Irańczycy poniżeni. Izrael "zapłaci wysoką cenę"
Polityczny przywódca Hamasu Ismail Hanije nie żyje. Kilka godzin wcześniej zabito głównego dowódcę wojskowego Hezbollahu Fuada Szukra. - To największy od wielu lat sukces Izraela. Nieprawdopodobną rzeczą jest atak na Ismaila Hanijei'a i idące za tym wielkie poniżenie Irańczyków - komentuje w rozmowie z WP wieloletni korespondent na Bliskim Wschodzie Jarosław Kociszewski.
Palestyński Hamas przekazał, że jego polityczny przywódca Ismail Hanije zginął w środę nad ranem w Teheranie w "syjonistycznym" ataku. Śmierć lidera Hamasu nastąpiła kilka godzin po izraelskim ataku odwetowym na Hezbollah. W nalocie na stolicę Libanu, Bejrut, zginął główny dowódca wojskowy tej organizacji Fuad Szukr.
- To największy od wielu lat sukces Izraela. Już sama śmierć Fuada Szukra była wielkim sukcesem. Mówimy tu o rozpoznaniu przez izraelski wywiad i wskazaniu miejsca, w którym był człowiek nr 3 Hezbollahu. Natomiast nieprawdopodobną rzeczą jest atak na Ismaila Hanijei'a i idące za tym wielkie poniżenie Irańczyków - zauważa Kociszewski.
Izrael "zapłaci wysoką cenę"
Mieszkający na co dzień w Katarze Hanije przebywał w stolicy Iranu z okazji zaprzysiężenia nowego prezydenta tego państwa Masuda Pezeszkiana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Tuż przed śmiercią spotkał się z nim i najwyższym przywódcą Iranu Alim Chamenei'em, po czym oberwał rakietą w swojej własnej sypialni w Teheranie. Bez wątpienia jest to jeden z najlepszych dni dla izraelskich służb od bardzo dawna i pokazanie, że potrafią walczyć z wrogiem, niekoniecznie równając z ziemią całe miasto - dodaje
Były dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Mohsen Rezaie ostrzegł w środę, że Izrael "zapłaci wysoką cenę" za zamordowanie przywódcy Hamasu - poinformowały irańskie media państwowe.
Z kolei ministerstwa spraw zagranicznych Rosji i Turcji potępiły zabójstwo Hanijego. Irański resort dyplomacji zapowiedział, że śmierć lidera Hamasu wzmocni relacje z Palestyną. Również Chiny potępiły zamach na Hanijego. Rzecznik chińskiego MSZ Lin Jian ostrzegł, że jego śmierć może doprowadzić do wzrostu napięć w regionie.
- USA pomogą Izraelowi, jeśli zostanie on zaatakowany - zadeklarował szef Pentagonu Lloyd Austin i dodał, że USA "zabiegają o obniżenie napięcia w regionie".
Co z zakładnikami porwanymi przez Hamas?
Jak podkreśla Reuters, wydaje się, że śmierć Hanijego przekreśla szanse na szybkie porozumienie dotyczące zawieszenia broni w Strefie Gazy.
- Rozmowy o zawieszeniu broni są rozmowami o parametrach kontynuacji wojny. Negocjacje na temat uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez Hamas i tak do niczego szczególnego nie prowadziły. To nie jest kwestia wynegocjowania parametrów, tylko decyzji politycznych. W mojej ocenie w tej chwili Izraelowi będzie łatwiej powiedzieć "tak, podpiszemy deal, bo zadaliśmy cios" i zrobią to z pozycji siły, a Hamasowi będzie znacznie trudniej go podpisać i ogłosić zwycięstwo - ocenia ekspert.
Będzie odwet?
- Zabójstwo Hanijego jest poważną eskalacją, której celem jest złamanie ducha Palestyńczyków - powiedział agencji Reutera wyższy rangą przedstawiciel Hamasu Sami Abu Zuhri. Jak dodał, jego ruch "nie zrezygnuje z obranej drogi" i jest "pewien zwycięstwa".
Czy zatem Hezbollah zdecyduje się odpowiedzieć na atak Izraela? - Odpowiedź nastąpi, ale nie sądzę, by byli gotowi na otwarty konflikt. Nikt nie chce tam pełnoskalowej wojny. Izraelczycy musieli odpowiedzieć na wydarzenia z Madżdal Szams. Istniała obawa, że odpowiedzą w taki sposób, który wymusi wojnę. Tymczasem Izraelczycy w sposób bardzo inteligentny zadali dwa niezwykle celne i bolesne ciosy, które wymuszają odpowiedź Iranu i Hezbollahu, ale niekoniecznie taką, która idzie w kierunku pełnoskalowej wojny. Mam wrażenie, że otwiera się ścieżka kontynuacji konfliktu, ale obejścia groźby totalnego zniszczenia w Libanie i Izraelu - komentuje ekspert.
Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski