Grupa Wagnera werbuje. Wysłali na front ponad 1800 więźniów
Rosyjska firma najemnicza nazywana grupą Wagnera zwerbowała w zakładach karnych w Rosji ponad 1800 więźniów na wojnę przeciw Ukrainie. Niektórzy zostali ranni bądź zginęli na froncie - podał portal Wiorstka, który zebrał dane we współpracy z fundacją Ruś Siedząca.
Werbownicy z grupy Wagnera odwiedzili co najmniej 17 kolonii karnych w 10 regionach Federacji Rosyjskiej. Chodzi o regiony w europejskiej części Rosji - obwody archangielski, jarosławski, leningradzki, nowogrodzki, pskowski, riazański, tulski, republikę Komi i republikę Karelii oraz miasto Petersburg.
"Według danych obrońców praw człowieka werbownicy prawdopodobnie odwiedzili analogiczne zakłady karne jeszcze w dziewięciu regionach kraju, ale nie udało się nam tego potwierdzić wśród więźniów" - piszą autorzy materiału.
Najwięcej więźniów zwerbowanych zostało w obwodzie jarosławskim: łącznie około 680 osób z trzech kolonii karnych tego regionu zdecydowało się jechać na wojnę.
Propozycję przyjęło też około 400 więźniów z dwóch kolonii karnych obwodu riazańskiego. W kolonii karnej w obwodzie tulskim zwerbowano około 270 więźniów, z obwodu archangielskiego pojechało na wojnę około 250 osadzonych. W republice Komi zgłosiło się 130 więźniów, w obwodzie pskowskim co najmniej 72, w Petersburgu co najmniej 40.
Sprawdzają poglądy rosyjskich żołnierzy
Następie sprawdzana jest sprawność fizyczna chętnych, a na późniejszym etapie - poglądy. Przy badaniu na wykrywaczu kłamstw więźniowie pytani są o stosunek do władz rosyjskich i o to, czy w Ukrainie nie zdezerterują.
"Sądząc po informacjach więźniów i ich krewnych na bazie jednego z zakładów karnych zorganizowany został punkt szkoleniowy. Ci, którzy zgadzają się jechać na wojnę przechodzą w nim swego rodzaju ćwiczenia 20 godzin dziennie" - podał portal. Chodzi prawdopodobnie o więzienie w Rostowie nad Donem. Pierwsza grupa więźniów wyjechała stamtąd na wojnę 20 lipca.
Wizyty werbowników, które potwierdzają źródła w zakładach karnych najczęściej zdarzały się w koloniach o zaostrzonym rygorze. Jedna z nich przeznaczona jest dla byłych pracowników sądów i funkcjonariuszy organów ochrony prawa. Trzej więźniowie powiedzieli, że w koloniach karnych pojawił się osobiście człowiek przedstawiający się jako Jewgienij Prigożyn - biznesmen wiązany przez media z grupą Wagnera.
Werbowników interesują głównie skazani za zabójstwa i rozboje; najczęściej pomijają więźniów skazanych za przestępstwa narkotykowe. Występując przed więźniami i "apelują, by bronić ojczyzny" - opisuje Wiorstka powołując się na relacje osadzonych.
Obiecują im pieniądze
Według tych doniesień obiecywany jest żołd w wysokości 200 tys. rubli miesięcznie (ok. 3,3 tys. USD), rekompensata dla rannych w wysokości 300 tys. rubli (ok. 5 tys. USD) i odszkodowanie dla rodziny w razie śmierci w wysokości 5 mln rubli (82,6 tys. USD).
"Według danych Rusi Siedzącej w każdej kolonii karnej po takich odwiedzinach zapisuje się (na wojnę - red.) około 20 proc. więźniów" - podaje Wiorstka. Dalszą agitację biorą na siebie więźniowie współpracujący z administracją więzienną i zyskują jeszcze około 10 proc. więźniów, którzy zgadzają się dołączyć do najemników. Z materiału wynika, że obietnice finansowe są znaczną zachętą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Portal podaje, że za udział w wojnie więźniom obiecuje się amnestię po upływie pół roku, ale "jak mówią obrońcy praw człowieka, wszystkie obietnice są dość wątpliwe". Jest tak m.in. dlatego, że z prawnego punktu widzenia werbunek w więzieniach jest niedozwolony.
Ogółem, według obrońców praw człowieka, w Ukrainie zginęło co najmniej pięciu więźniów, a co najmniej 12 jest w szpitalach w okupowanym Ługańsku na wschodzie Ukrainy.
Czytaj też: