Izrael wznawia ataki w Strefie Gazy. Ponad 310 ofiar

• Izraelskie ataki na Strefę Gazy: W nocy z poniedziałku na wtorek izraelskie siły powietrzne przeprowadziły ataki, które spowodowały śmierć ponad 310 osób, w tym dzieci.
• Powód wznowienia działań: Izrael wznowił ataki po "wielokrotnej odmowie uwolnienia" zakładników przez Hamas, co potwierdziły władze izraelskie.
• Reakcja Hamasu: Hamas oskarżył Izrael o naruszenie zawieszenia broni i wydanie "wyroku śmierci" na zakładników.

Izraelskie władze potwierdziły, że wznowienie ataków na Strefę Gazy jest odpowiedzią na "wielokrotną odmowę uwolnienia" zakładników przez Hamas. "Izrael będzie odtąd działać przeciwko Hamasowi ze zwiększoną siłą militarną" - napisano w komunikacie rządu premiera Benjamina Netanjahu.

Hamas oskarżył Izrael o naruszenie zawieszenia broni, które obowiązywało od stycznia. - Decyzja Netanjahu, by powrócić do wojny, to decyzja o poświęceniu więźniów i wydanie na nich wyroku śmierci. (…) Wróg nie osiągnie wojną i zniszczeniem tego, czego nie udało mu się osiągnąć poprzez negocjacje - powiedział członek biura politycznego Hamasu Ezzat al-Riszk cytowany przez stację CNN.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Izraelski minister obrony Israel Kac zapowiedział, że w Strefie Gazy "otworzą się bramy piekieł", a Hamas zostanie uderzony z siłą, "jakiej nigdy wcześniej nie widział". - Nie przerwiemy walki, dopóki wszyscy zakładnicy nie wrócą do domu, a wszystkie cele wojenne nie zostaną osiągnięte - dodał.

Siły Obronne Izraela przeprowadziły dziesiątki uderzeń w różnych częściach Strefy Gazy, celując w dowódców Hamasu i infrastrukturę kontrolowaną przez tę grupę. Rozejm, który obowiązywał od 19 stycznia, formalnie wygasł na początku marca, a negocjacje o jego przedłużenie nie przyniosły rezultatów. Konflikt w Strefie Gazy trwa od października 2023 r., kiedy to Hamas zaatakował południowy Izrael, zabijając około 1200 osób.

Wśród ofiar wtorkowego ataku jest wiceminister spraw wewnętrznych Hamasu Mahmoud Abu Watfa - informuje kanał Al Arabiya

Dr. Razan Al-Nahhas, wolontariuszka w organizacji Humanity Auxilium w szpitalu Al-Ahli, powiedziała, że bombardowania rozpoczęły się około 2 nad ranem czasu lokalnego, a od tego czasu do kliniki non-stop trafiali kolejni pacjenci.

- To było absolutnie przerażające. Nic nie jest bliskie temu, czego doświadczyłam teraz... Wiele eksplozji w ciągu zaledwie kilku minut - powiedział Al-Nahhas stacji CNN.

Większość zabitych to kobiety i dzieci. Lekarka relacjonuje, że ciał jest "co najmniej 50", a wiele z nich jest "po prostu owiniętych w koce". - Straciłam rachubę, ilu pacjentów uznałam za zmarłych - powiedziała, dodając, że liczba ta może wynosić około 15 do 20.