Czas chorowania, czyli standardowy schyłek pontyfikatu [OPINIA]

Informacje o odwołanych papieskich spotkaniach, przerwanym odczytywaniu homilii, o "stanie zdrowia, który nie budzi zaniepokojenia" - będą do nas napływały coraz częściej. Tak wygląda - i to jest dość oczywiste - schyłek rządów w każdej władzy absolutnej, która nie ma wypracowanego modelu obowiązkowej emerytury dla monarchy – pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Papież Franciszek
Papież Franciszek
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | MASSIMO PERCOSSI
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Franciszek, o czym poinformowały media całego świata, przerwał homilię w czasie mszy podczas Jubileuszu Sił Zbrojnych w Watykanie. - Przepraszam i proszę arcybiskupa o kontynuowanie czytania, mam trudności z oddychaniem – powiedział papież. I choć uczestniczył we mszy do jej końca, to nie wypowiedział już więcej słów. To kolejne problemy zdrowotne 88-letniego papieża w tym roku. Kilka dni temu - podczas środowej audiencji generalnej - papież też zrezygnował z odczytania katechezy i powierzył jej lekturę swoim współpracownikom. A w piątek Watykan poinformował, że papież ma zapalenie oskrzeli i w związku z tym w piątek i sobotę gości będzie przyjmował w swojej rezydencji.

Trzy tygodnie wcześniej - 16 stycznia - Watykan informował zaś, że papież doznał stłuczenia prawego przedramienia po upadku w swojej rezydencji, a 6 grudnia 2024 roku informowano, że Franciszek uderzył rankiem brodą o stolik nocny, co spowodowało duży krwiak na dolnej prawej stronie policzka. Listę kolejnych takich informacji można by ciągnąć o wiele dłużej, a szczególnie trudny był rok 2023.

Papież czuje się zdrowo

I nie ma co udawać, że cokolwiek może się zmienić. Papież ma 88 lat, a to oznacza, że jego stan zdrowia będzie coraz gorszy, informacji tego rodzaju będzie coraz więcej, a one same będą zazwyczaj bardzo ostrożne, aż do momentu, gdy stan zdrowia pogorszy się na tyle, że nie da się tego ukrywać. Tak wyglądało odchodzenie Jana Pawła II (młodszego w momencie śmierci od obecnego wieku Franciszka) i tak wyglądać będzie - tego możemy być niemal pewni - odchodzenie obecnego papieża.

Jest to tym bardziej oczywiste, że choć papież złożył akt rezygnacji, który może być użyty, gdy on sam będzie w stanie zdrowia uniemożliwiającym sprawowanie władzy, ale też wykluczający świadome podjęcie takiej decyzji, to sam podkreśla, że nie zamierza abdykować, bo czuje się zdrowy. "Czuję się dobrze" - stwierdził papież w niedawno wydanej autobiografii. "Prawda jest taka, że jestem stary" - zaznaczył, a potem dodał - nawiązując do faktu, że coraz częściej porusza się na wózku - że "Kościół jest rządzony głową i sercem, a nie nogami".

Te wypowiedzi powinny zaś być interpretowane w zgodzie z innymi słowami papieskimi, choćby tymi wypowiedzianymi podczas spotkania z jezuitami w trakcie pielgrzymki do Demokratycznej Republiki Konga, gdy Franciszek wskazywał, że abdykacja papieża powinna być czymś wyjątkowym. - Wierzę, że posługa papieża powinna być dożywotnia. Nie widzę powodu, dlaczego tak nie powinno być. Historyczna tradycja jest ważna. Jeśli zamiast tego mamy słuchać plotek, wówczas papież będzie się zmieniał co sześć miesięcy - stwierdził wówczas papież. A skoro nie widać najmniejszych powodów, by spodziewać się jakiejkolwiek zmiany, a wiek Franciszka jest, jaki jest, to znaczy, że informacji o problemach zdrowotnych będzie tylko więcej i więcej.

Głuche milczenie

Ciekawe jest przy tym, że choć Franciszek jest starszy niż Jan Paweł II w momencie śmierci i Benedykt XVI w momencie rezygnacji, to inaczej niż za pontyfikatów obu jego poprzedników, obecnie - poza mediami - temat abdykacji w zasadzie nie istnieje. Bliscy współpracownicy papiescy - wszystko na to wskazuje - nie tylko mają świadomość, że charakterologicznie Franciszek nie jest człowiekiem, który by zrezygnował, ale i że jest to papież pamiętliwy i potrafiący błyskawicznie karać za to, co uważa za nielojalność. Jan Paweł II, który często przedstawiany był jako surowo karzący niesubordynację, latami tolerował trwającą wokół niego debatę na temat koniecznej emerytury, a i Benedykt XVI był w tej sprawie niezwykle łagodny.

Franciszek, choć uchodzi za "dialogistę" akurat w kwestii lojalności wobec siebie jest niezwykle jednoznaczny, a to oznacza, że wszyscy wokół niego wiedzą, że o pewnych kwestiach się nie rozmawia, nie dyskutuje, nie stawia się pewnych problemów.

A szkoda, bo nie ma co ukrywać, że schyłek pontyfikatu Jana Pawła II pokazał, że schorowany papież, który nie ma dość sił, by zarządzać potężną instytucją, to poważny problem dla Kościoła, bo w takiej sytuacji instytucją tą zaczynają zarządzać koterie, albo - co jeszcze gorsze - sekretarze, którzy mogą mieć znakomite kompetencje do prowadzenia kalendarzy papieskich, ale niekoniecznie dysponują intelektem i wolą konieczną do zarządzania ogromną religijną instytucją o znaczeniu globalnym. Franciszek - to jasno widać - nie jest obecnie w stanie zdrowia analogicznym do tego, w jakim był Jan Paweł II pod koniec swojego pontyfikatu, ale - co też widać - dynamizm jego działania zdecydowanie wygasa.

I nie ma w tym nic, jeśli brać pod uwagę wiek, zaskakującego. Jeśli coś jest problemem, to fakt, że w ostatnich stuleciach - i to nie tylko z powodów decyzji dogmatycznych, ale i zmian komunikacyjnych - znaczenie papieża wzrosło tak bardzo, że trudno bez jego aktywnej obecności wyobrazić sobie sprawne działanie Kościoła, i to nie tylko w kwestiach decyzyjnych, ale i wizerunkowych. Jeśli Kościół jest w całości skupiony (inną kwestią jest to, czy tak powinno być) na papieżu, to jego nieobecność, nieustanne problemy zdrowotne, musi wywoływać negatywne skutki.

Zmiana cywilizacyjna i zmiana kościelna

Ten pontyfikat wyklucza jakiekolwiek zmiany w tej materii, to zmiany cywilizacyjne ich wymagają. Postępy medycyny sprawiają, że żyjemy coraz dłużej, a jakość opieki nad kolejnymi papieżami jest na tyle wysoka, że oni żyć mogą jeszcze dłużej. Wiek jest jednak nieubłagany i nawet jeśli pewne zmiany można zatrzymać czy opóźnić, to na pewno nie wszystkie. I właśnie dlatego trzeba poważnie zastanowić się, czy nie wprowadzić - o czym zresztą pisałem całkiem niedawno dla Wirtualnej Polski - wieku emerytalnego nie tylko dla biskupów, co już się stało, ale także dla papieży. Odpowiedzialność, zakres władzy (a papież jest władcą absolutnym) sprawiają, że do sprawowania tej funkcji potrzeba zdrowia i sił, których w pewnym momencie zaczyna brakować.

Warto też przypomnieć, że - zgodnie z klasycznym przekonaniem teologii katolickiej - łaska buduje na naturze, a to oznacza, że aby papież mógł normalnie wykonywać swoje obowiązki, w tym korzystać z łask i charyzmatów, które jak wierzą katolicy, mu przysługują jako papieżowi, musi być do tego zdolny z natury, to znaczy zdrowy, zdolny do działania itd.

Łaska i charyzmaty nie zastępują tego, co ma się z natury, a władza papieska nie ma charakteru cudownego (to znaczy nie dokonuje się w sposób magiczny). To wszystko sprawia, że warto zacząć się zastanawiać nad tym, czy - po pierwsze - nie wrócić do mianowania młodszych papieży (ostatnim młodym był Jan Paweł II), a po drugie - czy nie ograniczyć obowiązkową emeryturą czasu sprawowania władzy papieskiej. Obie te zmiany są możliwe i wskazane, a jeśli nie zostaną podjęte, to co jakiś czas będziemy się borykać ze schyłkiem pontyfikatu, zacinaniem się machiny władzy i nieustannymi informacjami o chorobach.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (81)