Putin chce zagłodzić świat. "Kryzys żywnościowy wpisał w pakiet negocjacyjny z Zachodem. I żąda ustępstw"
Putin wykorzystuje żywność jako broń i szantażuje Zachód: jeśli nie zdejmiecie sankcji z Rosji, klęska głodu opanuje świat. - Rosja chce tym samym wymusić na państwach zachodnich ustępstwa. To czytelna gra - mówi Wirtualnej Polsce wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk. - Kryzys żywnościowy i szantaż z tym związany rosyjski agresor wpisał w pakiet negocjacyjny z Zachodem - dodaje w rozmowie z WP prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej Jacek Piechota. Eksperci nie ukrywają, że wyzwania są ogromne. Sprostać im muszą również polskie władze.
Z powodu blokady ukraińskich portów 1,6 mld ludzi na świecie grozi niedożywienie, a kolejne setki milionów znajdzie się poniżej progu ubóstwa w wyniku wzrostu cen - poinformował w tym tygodniu doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak.
M.in. na ten temat rozmawiał z Władimirem Putinem premier Włoch Mario Draghi. - Zapytałem, czy można zrobić coś, aby odblokować zboże, znajdujące się w magazynach na Ukrainie, bo kryzys żywnościowy, który się zbliża, a w niektórych krajach afrykańskich już panuje, będzie miał gigantyczne rozmiary i straszliwe konsekwencje humanitarne - oświadczył Draghi.
Putin - wedle relacji szefa włoskiego rządu - miał stwierdzić, że "kryzysowi żywnościowemu winne są sankcje i że jeśli zostaną zdjęte, Rosja będzie mogła eksportować zboże".
- Dla mnie - dodał premier Draghi - ważne było to, by przekonać się, czy można odblokować zboże w portach nad Morzem Czarnym, co byłoby próbą pierwszej współpracy na obecnym etapie. Putin powiedział, że to nie wystarczy, by rozwiązać światowy kryzys żywnościowy - odpowiedział włoski premier.
Putin widzi frustrację Zachodu. "To czytelna gra"
Ukraina jest jednym z najważniejszych na świecie eksporterów zbóż i roślin oleistych. Przed wojną eksportowała je w 90 proc. poprzez swoje porty położone nad Morzem Czarnym, skąd trafiały do Europy, Chin i Afryki. Dziś porty te są jednak zablokowane przez marynarkę wojenną Rosji, co drastycznie ograniczyło sprzedaż tych produktów. Świat już ogarnia kolejny kryzys, tym razem związany z klęską głodu. Zerwane łańcuchy dostaw po pandemii i kryzys klimatyczny tylko go pogłębiają. A Putin to wykorzystuje.
Według ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, nie ma wątpliwości, że Putin rozpoczął groźny dla całego świata szantaż: "chcecie zapobiec klęsce głodu na świecie, zdejmijcie sankcje z Rosji".
- Z jednej strony obserwujemy blokowanie dostępu do ukraińskich portów, co wpływa na sytuację żywnościową na świecie, głównie w formie wzrostu cen, z drugiej - widzimy dalsze tworzenie problemów państwom i społeczeństwom zachodnim poprzez politykę windującą ceny energii - mówi Wirtualnej Polsce o działaniach Rosji Wojciech Konończuk, zastępca dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich.
Jak wyjaśnia ekspert, "Kreml, zdając sobie sprawę z rosnącej frustracji społeczeństw zachodnich w związku z rosnącą inflacją, w widoczny sposób gra na ten kryzys". - Rosja będzie to podgrzewać, pogłębiać, zakładając, że będzie to nie tylko zmniejszać chęć Zachodu do tego, by popierać Ukrainę, ale wręcz skłaniać niektóre państwa do tego, by wpłynęły na Ukrainę, aby zgodziła się na pewne ustępstwa wobec Rosji. To już widać u niektórych państw, jak choćby Francji - zauważa Konończuk.
Jak dodaje rozmówca Wirtualnej Polski, niewykluczone, że Rosja gra też w ten sposób z państwami Zachodu przed szczytem Rady Europejskiej, na którym będzie omawiany szósty pakiet sankcji na Rosję. - Rosjanie po raz kolejny w ostatnich dniach - używając ezopowego języka - wysyłają sygnał, że ceną odblokowania portów morskich jest zniesienie przynajmniej części zachodnich sankcji, dotyczących na przykład blokady dostępu statków rosyjskich do portów europejskich i ograniczeń na swój eksport. Rosjanie grają tu dość czytelną grę. Stosują szantaż, mówiąc do Zachodu: "piłka jest po waszej stronie" - tłumaczy wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich.
Czy Rosja osiągnie swój cel? Wojciech Konończuk zakłada, że "część Zachodu chciałaby pójść na jakieś ustępstwa". - Propozycję porozumienia przedstawił sekretarz generalny ONZ, który stwierdził, że może w ramach odblokowania przez Rosję eksportu ukraińskiego ziarna przez terytorium Białorusi drogą kolejową do portów państw bałtyckich, można tymczasowo znieść sankcje nałożone na nawozy białoruskie i rosyjskie. Nie zostało to jednak na razie podchwycone, ale to może wzmagać chęć do budowania koalicji międzynarodowej również z udziałem tych państw Bliskiego Wschodu i Afryki, które najbardziej cierpią na wzrost cen żywności - mówi nam wicedyrektor OSW.
Czy jest możliwość odblokowania ukraińskich portów morskich? - Taka możliwość istnieje, ale wymagałaby woli politycznej do zdecydowanych działań. Musiałaby powstać koalicja chętnych, która wysłałaby swoje okręty na Morze Czarne, ale tu jest problem związany z Turcją, która musiałaby się zgodzić na przepuszczenie statków przez cieśninę. Druga możliwość to wyposażenie Ukraińców w odpowiednie systemy rakietowe-przeciwokrętowe, dłuższego zasięgu, aby Odessę mogli odblokować sami Ukraińcy - odpowiada Konończuk.
Prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej: "Mamy wielki problem na granicy"
Kryzys głodu Ukraina przeżywa od wielu tygodni. Zachód stara się ją wspierać, ale potrzeby są olbrzymie.
- Potrzeby przewozowo-transportowe i logistyczne, przed którymi stoi dziś Ukraina, są tak duże, że bez odblokowania przynajmniej części portów morskich lub uruchomienia korytarza żywnościowego drogą morską, będzie niezmiernie trudno sprostać temu wyzwaniu, jakim jest kryzys żywnościowy - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Jak dodaje ekspert, "kryzys żywnościowy i szantaż z tym związany, rosyjski agresor wpisał w pakiet negocjacyjny z Zachodem". - To jest przerażające, że można grać głodem. A Rosja to robi - mówi Jacek Piechota.
Ekspert podkreśla, że Komisja Europejska "podjęła cały szereg decyzji mających usprawnić wywóz zboża z Ukrainy drogą lądową", ale dziś trzeba również podejmować działania szybkie i doraźne. Jak podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski, "jako polskie państwo powinniśmy wspierać wszelkie inicjatywy międzynarodowe w zakresie pomocy Ukrainie - mowa przede wszystkim o ONZ, Grupie G7 czy Turcji". Sami współdziałamy z Ukrainą w tym zakresie - ale efekty są niewystarczające.
- Otwórzmy granice z Ukrainą! Dzisiaj transporty ze zbożem z Ukrainy stoją na granicy, bo nasze kontrole fitosanitarne pracują na niektórych przejściach w godzinach 8-16. Na niektórych przejściach nie działają punkty weterynaryjne. Nie można przewozić żywności w drugą stronę, do Ukrainy, mamy informacje, że żywność na przejściach granicznych się psuje, bo za długo trwają odprawy - wylicza prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej Jacek Piechota.
Wnioski? - Albo należałoby przewozić żywność bez kontroli, co byłoby dyskusyjne, albo wszystkie służby celne, fitosanitarne i weterynaryjne rzucić na przejścia graniczne z Ukrainą. Takie są dzisiaj wyzwania. I to wymaga nadzwyczajnych działań, na przykład w zakresie pozwoleń przewozowych. Jeśli dalej obowiązuje rygor pozwoleń przewozowych na granicy polsko-ukraińskiej, jeśli dalej ograniczamy przewoźników ukraińskich, to jest bardzo duży problem - mówi nam prezes Jacek Piechota.
Jak się dowiadujemy, Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza wraz z ukraińską organizacją Ukrainian Business and Trade Association (UBTA) będą chciały w najbliższym czasie dokonać przeglądu przejść granicznych zarówno po polskiej, jak i po ukraińskiej stronie. - Chcemy sprawdzić, jak kontrole na granicy są zorganizowane. Sygnały, jakie do nas płyną od przewoźników, importerów i eksporterów, są bardzo niepokojące. Słyszymy, że na granicy po prostu brakuje ludzi, by odprawy były sprawnie realizowane - mówi nam prezes Piechota.
Takie "otwarcie granic" wymaga szybkich decyzji i współpracy kilku resortów, a - jak twierdzą eksperci - "Polska resortowa" była zawsze problemem wszystkich rządów. - Straż graniczna to MSWiA, kontrole celne to Ministerstwo Finansów, kontrole fitosanitarne to MRiRW, pozwolenia przewozowe to Ministerstwo Infrastruktury, obroty handlowe to Ministerstwo Rozwoju i Technologii. W pierwszych dniach wojny wystąpiliśmy do premiera o powołanie pełnomocnika rządu ds. kryzysu ukraińskiego z szerokimi pełnomocnictwami - ten postulat nadal podtrzymujemy! - apeluje Jacek Piechota, szef Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Jak reasumuje, "w tym nadzwyczajnym czasie trzeba sięgać po nadzwyczajne środki".
Prezydent o kryzysie żywnościowym w Afryce
Problem kryzysu żywnościowego dostrzega polski prezydent.
- Najbliższa międzynarodowa aktywność pana prezydenta Andrzeja Dudy to będzie wizyta w Egipcie. O ile w Davos prezydent rozmawiał z tymi, którzy mają pieniądze i wpływy, żeby wywrzeć nacisk na Rosję, to w Egipcie będzie rozmawiał z tymi, którzy są ofiarami tej wojny - mówi dziennikarzowi Wirtualnej Polski szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Jak zaznacza, przyczyną kryzysu jest blokada eksportu ukraińskiego zboża. - Rosja chce w ten sposób wywrzeć presję na kraje Bliskiego Wchodu - uważa szef gabinetu prezydenta.
Egipt - jak pisał portal o2.pl - jest ogromnym importerem ukraińskiego zboża. Tylko we wrześniu ubiegłego roku egipski państwowy operator kupił 240 tys. ton ukraińskiej pszenicy. Kolejne 60 tys. ton Egipcjanie dokupili z Rosji. We wcześniejszych miesiącach również dokonywali zakupów zboża.
Jak na kryzys żywnościowy przygotowana jest Polska? - Polska produkuje dużo żywności i poradzi sobie w tej sytuacji. Natomiast trzeba obecny stan rzeczy uświadomić naszym partnerom z Bliskiego Wschodu - bo tam sytuacja nie jest jednoznaczna. Z jednej strony kraje te są zagrożone głodem, ze względu na blokadę eksportu ukraińskiego zboża, z drugiej strony ich społeczeństwa mają naturalną tendencję do nieufania Ameryce, do stawania po stronie jej wrogów. To trzeba wszystko wyjaśnić, również w czasie tej wizyty w Egipcie - mówi reporterowi WP Paweł Szrot.
Według Oxfam już 24 mln ludzi w Kenii, Etiopii, Somalii i Sudanie Południowym żyje w sytuacji skrajnego zagrożenia braku bezpieczeństwa żywnościowego, a 44 mln są zależne od pomocy humanitarnej. Kraje te kupują do 90 proc. pszenicy od Ukrainy i Rosji.
Jeszcze w kwietniu dyrektor wykonawczy Światowego Programu Żywnościowego (WFP) David Beasley ostrzegał przed "destabilizacją narodów położonych daleko od granic Ukrainy". Według niego niedobór żywności na świecie może wywołać masowe migracje, największe od II wojny światowej.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski