Europejczycy sięgają po broń. "Dramatyczne" zainteresowanie
46-letni Eryk Kłossowski tuż po wybuchu wojny poprosił zarząd o zgodę na przeprowadzenie nowego szkolenia korporacyjnego dla setek pracowników - nauki strzelania z pistoletu. - Wszyscy muszą być przygotowani - mówi w rozmowie z amerykańską gazetą. W Polsce powstają także paramilitarne stowarzyszenia, które mają przygotować cywilów do obrony.
"The Washington Post" pisze o polskim "wezwaniu do broni" oraz o tym, że polska obrona wojskowa i cywilna na nowo planuje przyszłość. W artykule znalazła się rozmowa m.in. z 46-letnim Erykiem Kłossowskim, prezesem dużej korporacji, który zdradził, że wraz z nadejściem jesieni rozpoczną się specjalne szkolenia dla "setek szeregowych pracowników". Będą się uczyć m.in. strzelania z pistoletu.
- Rosja może nadal podejmować więcej kroków militarnych i może wywołać asymetryczne zagrożenia, takie jak ataki terrorystyczne – powiedział Kłossowski. Dodał, że "wszyscy muszą być przygotowani".
Zainteresowanie obroną wzrosło "dramatycznie"
Jak pisze "WP", w całej Europie Wschodniej i Północnej sondaże wskazują na silne poparcie dla sojuszu NATO i wiarę w Stany Zjednoczone do honorowania traktatów o wzajemnej obronie, jeśli Kreml – wciąż stojący w obliczu znacznie trudniejszej walki niż to, na co się spodziewał na Ukrainie – zagrozi innym w nadchodzących latach. "Jednak kraje żyjące w cieniu Rosji nie chcą pozostawić swojego losu przypadkowi. Działają, aby szybko budować wewnętrzną potęgę militarną, będąc jednocześnie świadkami renesansu gotowości cywilnej, który sięga najciemniejszych dni zimnej wojny" - pisze amerykański dziennik.
Według badań "Pew Reaserch", ok. 94 proc. Polaków postrzega Rosję jako "poważne zagrożenie". Dla porównania w 2018 roku taką opinię miało 65 proc. badanych.
29-letni Krzysztof Wójcik, założyciel organizacji non-profit, która zapewnia cywilom naukę survivalu i obsługi broni twierdzi, że od wybuchu wojny "zainteresowanie" obroną wzrosło "dramatycznie".
- Ludzie od dawna myśleli, że są całkowicie bezpieczni, że nic się nie stanie, a armia nie jest potrzebna – powiedział Wójcik. Ośrodek szkoleniowy położony jest 140 km od Warszawy. Obecnie 40 osób bierze udział w płatnym kursie wojskowym.
Czarnek: nie chodzi o militaryzację dzieci
"Wydaje się, że ukraiński sukces w rozmieszczaniu uzbrojonych cywilów w celu wzmocnienia regularnych sił zainspirował Polskę i inne sąsiednie narody do odkrycia zwycięskiego modelu w 'cywilnym żołnierzu'. Tutaj wezwanie do broni wykracza poza tradycyjne wojsko, do sal konferencyjnych, a nawet do polskich szkół. Już we wrześniu dzieci w wieku 13 lat mają rozpocząć ograniczone szkolenie z bronią" - pisze "WP".
– To wyraźny efekt wojny – powiedział w wywiadzie minister edukacji Przemysław Czarnek. - Dziesięć lat temu, gdyby minister sprawujący urząd zaproponował uczniom szkoły podstawowej tego rodzaju zajęcia, zostałby wyśmiany. Jednak to, czego byliśmy świadkami (w Ukrainie - red.) i sposób, w jaki ta wojna była prowadzona z takimi okrucieństwami, pokazały nam, że niebezpieczeństwo jest realne - powiedział minister edukacji.
Podkreślił, że "to potrzebne umiejętności". - Nie chodzi o militaryzację dzieci, ale o umiejętności, które byłyby przydatne dla bezpieczeństwa i ochrony w przypadku eskalacji konfliktu - zapewnił Czarnek.
Strach w Czechach?
Zainteresowanie zarówno osobistym szkoleniem bojowym, jak i prywatnym posiadaniem broni gwałtownie wzrosło w Czechach. Liczba ochotników zapisujących się do aktywnych rezerw wojskowych jest tak duża, że urzędnicy twierdzą, że nie są w stanie rozpatrzyć wszystkich wniosków. Czescy sprzedawcy broni i strzelnice są również oblegane przez obywateli chętnych do zakupu broni i nauki lub doskonalenia umiejętności strzeleckich.
- Ludzie nie wierzą, że państwo byłoby w stanie ich ochronić – powiedział Martin Fiser, właściciel szkoły strzeleckiej w Pradze, gdzie rosnący popyt wypełnił miejsca dla nowych uczniów do września. "Nasza armia jest maleńka".
Motywacja "oczywista". "To wojna"
Jak przeanalizował "WP" w kraju "zdominowanym przez twardą prawicę, przepisy dotyczące broni palnej stanowiły rzadki wyjątek w programie rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość". Na 38 milionów obywateli w Polsce jest "stosunkowo niewiele broni w rękach cywilów". Według gazety 2,51 sztuk broni palnej przypada na 100 tys. mieszkańców. Dla porównania 19,61 sztuk przypada we Francji, a w Stanach aż 120 sztuk na 100 tys. mieszkańców.
"WP" rozmawia z 47-letnim Arturem Kwiecińskim, który uczy się strzelać w klubie strzeleckim. Swoją motywację określił jako "oczywistą". - To wojna – powiedział Kwieciński. - Dzięki temu bezpieczeństwo osobiste stało się ważniejsze. Mam żonę. Mam syna. Muszę się tego nauczyć - dodał.
(...)
Justyna Muszyńska, 17-letnia uczennica liceum, była jedną z osób, które w zeszłym miesiącu spędziły cały dzień w ośrodku treningowym na północny zachód od Warszawy, ćwicząc budowę schronu, zakładanie maski przeciwgazowej, strzelanie z broni palnej.
- Po inwazji Rosji na Ukrainę zdałem sobie sprawę, że absolutnie nic nie wiem i nie mam pojęcia, jak chronić siebie i swoich bliskich – powiedziała, robiąc sobie przerwę po lekcji udzielania pierwszej pomocy na polu bitwy. - Chciałem nauczyć się podstawowych umiejętności - podkreśliła.