Fałszywe alarmy z telefonów żony senatora Brejzy i córki Giertycha. Jest śledztwo
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie fałszywych alarmów bombowych, które zgłaszano, podszywając się pod numery telefonów kancelarii adwokackiej Doroty Brejzy oraz córki mecenasa Romana Giertycha. Ślad prowadzi na Białoruś?
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie Marcin Saduś poinformował, że wszczęte w poniedziałek śledztwo dotyczy podszywania się od grudnia 2021 roku pod użytkowników ustalonych numerów. Z telefonów wykonywano połączenia głosowe, zawiadamiając o fałszywych zdarzeniach, które miały wywołać przekonanie o istnieniu rzekomego zagrożenia.
- Przedmiotowe śledztwo będzie prowadzone wspólnie z Wydziałem do Walki z Cyberprzestępczością Komendy Stołecznej Policji - zaznaczył prokurator.
Ślad prowadzi na Białoruś?
- Zainicjowane postępowanie przygotowawcze dotyczy kaskadowych ataków o identycznym sposobie działania sprawców, którzy podszywali się pod numery telefonów m.in. osób publicznych, co miało dodatkowo wzmocnić ich efekt dezinformacyjny - tłumaczył Saduś.
- Uzyskany dotychczas materiał dowodowy wskazuje, że tzw. ataki spoofingowe zostały przeprowadzone z wykorzystaniem infrastruktury teleinformatycznej znajdującej się poza granicami Polski, w tym także na terytorium Białorusi - dodał rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Sprawa żony Brejzy i córki Giertycha
Postępowanie związane jest m.in. z podszywaniem się pod numer telefonu kancelarii adwokackiej Doroty Brejzy, żony senatora KO Krzysztofa Brejzy.
Fałszywe alarmy miały być również wysyłane z numeru córki mecenasa Romana Giertycha.
"Policja poinformowała mnie, że ktoś, używając numeru telefonu mojej córki, rozsyła alarmy bombowe. Zemsta za ujawnienie afery Pegasusa coraz bardziej prawdopodobnym motywem sprawców. Najpierw Dorota Brejza, a potem Maria Giertych" - napisał w połowie stycznia na Twitterze Giertych.