Tragiczne konsekwencje decyzji Putina. Rosja idzie na całość
Rosja wycofuje się z tzw. umowy zbożowej z Ukrainą. Eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską nie ukrywają, że konsekwencje tej decyzji mogą być tragiczne. - Niewykluczone, że Rosjanie będą atakować statki, które wypłyną z ukraińskich portów, by transportować zboże przez Morze Czarne - mówi dr Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Niepokojący jest także brak działań w sprawie zapowiadanych przez prezydenta USA Joe Bidena silosów zbożowych, które miały powstać w Polsce. - Jest cisza - mówi WP prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej Jacek Piechota.
31.10.2022 | aktual.: 31.10.2022 19:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
- Kreml dąży do eskalacji konfliktu. Pozbawia Ukrainę dochodów z tytułu eksportu zboża. Możliwości wywozu zbóż drogą lądową są nieporównywalnie mniejsze niż wywóz drogą morską. Szacujemy, że Ukraina jest w stanie wyeksportować drogą lądową około miliona ton zbóż, a potrzebuje znacznie więcej - co najmniej pięciu milionów ton. Z zamkniętą drogą morską to niemożliwe - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Analitycy śledzący działania wojenne Rosji twierdzą, że zerwanie tzw. umowy zbożowej przez Kreml to zemsta za sobotnie ataki na Sewastopol i kolejna próba oskarżenia Zachodu o zaostrzenie konfliktu. Zdaniem Rosjan atak "był wymierzony w jednostki floty czarnomorskiej i statki cywilne zaangażowane w zapewnienie bezpieczeństwa korytarza zbożowego".
Po tym, jak Rosja poniosła straty we Flocie Czarnomorskiej, Kreml ogłosił "zawieszenie" zobowiązań wynikających z umowy o bezpiecznym eksporcie ukraińskiego zboża przez Morze Czarne.
"Ostrzegaliśmy przed rosyjskimi planami zrujnowania Inicjatywy Zboża Czarnomorskiego. Teraz Moskwa pod fałszywym pretekstem blokuje korytarz zbożowy, który zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe milionom ludzi" - napisał na Twitterze szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba. Wezwał wszystkie państwa, "aby zażądały od Rosji zaprzestania igrzysk głodowych i ponownego wypełnienia swoich zobowiązań".
Putin się nie cofnie
Jak przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską prezes Jacek Piechota, "Putin chce wziąć Ukrainę głodem" i "szantażuje" kraje, które ją wspierają. - Z drugiej strony obserwujemy dziś wzmożone ataki rakietowe i uderzenia w ukraińską infrastrukturę energetyczną. Mam wielkie obawy, że Putin, mimo nacisku Zachodu, się z tego nie wycofa. Dotyczy to również tzw. umowy zbożowej - uważa Jacek Piechota.
Kolejny rozmówca Wirtualnej Polski, dr Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zwraca uwagę, że "Putin podbija stawkę". - Wywiera presję na państwa zachodnie, by zmusiły Ukrainę do ustępstw. Podstawową konsekwencją zerwania tzw. umowy zbożowej będzie to, że Rosjanie będą atakować statki, które wypłyną z ukraińskich portów, by transportować zboże przez Morze Czarne - wyjaśnia rozmówca WP.
- Jeśli Rosja zacznie to robić, może spowodować to bardzo duże braki na rynkach trzecich - dodaje. Ekspert PISM wymienia kraje, które poniosą konsekwencje takiego stanu rzeczy: Hiszpania, Włochy, Turcja, Chiny. - To cztery państwa, do których popłynęła już korytarzem zbożowym połowa ziarna z Ukrainy, więc państwa te będą najbardziej narażone na ewentualne konsekwencje. Nie jest jednak powiedziane, że Rosja będzie atakować wypływające statki, na razie Kreml gra na presję i próbuje wymusić pewne ustępstwa szantażem - twierdzi rozmówca WP.
Dr Szeligowski podkreśla jednak, że "umowa zbożowa" była "pewnego rodzaju zobowiązaniem politycznym, natomiast nie wiązała ona prawnie oby dwu stron". - Putin nie wycofa się z tej decyzji, jeśli nie dostanie czegoś w zamian. Na przykład wsparcie ze strony ONZ czy innych graczy międzynarodowych w sprawie eksportu rosyjskich produktów rolnych - mówi Wirtualnej Polsce ekspert PISM.
Ograniczone możliwości
Prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej Jacek Piechota zauważa, że Putin nic nie robi sobie z wezwań organizacji takich jak ONZ. - On idzie na całość. Mimo przerażających konsekwencji. Przecież ta umowa, o czym informowało ONZ, chroniła przed głodem 100 mln ludzi. Dlatego zamknięta przez Kreml droga morska była absolutnie kluczowa! Szczególnie dla krajów biednych, choćby w Afryce - podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski.
Dr Daniel Szeligowski twierdzi, że przywódcy Unii Europejskiej zrobili niedostatecznie wiele, by przekonywać mieszkańców Afryki do tego, że za potencjalny kryzys żywnościowy odpowiada wyłącznie Rosja i że nie ma w tym żadnej winy Ukrainy. - Wydaje mi się, że UE przespała ten okres. Nie promowaliśmy własnej narracji, a przecież był na to czas - mówi ekspert PISM.
Gdy pytamy o sytuację na polsko-ukraińskich przejściach granicznych, prezes Jacek Piechota przyznaje, że polski rząd "robi wszystko, by usprawnić przewozy zboża przez granicę". Jak jednak dodaje, niestety nie jest to infrastruktura adekwatna do potrzeb. - Mamy ograniczone możliwości przeładunkowe. Eksport wymaga też licznych kontroli, z racji tego, że jest to zewnętrzna granica UE. To wszystko trwa - mówi Jacek Piechota.
Prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej przyznaje, że 12 grudnia ma odbyć się w Lublinie duża konferencja pod hasłem: "Polsko-ukraińska granica - szansa czy bariera rozwoju?". To podczas tego wydarzenia właśnie tematem głównym ma być przewóz ukraińskiego zboża. - Swój udział zapowiedzieli już współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiej komisji ds. współpracy gospodarczej, wicepremier Ukrainy Irena Wereszczuk, a także minister rozwoju Waldemar Buda - mówi organizator konferencji. - Wspólna burza mózgów przedstawicieli rządowej administracji, przedsiębiorców i praktyków może przynieść nowe, dobre propozycje, jeśli chodzi o przewóz ukraińskiego zboża - nie ukrywa Jacek Piechota.
Biden ogłosił budowę silosów. "Jest cisza"
Nasz rozmówca wyraża także ubolewanie, że za zapowiedzią prezydenta USA Joe Bidena, który w czerwcu 2022 roku mówił o planowanych wspólnych z Polską budowach silosów na ukraińskie zboże, nic nie poszło. - Jest cisza. Są jakieś plany, ale nie ma decyzji - przyznaje prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Przypomnijmy: Joe Biden zapowiedział, że przy granicach Ukrainy, w tym w Polsce, powstaną tymczasowe silosy, które pozwolą na eksport ukraińskiego zboża drogą lądową. Powód? Ówczesna blokada ukraińskich portów na Morzu Czarnym, co hamowało eksport zboża, winduje ceny żywności na światowych rynkach i skutkuje olbrzymim, światowym kryzysem żywnościowym.
- Putin nie tylko stara się wymazać kulturę Ukraińców, dziesiątkuje naród ukraiński i popełnia niezliczone zbrodnie wojenne, ale też uniemożliwia eksport tysięcy ton zboża (...). Pracujemy więc nad planem, by wywieźć je do innych krajów drogą kolejową - mówił wtedy Biden w Filadelfii.
Jednocześnie zaznaczył, że jedną z przeszkód w eksporcie drogą lądową jest różnica w szerokości torów w Ukrainie i w sąsiednich krajach. Prezydent USA miał znaleźć jednak na to sposób. - Zbudujemy więc silosy, tymczasowe silosy przy granicach Ukrainy, w tym w Polsce, tak, by można było przenieść zboże z wagonów do tych silosów, a potem do wagonów w Europie i przetransportować je drogą morską, otwierając możliwości eksportu na cały świat - powiedział prezydent.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wedle naszych informacji polskie władze rozmawiały już na ten temat z administracją amerykańską. Budowy silosów się jednak nie rozpoczęły. A przecież, co podkreślają eksperci, ich wartość byłaby nieoceniona.
Prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej twierdzi, że "takie spichlerze mogłyby się docelowo stać terminalami przeładunkowymi". - Jeśli będzie sąsiedztwo toru szerokiego z torem o europejskiej szerokości, to z tych silosów, o których mówił prezydent Biden, będzie można konsekwentnie przeładowywać zboże w rozłożonym czasie. Będzie ono trafiało na tory europejskie i będzie rozwożone zarówno w Europie, przez Niemcy, jak i do naszych portów. Niestety, ale dziś moce przeładunkowe naszych portów nie pozwalają na płynny rozładunek i przeładunek zboża na statki - mówi WP prezes Jacek Piechota.
Czytaj też:
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski