Dojdzie do obstrukcji? Hołownia może się spodziewać "wszystkiego najgorszego"
Przed wtorkowym posiedzeniem Sejmu politolodzy przewidują możliwe scenariusze, włącznie z blokowaniem obrad. - Będzie mnóstwo pomysłów, żeby stosować mechanizmy obstrukcji. Marszałek Hołownia może się spodziewać wszystkiego najgorszego - komentuje w rozmowie z WP prof. Robert Alberski. O tym, że dojdzie do ostrej konfrontacji, przekonany jest też prof. Roman Bäcker.
Zaplanowane na miniony tydzień dwa posiedzenia Sejmu zostały przeniesione na najbliższy wtorek, środę i czwartek. Zmiana terminu obrad miała wyciszyć emocje związane ze sprawą skazanych, a potem umieszczonych w więzieniu polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia stwierdził, że "sytuacja głębokiego kryzysu konstytucyjnego" i trwający spór partyjny nie dawały gwarancji, że posiedzenia Sejmu przebiegałyby spokojnie.
Teraz Sejm zbierze się we wtorek o godz. 10. Posłowie zajmą się przede wszystkim projektem uchwały budżetowej, ale także sprawą powołania Komisji Śledczej ds. wykorzystania przez służby Pegasusa, którym - jak zarzucają politycy obecnej koalicji - poprzednia władze inwigilowała swoich przeciwników politycznych. Porządek dzienny obrad może być również uzupełniony o złożony przez PiS wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza.
To tematy, które temperatury politycznych emocji nie obniżą. Poza tym pojawiają się kolejne osie sporu. Następną jest zmiana na stanowisku Prokuratora Krajowego. Po decyzji ministra sprawiedliwości Adama Bodnara w sobotę politycy Suwerennej Polski złożyli zawiadomienie do prokuratury, zarzucając wprost zamach stanu.
Marszałek Szymon Hołownia wie, co się szykuje. Sam przyznał, że kilku polityków PiS już mu zapowiedziało, że pokaże, czym jest totalna opozycja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"PiS walczy o przetrwanie"
- Niewątpliwie dojdzie do ostrych spięć na sali sejmowej. Wynika to przede wszystkim z tego, że zabraknie na niej dwóch posłów, którzy po wyroku sądowym automatycznie przestali być posłami. PiS nie uznaje tego typu wyroków, choćby dlatego, że jest to formacja, która walczy o przetrwanie i tym samym nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek niszczenie wizerunku - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Roman Bäcker z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Jak dodaje politolog, "jest przekonany, że dojdzie do bardzo ostrej konfrontacji, ale Wąsik i Kamiński to tylko pretekst".
"Marszałek może się spodziewać wszystkiego najgorszego"
Nasz kolejny rozmówca, prof. Robert Alberski z Uniwersytetu Wrocławskiego, ocenia, że "PiS zrobi wszystko, żeby uniemożliwić uchwalenie budżetu w terminie", dlatego będzie maksymalnie opóźniać prace.
- Przekładając posiedzenie Sejmu, marszałek Hołownia jeszcze sobie zwiększył presję, dlatego że tego czasu zostało już naprawdę bardzo mało - dodaje prof. Alberski.
Zdaniem eksperta, do budżetu zostanie zgłoszona przez PiS gigantyczna liczba poprawek. - Będzie tutaj mnóstwo pomysłów, żeby stosować różne mechanizmy obstrukcji, które obędą przeciągać obrady. Można powiedzieć, że marszałek Hołownia może się spodziewać naprawdę wszystkiego najgorszego, włącznie z blokowaniem sali - podkreśla prof. Alberski.
"Powtórzenie ruchu z 2016 roku byłoby porażką koalicji"
Jakie narzędzia ma marszałek Sejmu, jeśli rzeczywiście dojdzie do obstrukcji? - Możliwości reagowania marszałka, dopóki nie dochodzi do aktów przemocy i szarpaniny, nie są specjalnie duże. Myślę, że będziemy mieli do czynienia z czymś bardzo groźnym dla państwa. Bo mamy sytuację, w której główna siła opozycyjna tak naprawdę nie uznaje faktu, że straciła władzę - mówi prof. Alberski.
- Określenie "totalna opozycja" może teraz wreszcie uzyskać właściwe znaczenie - uważa prof. Alberski.
Obaj politolodzy zgodnie podkreślają, że błędem byłoby zastosowanie manewru z 2016 roku, kiedy po blokadzie mównicy przez ówczesną opozycję marszałek Marek Kuchciński z PiS przeniósł obrady do sali kolumnowej Sejmu.
- Do dzisiaj legalność tych obrad jest kwestionowana. Gdyby opozycja pisowska zmusiła rządzących do powtórki tego zachowania, to byłaby to porażka ze strony koalicji, więc pewnie tutaj pan marszałek będzie robił wszystko, żeby utrzymać ciągłość obrad - uważa prof. Alberski.
Prof. Bäcker zwraca natomiast uwagę na umiejętność marszałka Hołowni do "delegitymizacji werbalnej wystąpień posłów PiS". - Chodzi o umiejętność powodowania, że wszelkie wyzwiska, obraźliwe słowa stają się całkowicie bezsensowne i obracają się przeciwko autorowi tego typu słów - tłumaczy.
- Wiadomo, że to wszystko dzieje się na oczach kamer, więc z punktu widzenia PiS te obrazy możliwych ostrych działań marszałka, jak np. użycia Straży Marszałkowskiej, wykluczania posłów z obrad, to wszystko będzie wykorzystywane jako kolejna martyrologia, kolejna krzywda, która dzieje się Prawu i Sprawiedliwości. W gruncie rzeczy to po to jest robione - podkreśla prof. Alberski.
- Z jednej strony jednym celem jest uniemożliwić uchwalenie budżetu w terminie, a po drugie zdobyć kolejne obrazy, które będą świadczyły o prześladowaniu opozycji - podsumowuje Alberski.
"PiS nie wymyśli niczego błyskotliwego"
Nastroje przed wtorkowym posiedzeniem Sejmu tonuje wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty.
- PiS nie wymyśli niczego tak błyskotliwego, tak mądrego i nowatorskiego, żeby marszałek Hołownia nie dał sobie z tym rady. Więc jestem spokojny - mówi Wirtualnej Polsce.
- Mogą krzyczeć, zgłaszać wnioski formalne, mogą stawać na mównicy. Co mogą jeszcze zrobić, żeby zwrócić na siebie uwagę, posiać trochę chaosu, wykrzyczeć swoje prawdy i spróbować podzielić ludzi jeszcze raz? - pyta retorycznie polityk Lewicy.
- Marszałek może zachować spokój, rozsądek, być grzeczny i zdystansowany. Jednym słowem - robić to, co robi marszałek Hołownia - podkreśla Włodzimierz Czarzasty. - Do tej pory to pomagało. Mądrość, wcześniej czy później, zawsze przykryje głupotę - dodaje.
Paweł Buczkowski, Patryk Michalski, dziennikarze Wirtualnej Polski
Czytaj także: