"Brak słów". Macierewicz wybił specjalny medal im. Bartłomieja Misiewicza

Sprawę opisał Andrzej Rozenek były polityk Ruchu Palikota, a obecnie publicysta Tygodnika "Nie". Rozenek zaznacza, że wybijanie tego typu gadżetów to w Polsce stosunkowo nowa moda, która przyszła z Zachodu. Dodaje, że medale zwane potocznie coinami posiada obecnie każdy kolejny minister obrony narodowej, a często również i wojskowi.

- Swój medal, a nawet dwa - srebrny i złoty - miał minister Bogdan Klich. Podobnie w dwa rodzaje coinów poszedł gen. Mieczysław Gocuł. Swój krążek ma też gen. Anatol Wojtan - czytamy na łamach Tygodnika "Nie".

- W nasze ręce wpadł też krążek wyprodukowany na zlecenie MON, który zapewne wkrótce stanie się szlagierem wśród kolekcjonerów. Otóż własny coin otrzymał pupil ministra Macierewicza, doradca i były rzecznik prasowy Bartłomiej Misiewicz - pisze Andrzej Rozenek.

Ministerstwo odniosło się do sprawy. W rozmowie z portalem wPolotyce.pl podkreśliło: - Wbrew pojawiającym się opiniom nie jest to medal, a jedynie okolicznościowa moneta pamiątkowa, która zgodnie z tradycją stanowi formę osobistego podziękowania dla osoby obdarowanej.

Zaznaczyło też, że medal powstał, gdy Misiewicz był rzecznikiem prasowym MON. - Zwyczaj honorowania obdarowanych tego typu upominkiem jest typowym nie tylko dla resortu obrony narodowej, ale jest stosowany w wielu innych państwach - dodał resort.

Z informacji zdobytych przez Rozenka wynika, że taka ozdoba kosztuje przynajmniej 20 zł netto. Jeden z producentów tego typu medali zaznaczył, że nie można zamówić mniejszej liczby niż 50 sztuk. Ministerstwo nie odpowiedziało jednak na pytanie, ile medali dla Bartłomieja Misiewicza zamówiono.

Andrzej Rozenek przypomina również, że jednym z pierwszych zarzutów, które Antoni Macierewicz postawił swoim poprzednikom była rozrzutność. Obecny minister zarzucał Tomaszowi Siemoniakowi, że w magazynach MON odnalazł 30 tys. tablic Mendelejewa zamówionych przez ministerstwo z przeznaczeniem dla szkół. Ostatecznie liczba ta miała wynieść 10 sztuk, a nie 30 tys., jednak to nie koniec.

Później na światło dziennie wyszła sprawa innego zamówienia. Kilka miesięcy temu ministerstwo Macierewicza zamówiło 1200 pluszowych misiów za 52 tys. zł. O sprawie pisaliśmy więcej poniżej.

Tygodnik "Nie" poprosił o komentarz w sprawie oryginalnego medalu gen. Stanisława Kozieja. Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego powiedział, że sam takiego nie posiada i dodał, że wybijanie przez MON medali dla Misiewicza to "infantylizm, zadufanie, ignorancja i brak słów".