Działo się w nocy. Pół tony kokainy. Polacy nie zostali zatrzymani
Wydarzyło się, gdy spałeś. Oto, co odnotowały światowe agencje w nocy z czwartku na piątek.
Pół tony kokainy. Polacy nie zostali zatrzymani
oprac. KAGU
11.10.2024 06:28
- Brazylijskie służby przejęły w porcie Itaqui w Sao Luis pół tony kokainy, znajdującej się na pokładzie polskiego statku "Jawor". Jak przekazały lokalne władze, żaden z Polaków, członków załogi, nie został zatrzymany. Informacje te potwierdziła Polska Agencja Prasowa (PAP), powołując się na źródła w brazylijskiej policji federalnej. W sobotę media podawały informacje o rzekomym aresztowaniu załogi masowca "Jawor", który należy do Polskiej Żeglugi Morskiej (PŻM). Jednak szef brazylijskiej policji federalnej w Sao Luis, Rodrigo Rocha Leite, w rozmowie z PAP zaprzeczył tym doniesieniom. - Żaden z Polaków będących członkami załogi statku "Jawor" nie został uwięziony – oświadczył Rocha Leite. Według Rocha Leite, na masowcu, który pływa pod banderą Bahamów, przebywa międzynarodowa załoga, w skład której wchodzą obywatele Polski, Ukrainy, Rumunii i Bułgarii – łącznie 20 osób. W tym tygodniu rozpoczęto przesłuchania marynarzy. - Przesłuchiwani są wszyscy członkowie załogi. Sprawa jest w toku i wciąż nie mamy orientacyjnej daty zakończenia wszystkich niezbędnych przesłuchań – wskazał szef policji, co związane jest z "powagą sprawy" oraz "koniecznej przy jej badaniu ostrożności".
- Co najmniej 13 osób straciło życie na Florydzie w wyniku przejścia huraganu Milton, który doprowadził do tornad, podtopień i powalonych drzew. O tragicznych skutkach żywiołu poinformowała w czwartek telewizja CNN, powołując się na lokalne władze. Jak podkreślił prezydent Joe Biden, podjęte przygotowania uratowały wiele ludzkich istnień, jednak ostrzegł, że liczba ofiar może jeszcze wzrosnąć, gdyż często do najtragiczniejszych zdarzeń dochodzi po przejściu burzy. Najcięższe straty odnotowano w hrabstwie St. Lucie, zlokalizowanym na wschodnim wybrzeżu Florydy, gdzie zginęło co najmniej sześć osób. Jak relacjonują lokalne służby, w ciągu zaledwie 90 minut zaobserwowano tam aż dziewięć trąb powietrznych. Dalsze ofiary zostały odnotowane w innych regionach stanu. Dwie osoby zginęły w St. Petersburgu w okolicach Tampy, choć przyczyny ich śmierci pozostają nieznane, cztery osoby zginęły w hrabstwie Volusia, a jedna w hrabstwie Citrus – m.in. w wyniku powalenia drzew przez huraganowy wiatr. Huragan pozbawił prądu około 3,4 mln mieszkańców Florydy, a w niektórych rejonach doszło do poważnych podtopień i powodzi.
- W izraelskich nalotach na centrum Bejrutu, które miały miejsce w czwartek wieczorem, zginęły co najmniej 22 osoby, a 117 zostało rannych – poinformowało libańskie ministerstwo zdrowia. Media podkreślają, że ataki skierowane były na gęsto zaludnione centrum miasta, w obszary, które dotychczas nie były celem izraelskich bombardowań. Według doniesień resortu zdrowia Libanu, wśród ofiar śmiertelnych znajduje się ośmioosobowa rodzina, w tym troje dzieci, która próbowała uciec z południa kraju. Agencja Associated Press (AP) podała, że doszło do dwóch głównych ataków: "pierwszy z nich zniszczył dolną część ośmiopiętrowego budynku mieszkalnego w dzielnicy Ras al-Naba, po drugim całkowicie zawalił się jeden z budynków w dzielnicy Burdż Abi Hajdar". Z kolei agencja Reuters, powołując się na libańskie źródła w aparacie bezpieczeństwa, poinformowała, że jednym z celów izraelskich nalotów mógł być wysokiej rangi przywódca Hezbollahu, Wafik Safa, który przeżył atak. Reuters dodaje także, że "Izrael uderzył w dzielnice Bejrutu, które nie były wcześniej atakowane".
- W dawnej kopalni złota Mollie Kathleen w Cripple Creek, Kolorado, która jest obecnie atrakcją turystyczną, doszło do tragicznej w skutkach awarii windy. W wyniku wypadku zginęła jedna osoba, a 12 osób zostało uwięzionych pod ziemią – poinformowała w czwartek agencja AP, powołując się na lokalne władze i źródła w hrabstwie Teller. Do wypadku doszło około 150 metrów pod powierzchnią, gdzie, jak podkreślił szeryf hrabstwa Teller, Jason Mikesell, wystąpiły problemy mechaniczne z windą, stanowiące "poważne zagrożenie". – Chcemy upewnić się, że są bezpieczne, zanim wyciągniemy ludzi. Jeśli będziemy musieli, możemy to zrobić na linach. Naraża to jednak również ratowników na niebezpieczeństwo – powiedział Mikesell, odnosząc się do możliwości awaryjnej ewakuacji przy użyciu lin. Aktualnie turyści są uwięzieni około 305 metrów pod ziemią i mają przy sobie wodę oraz koce, co pozwala im przetrwać oczekiwanie na pomoc. Ratownicy oceniają uszkodzenia windy przed ewentualnym jej uruchomieniem. Walka z czasem trwa, a specjaliści odpowiedzialni za bezpieczeństwo próbują określić, czy mechanizm windy może stać się przyczyną kolejnej tragedii. - Chcemy upewnić się, że winda zostanie bezpiecznie uruchomiona – dodał szeryf. W grupie uwięzionych znajduje się osoba z doświadczeniem w ratownictwie górniczym, co może być kluczowe w utrzymaniu porządku i spokoju w czasie kryzysu. W trakcie komunikacji radiowej nie poinformowano ich o pełnej skali problemu "aby zachować spokój" – podkreślają władze.
Źródło: PAP