Gen. Piotr Pytel zatrzymany. Zareagował też Bartłomiej Misiewicz
Zatrzymanie gen. Piotra Pytla wywołało spore zamieszanie, przez co o mały włos wpis Bartłomieja Misiewicza pozostałby niezauważony. Tak się nie stało między innymi dzięki czujnym internautom. Użytkownicy Twittera skupili się jednak bardziej nie na ocenie komentarza byłego rzecznika MON, ale na wytknięciu mu błędu.
07.12.2017 | aktual.: 28.03.2022 11:12
Generał i były szef SKW został w środę zatrzymany przez Żandarmerię Wojskową. Ma to związek z zarzutami ws. kontaktów generała z rosyjskimi służbami. - To ubeckie metody Macierewicza - ocenił Tomasz Siemoniak. Sprawę skomentowali również sam Antoni Macierewicz, a także Donald Tusk. Milczeć nie chciał też Bartłomiej Misiewicz.
Oberwało się i Pytlowi, i szefowi Rady Europejskiej. Misiewicz podziękował bowiem w mediach społecznościowych Tomaszowi Sakiewiczowi za wpis, w którym redaktor napisał, że Tusk, publikując komplementujący generała wpis, "wysyła sygnał (...) kolego nie syp, jesteśmy z tobą!”".
- Gdybym jeszcze raz dostał zadanie przejęcia CEK NATO z rąk ludzi pokroju pana Piotra P. nie zawahałbym się i zrobiłbym to samo, co w grudniu 2015 r. - zadeklarował były rzecznik MON.
Język polski taki trudny
Według internautów Misiewicz nie zabłysnął wiedzą. Nie mają na myśli jednak informacji o kontaktach generała z rosyjskimi służbami, ale ortografię. Do wpisu byłego rzecznika MON wkradł się błąd.
Skąd wszyscy znają Misiewicza?
Po raz pierwszy Misiewicz zwrócił na siebie uwagę mediów w grudniu 2015 roku, kiedy w nocy wszedł do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO w Warszawie. Zmieniono wówczas współtworzone ze Słowakami kierownictwo CEK.
Później media rozpisywały się o jego wizycie w klubie w Białymstoku. Miał tam stawiać kolejki wszystkim w barze, podrywać studentki, a nawet oferować pracę w MON. Co więcej, miał mu towarzyszyć ochroniarz, który twierdził, że jest członkiem Żandarmerii Wojskowej.
Następnie został członkiem rady nadzorczej jednej ze spółek Skarbu Państwa. Nie przeszkadzało w tym to, że Misiewicz nie przeszedł kursu dla członków rad i nie ukończył studiów. W końcu pożegnał się z MON-em. W kwietniu pojawiła się informacja, że rozpoczął pracę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, a jego wypłata miała wynosić nawet 50 tys. zł. Jego zarobki w MON też były imponujące.
Ostatecznie z polityki Misiewicz odszedł w kwietniu. Jego członkostwo w PiS zawiesił lider ugrupowania Jarosław Kaczyński, który powołał w tej sprawie specjalną komisję. 13 kwietnia Marek Suski, Karol Karski i Mariusz Kamiński przesłuchali Misiewicza i orzekli, że brakowało mu odpowiednich kwalifikacji, by pełnić funkcje administracji publicznej i działać w sferze publicznej.
Przypomnijmy, że Misiewicz otrzymał Złoty Medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju". Salutowali mu też żołnierze. W sierpniu w mediach pojawiło się z kolei zdjęcie monety pamiątkowej z im. Bartłomieja Misiewicza.
Nazwisko Misiewicza powróciło po przerwie, kiedy pojawiła się informacje, że założył firmę BBM, która ma zajmować się m.in. doradztwem, realizowaniem kampanii reklamowych oraz organizacją uroczystości.
Źródło: Twitter/WP