Gen. Koziej: białoruska armia ma wiązać ukraińskie odwody, by nie wysłano ich do Donbasu
Gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, był gościem programu "Newsroom". Pytano go o przyczynę tak wzmożonej aktywności samolotów rozpoznawczych NATO wokół obwodu kaliningradzkiego. Ekspert stwierdził, że teren jest "wyspą Rosji w środku NATO". - To jest baza dla namierzania i wywiadu. Tam znajdują się także rosyjskie środki uderzeniowe, a także systemy obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. To jest bardzo ważny obiekt strategiczny dla Rosji - wyjaśniał. Zaznaczył, że rola Kaliningradu jeszcze wzrośnie po wejściu Finlandii i Szwecji do Sojuszu. - Obwód musi być monitorowany. Trzeba wiedzieć, co tam się dzieje, aby Rosja wiedziała w każdej chwili, że gdyby chciała podjąć jakieś decyzje eskalacyjne, to jej terytorium, jakim jest Obwód Kaliningradzki, będzie także od razu w pierwszej chwili narażone na uderzenia odwetowe, na odpowiedź ze strony NATO - podkreślił. Następnie zapytano go, o motywy działań Łukaszenki, którzy niedawno wysłał swoje wojska na granice z Litwą, Polską i Ukrainą. Koziej tłumaczył, że Mińsk realizuje po prostu polecenie Moskwy. - W jakim celu to zrobił? Ano po to, aby ciągle stwarzać zagrożenia dla Ukrainy z północy. Żeby Ukraina nie mogła stamtąd zabrać jednostek wojskowych i musiała jednak trzymać w gotowości odwody na wypadek, gdyby z Białorusi ponownie wyszło uderzenie. Chodzi o to, by Kijów nie mógł większych sił skierować na front wschodni, czyli do Donbasu, gdzie toczą się główne walki - ocenił.