Wysadzenie Nord Stream. Ukrainiec nie zostanie wydany Niemcom
Sąd nie zgodził się na wydanie stronie niemieckiej podejrzanego o wysadzenie Nord Stream Wołodymyra Żurawlowa. Podjęto decyzję także o uchyleniu tymczasowego aresztu.
- Po pierwsze jest pan wolny - powiedział do Wołodymyra Żurawlowa sędzia.
- Wniosek władz niemieckich o wydanie Wołodymyra Żurawlowa nie zasługuje na uwzględnienie. Na wstępie należy z całą mocą podkreślić, że przedmiotem niniejszego postępowania nie jest ustalenie, czy ścigany dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu. A jedynie czy czyn takowy może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania. Sąd polski nie dysponuje w sprawie niniejszej żadnymi dowodami źródłowymi - wyjaśnił sędzia.
Warszawski Sąd Okręgowy rozpatrzył sprawę dotyczącą Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) wystosowanego przez niemieckie organy wobec osoby podejrzewanej o udział w wysadzeniu gazociągów Nord Stream 1 i 2. Jak podkreślił sędzia, dokument przekazany przez stronę niemiecką zawierał jedynie "bardzo ogólne, formalnie wymagane informacje dotyczące czynu" i "mieścił się na jednej stronie A4".
Sąd zaznaczył, że nie ma kompetencji do badania, czy ścigany faktycznie uczestniczył w wysadzeniu Nord Stream, ani do oceny jego winy. Jego rolą jest wyłącznie ustalenie, czy istnieją przeszkody do przekazania ściganego stronie niemieckiej – te określone są w art. 607p i 607r Kodeksu postępowania karnego.
Tusk "zagrał na nosie". Kamery uchwyciły reakcję premiera w Sejmie
Obrona jednak podnosiła szereg poważnych zarzutów wobec niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Twierdziła, że wydanie podejrzanego stanowiłoby naruszenie jego praw i wolności, wskazując na – zdaniem obrony – polityczne uwikłanie niemieckich sądów i brak ich niezależności od władzy wykonawczej.
Jako przykład przywołano sprawę sędziego z Weimaru, skazanego w 2023 roku za wydanie orzeczenia znoszącego obowiązek maseczek w szkołach. Obrona wskazywała, że przypadek ten ma świadczyć o braku immunitetu dla sędziów w Niemczech i dowodzić upolitycznienia tamtejszego wymiaru sprawiedliwości.
Adwokaci ostrzegali także przed ryzykiem, że ścigany po wydaniu Niemcom mógłby zostać następnie przekazany Rosji – co, jak zaznaczono, oznaczałoby dla niego "śmiertelne niebezpieczeństwo". - Ścigany z Rosji żywy, by nie wrócił - cytował sąd słowa Wołodymyra Żurawlowa.
- W rzeczy samej sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny. A polityka nie jest domeną sądów, a polityków. I dlatego, niezależnie od poglądu sądu na ten temat, na temat zarzutów wobec niemieckiego sądownictwa i niemieckiej elity politycznej odcinając się od wszelkich elementów politycznych, kwestie te nie zostały poddane ocenie w tym postępowaniu. Właściwość sądu ogranicza się wyłącznie do oceny aspektów prawnych sprawy. W konsekwencji Sąd Okręgowy w Warszawie nie przyjął jako podstawy odmowy wykonania europejskiego nakazu aresztowania - podkreślił sąd.
Wysadzenie Nord Stream
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego. 49-letni Ukrainiec twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał w Ukrainie.
Obrońca poinformował dziennikarzy, że sąd wyraził pełną zgodę na publikację wizerunku, imienia i nazwiska jego klienta.