Duda: mam odmienną wiedzę o Mistralach niż szef MON

• Prezydent Andrzej Duda udzielił wywiadu stacji Polsat News
• Pytany był m. in. o plany ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej
• Prezydent mówił także o przepisach dotyczących aborcji dzieci z niepełnosprawnościami
• W odpowiedzi na pytanie o własny projekt, odrzekł: - W moim przekonaniu to rola parlamentu
• Mam odmienną wiedzę o Mistralach niż szef MON - powiedział prezydent w rozmowie z Dorotą Gawryluk
• Jak powiedział, gdy w 2015 r. rozmawiał z szefem NATO na temat stałej obecności, ten był zdumiony takim postulatem
• "Nie ma perspektywy na wspólny marsz 11 listopada"

Duda: mam odmienną wiedzę o Mistralach niż szef MON
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

"Dociekanie prawdy to obowiązek prokuratorów"

Prokuratura prowadzi w śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej; jej obowiązkiem jest wnikliwie zebrać wszystkie dowody i prokuratura to po prostu czyni, korzystając z uprawnień procesowych - powiedział prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do planów ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.

Prezydent był pytany w Polsat News, jak zamierza odpowiedzieć na apel części rodzin ofiar smoleńskich - tych, które nie chcą ekshumacji ciał ich bliskich.

Andrzej Duda zaznaczył, że są przepisy, które obowiązują również prokuraturę. - Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Jej obowiązkiem jest jak najbardziej wnikliwie zebrać wszystkie dowody w sprawie i prokuratura to po prostu czyni, korzystając z uprawnień procesowych, które ma - powiedział prezydent. Jak dodał, te przepisy są w polskim prawie od bardzo dawna.

Prezydent był dopytywany, czy zamierza podjąć jakieś działania w odpowiedzi na apel, który skierowała do niego Izabela Sariusz-Skąpska, córka prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, by wsparł bliskich 17 ofiar katastrofy, którzy nie chcą ekshumacji, czy jest na przykład gotowy na spotkanie z tymi rodzinami.

- Jeżeli ktoś będzie chciał ze mną rozmawiać, problemu nie widzę. To jest rzeczywiście szczególna sytuacja, bo ma również wymiar państwowy. Natomiast nie będę ingerował w czynności prokuratury - podkreślił Duda.

- Jeżeli państwo z rodzin będą się chcieli ze mną spotkać, na pewno tego spotkanie nie odmówię dlatego, że to jest spraw państwowa i nawet jeżeli będą na tym spotkaniu emocje, to ja oczywiście te emocje będę zobowiązany udźwignąć. Ale gotów jestem rozmawiać - dodał prezydent Duda.

Podkreślił, że nie może jednak naciskać na Prokuratora Generalnego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, "żeby zaniechał czynności dowodowych, które są przewidziane polskim prawem i które w innych sprawach są przez prokuratorów wykonywane rutynowo".

Przypomniał, że kilku ekshumacji dokonano już wcześniej. - Okazało się, że doszło do pomylenia ciał. To pokazuje, jak fatalnie to wszytko zostało tam w Moskwie przeprowadzone. Jeżeli możemy mówić o błędach, to możemy mówić o błędzie poprzedniej ekipy rządzącej i prokuratury w tamtym czasie. Ponieważ to należało zrobić dawno temu - stwierdził prezydent.

Jak podkreślił, rozumie, że "proces ekshumacji może być bolesny dla rodzin, bo to jest bardzo trudna sprawa i trzeba tutaj wykazać empatię, ale obowiązujące przepisy, są obowiązującym przepisami". - To jest niezwykle ważna sprawa państwowa - zaznaczył prezydent.

Według Dudy "przepisy zmuszają prokuraturę do tego, żeby jak najbardziej wnikliwie i rzetelnie poszukiwała dowodów w sprawie". - Jeżeli prokuratorzy uznali - ja nie znam akt prokuratorskich, nie wnikam w tę kwestię - że w celach dowodowych konieczne jest, ich zdaniem, przeprowadzenie takiej właśnie czynności w odniesieniu do ofiar w poszukiwaniu dowodów w sprawie, to jest to ich decyzja - zaznaczył.

- To jest obowiązek prokuratorów. Oni po prostu starają się w jak największym stopniu dociec prawdy, sprawę wyjaśnić, zebrać dowody w sprawie - podkreślił prezydent.

Konieczność zbadania wszystkich niespopielonych ciał ofiar katastrofy ogłosiła w czerwcu Prokuratura Krajowa, która w tym roku przejęła śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej od zlikwidowanej prokuratury wojskowej. Wskazała wówczas, że badania sekcyjne będą miały znaczenie dla określenia przyczyny śmierci ofiar, a także przyczyn katastrofy.

Część bliskich ofiar, którzy nie godzą się na ekshumację bliskich, zapowiedziała złożenie do sądu zażaleń na decyzję prokuratora i wnioski o zaniechanie czynności prokuratury.

"Dla ministra to też nie jest łatwa emocjonalnie sprawa"

Według prezydenta dla ministra sprawiedliwości "też nie jest to łatwa emocjonalnie sprawa", ponieważ w katastrofie zginęli także jego przyjaciele. - Ale on ma świadomość również i funkcji, którą w tej chwili wykonuje i ma świadomość, że powinien za wszelką cenę jako Prokurator Generalny dbać o to, aby prokuratura dążyła do wyjaśnienia prawdy - podkreślił prezydent.

Wyraził przekonanie, że "podczas ekshumacji do żadnego bezczeszczenia zwłok nie dojdzie". Jak dodał, dla prokuratury ekshumacja to czynność, która ma charakter rutynowy, bo jest ona wykonywana w różnych sprawach.

Pytany, czy jego zdaniem konieczna jest ekshumacja wszystkich ciał odparł, że nie ma gwarancji, że w tych właśnie ciałach, które nie zostałyby ekshumowane, nie ma jakichś dowodów. - Jestem przekonany, że gdyby prokuratorzy mieli pewność, że ich nie ma, to by tych czynności nie wykonywali wobec tych ciał. Problem polega na tym, że oni tej pewności nie mają; to nie zostało rzetelnie do tej pory sprawdzone i dlatego chcą to przeprowadzić - powiedział Duda.

Według prezydenta, prokuratura zaniechałaby czynności dowodowych, gdyby zrezygnowała z przeprowadzenia ekshumacji. - Jestem głęboko przekonany, że zostanie to zrobione w pełnym szacunku dla zmarłych. Poprzednie ekshumacje pokazały, że ciała nie zostały potraktowane z należytym szacunkiem. Dopiero właśnie w wyniku sekcji ten szacunek należny, tak jak to jest w naszej kulturze, zostanie oddany - powiedział prezydent Duda.

Konieczność zbadania wszystkich niespopielonych ciał ofiar katastrofy ogłosiła w czerwcu Prokuratura Krajowa, która w tym roku przejęła śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej od zlikwidowanej prokuratury wojskowej. Wskazała wówczas, że badania sekcyjne będą miały znaczenie dla określenia przyczyny śmierci ofiar, a także przyczyn katastrofy.

Według doniesień mediów na 14 listopada zaplanowano pierwszą ekshumację ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Prokuratura Krajowa nie komentuje tej informacji.

"Życie tych dzieci jest za słabo chronione"

Prezydent Andrzej Duda zadeklarował również, że podpisałby ustawę, która zaostrzałaby przepisy dotyczące aborcji dzieci z niepełnosprawnościami, w tym z zespołem Downa. - Osobiście nie zgadzam się z karaniem kobiet, ale jeżeli ktoś mówi o kompromisie aborcyjnym, to ja zwracam uwagę na jedno: niestety dzisiaj jest tak, że w ramach kompromisu aborcyjnego usuwa się dzieci dotknięte niepełnosprawnościami, usuwa się dzieci z zespołem Downa, między innymi wśród tych dzieci dotkniętych niepełnosprawnościami. I ja się z tym głęboko nie zgadzam. Uważam, że pod tym względem ten kompromis jest nieskuteczny - powiedział prezydent w Polsat News.

Pytany, dlaczego nie przedstawi własnego projektu zakazującego aborcji w tych przypadkach odparł: - Bo w moim przekonaniu jest to rola parlamentu.

Duda podkreślił, że Wierzę, iż parlament wypracuje takie rozwiązanie, które będzie rozwiązaniem do przyjęcia. Zaznaczył, że nie podpisałby ustawy, która przewidywałaby karanie kobiet za aborcję. Dopytywany, czy podpisałby ustawę, która zaostrza prawo aborcyjne w przypadku chorych dzieci, odparł: - Tak, oczywiście. Jeśli chodzi o dzieci z niepełnosprawnościami różnego rodzaju, podpisałbym.

- Uważam, że życie tych dzieci jest w tej chwili za słabo chronione - dodał.

"Mam odmienną wiedzę o Mistralach niż szef MON"

Andrzej Duda powiedział również, że "ma odmienną wiedzę niż szef MON" Antoni Macierewicz w sprawie francuskich okrętów Mistral. Minister podczas sejmowej debaty mówił, że Mistrale zostały de facto przekazane przez Egipt Rosji "za jednego dolara".

- Pan minister posługiwał się swoją wiedzą, ja mam swoją wiedzę na ten temat, odmienną niż ta, którą ma pan minister - stwierdził prezydent, pytany w Polsat News o tę sprawę. Nie chciał oceniać wypowiedzi szefa MON. - Ja zasięgnąłem wiedzy i mam wiedzę, która - myślę - że odpowiada rzeczywistości - zauważył.

Dopytywany, czy jego zdaniem taka wiedza powinna być przekazywana publicznie, prezydent odpowiedział: "widoczne pan minister uznał to za zasadne".

Chodzi o wypowiedź szefa MON z ubiegłego czwartku w trakcie sejmowej debaty nad przedstawioną przez niego informacją ws. działań rządu związanych z pozyskaniem śmigłowców dla wojska.

"Jens Stoltenberg był zdumiony postulatem stałej obecności"

Prezydent Andrzej Duda powiedział, że gdy w 2015 r. krótko po wyborze rozmawiał z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem na temat stałej obecności wojsk Sojuszu w Polsce, ten był zdumiony takim postulatem. Prezydent odpowiedział w ten sposób w Polsat News na pytanie, czy poprzednicy mieli także zasługi w doprowadzeniu do stałej obecności wojsk NATO w Polsce.

- W czerwcu zeszłego roku, zaraz po wyborach prezydenckich, gdy byłem jeszcze prezydentem-elektem, do Warszawy przyjechał sekretarz generalny NATO pan Jens Stoltenberg i wtedy ja w rozmowie z panem sekretarzem generalnym powiedziałem, że chciałbym, W rozmowie z panem sekretarzem generalnym powiedziałem, że chciałbym żeby była zwiększona obecność Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce. (...) I on był zdumiony, najlepiej żeby były bazy NATO w Polsce. I on był zdumiony - powiedział prezydent.

Na uwagę, że poprzednicy też przecież stawiali podobne postulaty, a ustaleniem szczytu NATO w Newport było m.in. wzmocnienie wschodniej flanki NATO, prezydent odpowiedział: - Wtedy była mowa o szpicy, czyli była mowa o oddziałach, które zostaną do Polski przerzucone.

- A my staraliśmy się o to, aby NATO było obecne w Polsce. Rotacyjnie, ale stale. To znaczy żołnierze się zmieniają, ale wyposażenie jest - podkreślał. - To znaczy, nie ma takiego momentu, że wojsk Sojuszu nie ma na naszym terenie - dodał.

Na lipcowym szczycie Sojuszu w Warszawie ustalono, że NATO wyśle do Polski i państw bałtyckich cztery batalionowe grupy bojowe, liczące po ok. 1000 żołnierzy, którzy co kilka miesięcy będą podlegali rotacji. Bataliony będą wielonarodowe, ale w każdym będzie tzw. państwo ramowe, czyli odpowiedzialne za wystawienie większości sił i dowodzenie całością. W Polsce państwem ramowym będą Stany Zjednoczone, na Litwie - Niemcy, na Łotwie - Kanada, a w Estonii - Wielka Brytania.

Oprócz batalionów NATO do samodzielnego wysłania wojsk do Europy Środkowo-Wschodniej zobowiązali się na szczycie w Warszawie Amerykanie. Ma to być brygada pancerna, stacjonująca obecnie w stanie Kolorado. Jej dowództwo i żołnierze przez większość czasu mają znajdować się w Polsce, ale będą też ćwiczyć w innych państwach wschodniej flanki NATO.

"Nie ma perspektywy na wspólny marsz 11 listopada"

Prezydent Andrzej Duda powiedział, że były prowadzone rozmowy, by w Święto Niepodległości odbył się jeden wspólny marsz. Jednak - zaznaczył - Jak widać się nie udało. (...) Stanowiska różnych grup społecznych były tak rozbieżne, że na razie nie ma perspektywy na wspólny marsz 11 listopada.

Prezydent poinformował, że 11 listopada w Warszawie weźmie udział w uroczystościach państwowych i złoży kwiaty przed pomnikami Polaków zasłużonych dla odzyskania niepodległości. W tym dniu spotka się też z mieszkańcami jednego z polskich miast, by śpiewać patriotyczne piosenki.

Andrzej Duda był pytany w Polsat News o swoją deklarację z ubiegłego roku, że będzie czynił starania, "abyśmy może już za rok poszli wszyscy razem w jednym marszu niepodległości".- Jak widać, się nie udało - odpowiedział prezydent.

- Prowadziliśmy różne rozmowy, ale się nie udało. Nic na to nie poradzę. Będzie marszów prawdopodobnie więcej, niż było ich w zeszłym roku. Ja osobiście nad tym boleję, bo chciałbym, żebyśmy poszli w jednym marszu. Ale stanowiska różnych ugrupowań, nawet nie tyle ugrupowań politycznych, które zasiadają w Sejmie, tylko różnych, można powiedzieć, grup społecznych, są tutaj tak rozbieżne, że na razie nie widać perspektywy na to - powiedział prezydent.

Zaznaczył, że chciałby, aby 11 listopada był rzeczywiście wspólnym świętem, jednolicie obchodzonym. - Chyba nikt nie ma wątpliwości, że 11 listopada, odzyskanie niepodległości, to był wielki dzień zmartwychwstania Polski - dodał.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (273)