"Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą". Koalicja Obywatelska murem za Sienkiewiczem
- Jak się czyści stajnię Augiasza, to się brudzą ręce - przyznaje jeden z polityków Koalicji Obywatelskiej. I deklaruje: minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, który odpowiada za rewolucję w TVP, ma pełne wsparcie koalicji. Niektórzy jej przedstawiciele jednak przyznają: - Fakt, jedziemy po bandzie. Ale tak trzeba - dodają.
Po tym, jak Sejm przegłosował uchwałę w sprawie "przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych", minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz ruszył z kopyta.
Opierając się na uchwale oraz Kodeksie spółek handlowych, natychmiast odwołał władze TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Powołał też nowe rady nadzorcze w tych spółkach.
Następnie w siedzibach spółek medialnych pojawiali się nowo mianowani przez ministra przedstawiciele, a wcześniej zerwany został sygnał TVP Info. Zdjęto też z anteny TVP1 "Wiadomości" - serwis uchodzący za symbol politycznej propagandy poprzedniej władzy. Jak wynika z informacji WP, plan z ostatnich dni miał pełną akceptację Donalda Tuska - choć koalicjanci nie wiedzieli o jego szczegółach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak słyszymy od naszych informatorów, ta akcja nie udałaby się, gdyby nowe władze nie przeciągnęły na swoją stronę części menadżerów ze "starej" TVP. O szczegółach pisaliśmy już w Wirtualnej Polsce.
Według źródeł Wirtualnej Polski, nowa ekipa chciała wykorzystać na początku ruch odchodzącego prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza, który na prokurenta wyznaczył kilka dni temu Przemysława Herburta - byłego już dyrektora spraw korporacyjnych TVP.
- Gdyby do gabinetów nie weszli posłowie PiS, to być może Matyszkowicz i Herburt podpisaliby papiery, które podsunęła nowa ekipa na Woronicza. Tam nie ma już za grosz zaufania, wszyscy na siebie patrzą jak na szpiegów i dywersantów - twierdził w środę rozmówca WP zorientowany w sytuacji.
Inny dodaje: - Nowa ekipa zadomowiła się w budynku. Nie ma już jak zatrzymać zmian. Oni pracują i robią nowe serwisy.
Politycy PiS - jak słyszymy - zdają sobie z tego sprawę i w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że mediów publicznych nie uda się im "obronić".
- Nasza początkowa rezygnacja przekuła się w determinację po tym, co zobaczyliśmy - twierdzi jednak jeden z posłów partii Jarosława Kaczyńskiego. A to oznacza, że PiS ostatniego zdania w tej sprawie jeszcze nie powiedział. W tej chwili działania podejmują odpowiednio prezydent Andrzej Duda (głównie listownie) oraz szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski i Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych.
Nie będzie hamulca
Sposób przejmowania - lub jak wolą inni: uwalniania - mediów publicznych przez nową władzę zaskoczył PiS.
Mówi poseł tej partii: - Nie mieliśmy pojęcia, że wbiją się tu z ochroną i prawnikami. Że policja będzie zachowywać się obcesowo, postawi barierki, a politycy nowej koalicji będą się cieszyć z łamania prawa.
Politycy nowego rządu zaprzeczają: to żadne łamanie prawa, tylko działanie na jego podstawie. Jeden z nich mówi: - Sienkiewicz miał wręcz obowiązek zareagować, bo to, co się działo na antenie w ostatnim czasie w TVP, można ocenić wręcz jako przestępstwo.
Wątpliwości? Te oceni sąd.
- Użyte środki są adekwatne do sytuacji. A sytuacja stawała się dramatyczna. Trzeba było ten stan patologii przerwać - przekonuje w rozmowie z WP przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Bogdan Zdrojewski.
Politycy formacji Kaczyńskiego już chcą stawiać Sienkiewicza i Tuska przed Trybunałem Stanu za to, że nowe porządki w mediach przeprowadzają, stosując uchwały, a nie poprzez uchwalanie ustaw w Sejmie.
Ta metoda właśnie wzbudza wątpliwości wielu prawników i analityków. Pisał o tym szczegółowo Patryk Słowik w szeroko komentowanym tekście w Wirtualnej Polsce. PiS do stawiania kogokolwiek przed TS nie ma jednak sił - partii brakuje głosów w Sejmie (do wniosku potrzeba 115 posłów, do przegłosowania 276).
A nowa władza - jak słyszymy - nie zamierza się hamować. Z naszych rozmów z politykami KO wynika, że - owszem - obrano ryzykowną drogę, ale innego wyjścia nie widzieli. Liczyła się bowiem skuteczność i tempo zmian - podkreślają nasi rozmówcy. A także zdecydowanie w "szarpnięciu cuglami".
Zwłaszcza że niecierpliwość wyborców nowej większości rosła.
- Powiem panu tak: gdyby nie ten lejący się, coraz mocniej cuchnący ściek w TVP w ostatnich tygodniach, to byśmy to może zrobili nieco wolniej. Ale tak się nie dało, trzeba było wjechać na ostro. Wyborcy nas rozliczą, a sąd oceni słuszność działań. Dziś nie mamy do nich żadnych wątpliwości - uważa osoba z władz KO.
To przekonanie jest powszechne w formacji Donalda Tuska.
- Najważniejsza jest skuteczność. Zrealizowaliśmy obietnicę i to jest najważniejsze - tak o wywołujących ogromne emocje zmianach przeprowadzanych w mediach publicznych mówi nam jeden z czołowych polityków KO.
Nasi rozmówcy chwalą determinację ministra Bartłomieja Sienkiewicza i mówią o nim z respektem. Jednocześnie przyznają: - Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Bartek wie, co robi, zaryzykował i bierze odpowiedzialność. Ma pełne wsparcie partii.
Jeden z rozmówców: - Zniecierpliwienie brakiem zmian po przejęciu rządów doprowadziło do blitzkriegu w TVP. Sienkiewicz uprzedził o tym Tuska, a Tusk na to przystał. Znał ten scenariusz, a Bartek wdrożył go w życie.
Inny: - No i to nie tak, że wyjęto go z rękawa, plan był ustalany z odpowiednim wyprzedzeniem, trzeba było skompletować do tego ludzi, prawników i tak dalej - tłumaczy dobrze poinformowany polityk Koalicji Obywatelskiej.
Jak dodaje: - Sienkiewicz stwierdził, że za wszystko bierze odpowiedzialność. Tusk mu zaufał i partia też. Nie rzuca słów na wiatr i nie tchórzy, taki jest. Mocny zawodnik.
Estetyka na drugim planie
Czy na podstawie przyjętej przez sejmową większość uchwały minister kultury mógł odwołać dotychczasowych prezesów Zarządów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej oraz Rady Nadzorcze? Prawnicy z PO twierdzą, że tak.
W ich ocenie zabezpieczenie wydane przez Trybunał Konstytucyjny na zlecenie PiS jest prawnie bezskuteczne i w żaden sposób nie wiąże ani ministra kultury i dziedzictwa narodowego, ani nowych zarządów czy rad nadzorczych spółek.
- Zgodnie z Kodeksem spółek handlowych właściciel, którym jest skarb państwa, w imieniu nas wszystkich, ma prawo podejmować działania zaradcze i odwoływać organy wewnętrzne spółki, jeżeli zarządzanie spółki powoduje realne straty - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Kwiatkowski, senator nowej większości i prawnik z zawodu.
Inny ważny polityk nowej koalicji - wiceminister - mówi tak: - Wierzymy w zapewnienia kolegów z KO. To oni biorą polityczną odpowiedzialność za to, co się dzieje. Sądzę, że wiedzą, co robią, choć wiemy, że może to nie do końca estetycznie wyglądać.
Słowem: ani Polska 2050, ani PSL, ani Lewica nie były uprzedzane o szczegółach planu Sienkiewicza. Ale w ten plan ufają. - Nie będziemy tego krytykować - zapewnia rozmówca z Lewicy.
Duda wspiera PiS
Polityk PiS nie ma wątpliwości: - Ubrudzili sobie ręce. Na własne życzenie.
Wedle naszych informacji politycy obozu Kaczyńskiego wprost między sobą opowiadają już o różnych scenariuszach na przyszłość. Konkluzja? "Tusk zrobił taki precedens, że można już wszystko".
Co to oznacza? Że nowa władza - a PiS wciąż wierzy, że do niej wróci - będzie mogła przejąć TVP faktycznie w dobę. Bez trybu, z buta lub "walcem". Wprost mówią o tym niektórzy posłowie rządzącej do niedawna formacji.
Nie wspominają o tym, że właściwie dokładnie to - szybkie przejęcie mediów na przełomie 2015-2016 - przeprowadzili sami, bez żadnych zahamowań.
Jeden z rozmówców przyznaje: - Tak, mieliśmy kontrolę, jak każda władza. Ale media wzięliśmy ustawami, nie uchwałą. To jednak różnica.
Politycy PiS zyskali wreszcie wsparcie prezydenta, który skrytykował w ostrych słowach działania nowej władzy. - Pominięto wczoraj przepisy obowiązującego prawa, co stanowi rażące naruszenie konstytucji i nie można się z tym zgodzić. To są całkowicie bezprawne działania (ministra kultury - red.). To jest anarchia, to jest bezprawie! - tak Andrzej Duda komentował zmiany w mediach publicznych na antenie Radia Zet.
Jednocześnie podkreślał, że nowa władza zmiany w mediach może przeprowadzać, ale ustawowo, a nie przy pomocy uchwał.
- Zmiany ustawowe będą - zapowiada w rozmowie z nami ważny polityk KO. - Zrobimy je w pierwszym kwartale nowego roku. Wtedy zniknie pisowska Rada Mediów Narodowych - zapewnia.
Zdecydowane ruchy przeprowadzono już tuż przed świętami Bożego Narodzenia. - Mieliśmy do czynienia ze wzrastającą patologią i daleko idącą niegospodarnością. Telewizja zaczęła już funkcjonować w oparciu o środki finansowe z długu publicznego. Trzeba było to natychmiast przerwać - tak ważny polityk obozu rządzącego tłumaczy sposób przejęcia kontroli nad telewizją państwową.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl