Sąd zdecydował ws. Wołydymyra Z. Tusk: sprawa zamknięta
Sąd nie zgodził się na wydanie stronie niemieckiej podejrzanego o wysadzenie Nord Stream Wołodymyra Z. Sprawę w mediach społecznościowych skomentował Donald Tusk.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował także o uchyleniu tymczasowego aresztu dla Wołodymyra Z.
"Polski sąd odmówił ekstradycji do Niemiec Ukraińca podejrzewanego o wysadzenie Nord Stream 2 i zwolnił go z aresztu. I słusznie. Sprawa zamknięta" - napisał premier na platformie X.
Wysadzenie Nord Stream. Ukrainiec nie zostanie wydany Niemcom
Warszawski Sąd Okręgowy rozpatrzył sprawę dotyczącą Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) wystosowanego przez niemieckie organy wobec osoby podejrzewanej o udział w wysadzeniu gazociągów Nord Stream 1 i 2.
Zobacz też: Kamiński i Wąsik unikają komisji. Interweniować musi prokurator generalny
Jak podkreślił sędzia, dokument przekazany przez stronę niemiecką zawierał jedynie "bardzo ogólne, formalnie wymagane informacje dotyczące czynu" i "mieścił się na jednej stronie A4".
- Wniosek władz niemieckich o wydanie Wołodymyra Z. nie zasługuje na uwzględnienie. Na wstępie należy z całą mocą podkreślić, że przedmiotem niniejszego postępowania nie jest ustalenie, czy ścigany dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu. A jedynie czy czyn takowy może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania. Sąd polski nie dysponuje w sprawie niniejszej żadnymi dowodami źródłowymi - wyjaśnił sędzia.
Sąd zaznaczył, że nie ma kompetencji do badania, czy ścigany faktycznie uczestniczył w wysadzeniu Nord Stream, ani do oceny jego winy. Jego rolą jest wyłącznie ustalenie, czy istnieją przeszkody do przekazania ściganego stronie niemieckiej – te określone są w art. 607p i 607r Kodeksu postępowania karnego.
W ocenie sądu takich przeszkód nie stwierdzono.
Obrona jednak podnosiła szereg poważnych zarzutów wobec niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Twierdziła, że wydanie podejrzanego stanowiłoby naruszenie jego praw i wolności, wskazując na – zdaniem obrony – polityczne uwikłanie niemieckich sądów i brak ich niezależności od władzy wykonawczej.
Jako przykład przywołano sprawę sędziego z Weimaru, skazanego w 2023 roku za wydanie orzeczenia znoszącego obowiązek maseczek w szkołach. Obrona wskazywała, że przypadek ten ma świadczyć o braku immunitetu dla sędziów w Niemczech i dowodzić upolitycznienia tamtejszego wymiaru sprawiedliwości.
Adwokaci ostrzegali także przed ryzykiem, że ścigany po wydaniu Niemcom mógłby zostać następnie przekazany Rosji – co, jak zaznaczono, oznaczałoby dla niego "śmiertelne niebezpieczeństwo". - Ścigany z Rosji żywy, by nie wrócił - cytował sąd słowa Wołodymyra Z.
- W rzeczy samej sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny. A polityka nie jest domeną sądów, a polityków. I dlatego, niezależnie od poglądu sądu na ten temat, na temat zarzutów wobec niemieckiego sądownictwa i niemieckiej elity politycznej odcinając się od wszelkich elementów politycznych, kwestie te nie zostały poddane ocenie w tym postępowaniu. Właściwość sądu ogranicza się wyłącznie do oceny aspektów prawnych sprawy. W konsekwencji Sąd Okręgowy w Warszawie nie przyjął jako podstawy odmowy wykonania europejskiego nakazu aresztowania - podkreślił sąd.
Wołodymyr Z. zostanie w Polsce. Jest decyzja
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Bałtyku.
Według niemieckiej prokuratury osoby odpowiedzialne za zniszczenie gazociągu skorzystały z jachtu, który wypłynął z portu w Rostocku. Łódź mieli wynająć od niemieckiej firmy na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników. Według śledczych nurkowie przymocowali do nitek rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe, a po akcji zostali odebrani przez kierowcę i zawiezieni do Ukrainy.
Wołodymyr Ż. został zatrzymany 30 września na podstawie ENA w podwarszawskim Pruszkowie, gdzie mieszka.
Źródło: x.com/WP Wiadomości