nie możemy już dłużej liczyć na USA, a naciski Waszyngtonu są nieakceptowalne. To ogromna zmiana w 75-letniej historii sojuszu między Danią a Stanami Zjednoczonymi.

Do tego dochodzi kwestia wojny w Ukrainie. Ukraina jest w Danii bardzo popularna. Nawet skrajna lewica poparła wysłanie F-16 na Ukrainę. Polityka Trumpa wobec Kijowa - na przykład upokorzenie Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu - bardzo oburzyła Duńczyków. Kiedy połączymy to ze sprawą Grenlandii, widać jak na dłoni, że USA są w stanie odwrócić się od swoich sojuszników.

Czemu ma służyć według pana wizyta wiceprezydenta USA z małżonką na Grenlandii?

Początkowo wizyta miała wyglądać inaczej - Usha Vance miała być sama i zostać na wyspie dłużej. W planie wizyty było m.in. pojawienie się na wyścigu psich zaprzęgów. Zrezygnowano jednak z tego i ograniczono się jedynie do wizyty w amerykańskiej bazie kosmicznej Pituffik, położonej na północno-zachodnim wybrzeżu. W międzyczasie decyzją o dołączeniu do swojej małżonki podjął także wiceprezydent - JD Vance.

Teraz są dwie teorie na temat wizyty. Jedna mówi, że USA wycofały się z początkowych planów po fali oburzenia, a teraz próbują zamaskować wizytę jako rozmowy o bezpieczeństwie. Premier Frederiksen nazwała to "zwycięstwem dyplomacji", ale jest za wcześnie, by to ocenić.

Druga teoria mówi, że Vance może wygłosić bardzo ostre przemówienie - coś co przypominałoby sceny z Gabinetu Owalnego z udziałem Zełenskiego. Wiceprezydent USA może wyjść z konkretnymi żądaniami wobec Danii albo zmianami w polityce wobec Kopenhagi.

Duńska telewizja publiczna informowała, że zmiana kształtu wizyty może być spowodowana chęcią uniknięcia demonstracji jej przeciwników.

Tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzy. Vance nie jest znany z bycia dyplomatą, więc może być różnie.

Nie można załatwić tej sprawy w bardziej dyplomatyczny sposób?

Dania od trzech miesięcy próbuje wpłynąć na USA, wysyłając swoich najlepszych dyplomatów do Waszyngtonu, słuchając tego, co Stany mają do powiedzenia w kwestiach bezpieczeństwa i ekonomii, próbując oferować ustępstwa za kulisami.

Pakiet inwestycji w obronę Grenlandii był tego częścią?

Tak, ale to nie działa. Trump i tak wraca do retoryki ekspansji terytorialnej. Jeśli chciałby tylko baz wojskowych, mógłby po prostu zapytać. Dania jest na to otwarta od wielu lat, negocjacje dotyczące baz zakończyłyby się zapewne po myśli Waszyngtonu. Problemem są jego ambicje terytorialne. A dotychczasowa duńska strategia - unikanie publicznych sporów z USA i proponowanie rozwiązań w zakulisowych negocjacjach - nie działa.

Jak istotny w działaniach Trumpa może być strach przed wejściem na wyspę Rosjan czy Chińczyków? Rząd w Kopenhadze rozważał możliwość, żeby dopuścić inwestycje z tych krajów?

Nie, rząd duński jest bardzo świadomy obaw USA i od lat blokuje wpływy z Rosji czy Chin. Kilka lat temu, kiedy chińska firma chciała zainwestować w port lotniczy na Grenlandii, Dania zaoferowała wyspie tak hojną umowę, że natychmiast skutecznie zniechęciła Chińczyków. Kopenhaga jest bardzo blisko pozycji Waszyngtonu w tej kwestii.

Może zatem naciski w sprawie Grenlandii to próba wymuszenia na Danii większego zaangażowania w rejonie Bałtyku?

To bardzo dobre pytanie, choć nie słyszałem, żeby Trump w jakikolwiek sposób łączył Grenlandię z Bałtykiem. Ale mogę sobie wyobrazić, jak na niższym szczeblu w USA ktoś próbowałby go przekonać: "Spróbujmy powiązać Grenlandię z Bałtykiem, może zaoferujmy więcej wojsk w krajach bałtyckich".

Trump byłby bardzo zadowolony, mogąc przypisać sobie taki sukces, ale nie sądzę, by była to jego główna motywacja.

Murem za Danią w sporze z USA stanął m.in. premier Szwecji Ulf Kristersson. To zwiastun szerszego porozumienia krajów skandynawskich w tej sprawie?

W Arktyce Dania już współpracuje z Norwegią. Miesiąc temu w Oslo podpisano umowę obronną, która otwiera możliwość wspólnego nadzoru i tropienia okrętów podwodnych. Norwegia ma znacznie większe możliwości w Arktyce - posiada samoloty patrolowe i P-8 Poseidon.

6 marca premier Frederiksen oświadczyła po szczycie UE w Brukseli, że nie możemy już dłużej liczyć na Stany Zjednoczone. Szefowa duńskiego rządu popiera europejskie opcje: rozmowy z Niemcami, Francją, Wielką Brytanią czy Polską, jako sposób na znalezienie drugiej najlepszej "polisy ubezpieczeniowej" po USA.

Wszelkie porozumienia z krajami skandynawskimi nakierowane byłyby jednak w większym stopniu na Europę niż na Arktykę.

A czy Duńczycy popierają zwiększenie wydatków na obronność?

Poparcie dla większych wydatków na obronność rośnie w Danii po ostatnich wydarzeniach z Grenlandią i Ukrainą. Większość partii politycznych, z wyjątkiem skrajnej lewicy, popiera ten postulat, a opinia publiczna podąża za tym, co mówią ich partie. Więc jeśli powiedzą: "musimy to zrobić", ludzie to kupią, bo ufają swoim politykom.

Kopenhaga stoi przed fundamentalną zmianą polityki bezpieczeństwa?

Już pierwsza kadencja Trumpa sprawiła, że Dania wydawała więcej na obronność, aby zadowolić USA, ale teraz chodzi o przygotowanie się na to, że - mimo zwiększonych wydatków - Stany Zjednoczone i tak mogą nas zostawić. Bez względu na to, co zrobimy. Nawet jeśli Dania tego nie chce, a Europa nie jest na to gotowa i zapewne nie będzie w ciągu najbliższych 5-10 lat, zwłaszcza jeśli chodzi o broń jądrową.

Podczas drugiej kadencji Trumpa w Białym Domu, z Grenlandią i Ukrainą w tle, następuje ogromna zmiana w Danii w postrzeganiu USA. Stany Zjednoczone nie są już widziane jako gwarant bezpieczeństwa, ale jako potencjalny problem. Takie sytuacje, jak głosowanie USA razem z Rosją i Koreą Północną w ONZ, rodzą pytanie: czy Ameryka staje po złej stronie mocy?

Premier Danii mówi o "nieakceptowalnej presji". Podkreśla, że nie możemy już dłużej liczyć na USA, co jest przerażające po wielu dekadach sojuszu, który był oparty na USA jako gwarancie bezpieczeństwa dla Europy, dla NATO.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Lato wróci do Polski w pełni. Upalnie i bez opadów
Lato wróci do Polski w pełni. Upalnie i bez opadów
Ponad 180 rodzin z Dolnego Śląska chce opuścić swoje domy
Ponad 180 rodzin z Dolnego Śląska chce opuścić swoje domy
"Oszust z Tindera" zatrzymany. Nawet prawnik nie wie dlaczego
"Oszust z Tindera" zatrzymany. Nawet prawnik nie wie dlaczego
Starcie o KRS. Żurek usuwa prezesów sądów mimo sprzeciwu kolegiów
Starcie o KRS. Żurek usuwa prezesów sądów mimo sprzeciwu kolegiów
Sygnał ostrzegawczy dla Trumpa. Nowy sondaż pokazał niezadowolenie grupy wyborców
Sygnał ostrzegawczy dla Trumpa. Nowy sondaż pokazał niezadowolenie grupy wyborców
MSZ zrelacjonuje prezydentowi spotkanie. "Bardzo konkretne"
MSZ zrelacjonuje prezydentowi spotkanie. "Bardzo konkretne"
Dyplomatyczny chrzest bojowy Nawrockiego. Do Berlina i Paryża poleci z wiceministrem
Dyplomatyczny chrzest bojowy Nawrockiego. Do Berlina i Paryża poleci z wiceministrem
Kłamstwa Kremla. NATO "walczy z Rosją"
Kłamstwa Kremla. NATO "walczy z Rosją"
"To nie była próba". Mówi, dlaczego Białoruś ostrzegła Polskę
"To nie była próba". Mówi, dlaczego Białoruś ostrzegła Polskę
Ukraiński cyberatak. Celem rosyjski system wyborczy
Ukraiński cyberatak. Celem rosyjski system wyborczy
Burze i silny wiatr nad Polską. Część kraju na czerwono
Burze i silny wiatr nad Polską. Część kraju na czerwono
Ukraińscy żołnierze w Polsce. Przyjechali na norweskie szkolenia
Ukraińscy żołnierze w Polsce. Przyjechali na norweskie szkolenia