Posłanka mówi, co działo się w radiowozie. "Zostało to zarejestrowane"

Posłanka Platformy Obywatelskiej Kinga Gajewska zabrała głos po tym, jak funkcjonariusze zaciągnęli ją do radiowozu w Otwocku. Skomentowała oświadczenia policji po incydencie.

Posłanka Kinga Gajewska skomentowała komunikaty policji
Posłanka Kinga Gajewska skomentowała komunikaty policji
Źródło zdjęć: © PAP, Twitter | Marcin Obara
Rafał Mrowicki

We wtorek w Otwocku odbył się wiec premiera Mateusza Morawieckiego. W pobliżu miał miejsce protest, w którym brali udział m.in. posłowie opozycji. Posłanka PO Kinga Gajewska krzyczała przez megafon o aferze wizowej. Na jej zachowanie zareagowali policjanci, którzy wciągnęli ją do policyjnej furgonetki. Posłanka Gajewska komentowała to zdarzenie w "Kropce nad i" na antenie TVN24.

Zatrzymanie posłanki PO. Gajewska zabiera głos

- Policjant powiedział, że nie podoba mu się moje zachowanie. Na szczęście zostało to zarejestrowane przez wiele kamer. W radiowozie kamery nagrywały, jak dyskutowaliśmy. Mam nadzieję, że nie stanie się tak, jak zawsze, że nagrania znikną - powiedziała Gajewska w programie Moniki Olejnik.

Prowadząca zapytała posłankę o tłumaczenia policji. Stołeczna komenda wydała trzy komunikaty, w których podano, że policjanci nie wiedzieli, że mają do czynienia z parlamentarzystką. Pisali również, że chcieli ją wylegitymować w związku z wykroczeniem. Nie podano jednak, jakiego wykroczenia miała dopuścić się posłanka opozycji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Tej sprawy nie zostawię"

- Nie jest to prawda. Policja była o tym informowana przeze mnie, posła Pawła Zalewskiego i inne osoby - tłumaczyła Gajewska w "Kropce nad i".

- Jestem w kontakcie z mecenasem Jackiem Dubois, który będzie mnie reprezentował. Tej sprawy nie zostawię. Jako posłowie Koalicji Obywatelskiej jesteśmy zdeterminowani i ta sprawa nas nie zatrzyma. Będziemy mówili o łapówkarstwie, także tym, którzy mają dostęp tylko do jednego kanału informacyjnego - zapowiedziała posłanka.

Mąż posłanki oburzony

W rozmowie z Wirtualną Polską sprawę skomentował Arkadiusz Myrcha - poseł PO, a prywatnie mąż posłanki Gajewskiej.

- Nie mieli prawa jej wyprowadzić ani naruszyć nietykalności parlamentarzysty. Tam nie doszło do naruszenia przepisów i do wykroczenia, tylko coś komuś się nie spodobało. Zachowanie policji oceniam bardzo źle - powiedział nam Myrcha.

Źródło: TVN24, WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1478)