Populistyczny model przywództwa papieża i prezydenta [OPINIA]

Papież Franciszek i prezydent Donald Trump mają, wbrew powszechnej opinii, sporo ze sobą wspólnego. Oczywiście różnią ich poglądy, ale łączy - na co zwracają uwagę poważni watykaniści - model sprawowania urzędu - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Donald Trump i papież Franciszek. W modelu przewodzenia to bracia bliźniacy
Donald Trump i papież Franciszek. W modelu przewodzenia to bracia bliźniacy
Źródło zdjęć: © East News | Mandel Ngan, Maria Grazia Picciarella
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Jest jasne, że Donald Trump i Franciszek różnią się w wielu kluczowych kwestiach. Prezydent USA za swój priorytet uznał walkę z nielegalną migracją, a dla papieża Franciszka obrona praw migrantów pozostaje kluczowa. Odmienna jest także ich wizja geopolityki, bo prezydent chce świata, w którym o wszystkim jednostronnie i z pozycji siły decydują Stany Zjednoczone, a papież - nie tylko jako Latynos - spogląda na USA z dużą nieufnością, ale i kontynuując linię Benedykta XVI, opowiada się raczej za światem wielobiegunowym (stąd jego liczne gesty wobec Chin czy Rosji).

Inne, i to radykalnie, są także poglądy gospodarcze i ekonomiczne Franciszka i Trumpa. Listę różnic ciągnąć by można niemal w nieskończoność, a obaj liderzy chętnie by się z tym zgodzili.

Tyle że wszystkie te różnice nie powinny nam przesłaniać podobieństw. A Franciszek i Trump są do siebie, pod pewnymi względami, bardzo podobni. To może nie ideowi, ale w modelu przewodzenia bracia bliźniacy. Idealni przywódcy czasów populizmu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trump postawił na swoim. Pierwsze deportacje z USA do Guantanamo

"Brak przywiązania do instytucji i biurokracji"

Tezę o ich podobieństwie postawił - chyba jako pierwszy - za czasów pierwszej prezydentury Trumpa jeden z najwybitniejszych amerykańskich watykanistów John Allen.

"Obaj są populistycznymi buntownikami, choć w bardzo różnych wersjach. Obaj przejawiają instynktowny sceptycyzm wobec instytucji, którym przewodzą, Watykanu w przypadku Franciszka i federalnej biurokracji w przypadku Trumpa. Obaj mają również geniusz przyciągania uwagi" - pisał w 2017 roku Allen.

Watykanista wskazywał także, że ten model sprawowania władzy może być w ogóle modelem "przywództwa XXI wieku". "Brak przywiązania do instytucji i biurokracji, i trzymanie w niepewności zarówno przyjaciół, jak i wrogów" - to jego zdaniem dwie główne cechy zarządzania Trumpa i Franciszka.

Ale jest coś jeszcze, co łączy ich obu. To - na co zwraca uwagę Chris Altieri, inny amerykański specjalista od Kościoła i Watykanu - zatrudnianie na rozmaitych stanowiskach (a także otaczanie się nimi) ludzi, których główną cechą jest lojalność, i którzy mają niekiedy mocne skazy na życiorysach, które ową lojalność wzmacniają.

Analiz nominacji Trumpa do jego administracji nie brakuje. Wielu z jego nominatów nie ma wielkiego doświadczenia w kwestiach, którymi ma się zajmować, ale za to są ludźmi znanymi z absolutnego podporządkowania się Trumpowi albo z tego, że umożliwili mu pewne działania. I, co może zaskakiwać, ale u Franciszka bywa podobnie, a nawet bardziej, bo tu zdarza się nie tylko, że papież mianuje ludzi absolutnie lojalnych wobec niego, ale też, że wybiera takich, którzy wiedzą, że ich powołanie na pewne stanowiska broni ich przed odpowiedziami na pewne zasadnicze pytania.

Tak jest - na co zwraca uwagę watykanista - z prefektem Dykasterii Nauki Wiary kardynałem Victorem Manuelem Fernándezem. To on - najpierw ghost writer papieskich dokumentów - później został wybrany na prefekta najważniejszej doktrynalnej instytucji Watykanu. I to mimo że wcześniej także wobec jego tekstów formułowano pewne zarzuty, a on sam nie był w stanie w diecezji, w której sprawował władzę, w odpowiedni sposób dopilnować kwestii związanych z ochroną małoletnich.

Co to ma wspólnego z Dykasterią Nauki Wiary? Otóż tyle, że to właśnie ta instytucja jest odpowiedzialna za prowadzenie postępowań i ściganie przestępstw seksualnych i ich tuszowania w Kościele. Odpowiedzialnym za tę politykę stał się więc człowiek, który sam nie był w stanie dopilnować tego w diecezji La Plata, gdy był biskupem.

O braku kompetencji do zajmowania się tym problemem mówił zresztą sam Fernandez. "Nie czuje się przygotowany ani przeszkolony do tych kwestii" - mówił i dodawał, że przyjął nominację dopiero po tym, jak Franciszek zgodził się, aby pozostawił dyscyplinarną stronę pracy specjalnej sekcji w dykasterii poświęconej rozpatrywaniu takich przypadków.

Tyle słowa, ale fakty są takie, że Fernandez jednak coś do powiedzenia w tych sprawach ma, i niestety nie są to wypowiedzi dobre. Ostatnio przekonywał na przykład, że symbolicznie kluczowa sprawa Marco Rupnika, bliskiego współpracownika kolejnych papieży, którzy przez lata wykorzystywał seksualnie zależne od siebie osoby dorosłe, nie jest bynajmniej najważniejsze, i że spokojnie można czekać z jej załatwieniem.

"Kompletna nieprzewidywalność wypowiedzi"

Pokazuje to z całą mocą, że mianowanie na pewne stanowisko człowieka, który wprawdzie jest lojalny i podziela intuicje teologiczne papieża, ale nie zna się na istotnych elementach pracy Dykasterii, jest niebezpieczne. Albo - i to jest gorsza możliwość - pokazuje, że dla papieża temat dochodzenia w sprawie Rupnika i innych przestępców jest mniej istotny niż to, by mieć wokół siebie ludzi, których lubi, i to nawet takich, którzy nie znają się na swoich zadaniach, i którzy lekceważą naprawdę poważne sprawy.

I niestety nie jest to jedyny taki sygnał płynący od papieża. Warto przypomnieć, że kilka lat temu papież ściągnął do Watykanu i powierzył związane z finansami stanowisko swojemu dobremu znajomemu, biskupowi Gustavo Oscara Zanchettcie. Stało się to w momencie, gdy ten mierzył się w Argentynie z zarzutami o wykorzystywanie seksualne podległych sobie kleryków. Ostatecznie biskupa skazano na cztery lata więźnia, ale wcześniej dłuższy czas prowadził wygodne życie w Watykanie. I to także pokazuje, że lojalność wobec swoich jest - nie tylko dla Trumpa, ale i dla Franciszka - istotniejsza niż zasady, które głosi.

Ale jest coś jeszcze, co łączy obu przywódców. To kompletna nieprzewidywalność ich wypowiedzi. Wielu z pracowników Watykanu od lat mierzy się z wypowiedziami papieża na temat wojny w Ukrainie, sytuacji międzynarodowej, a niekiedy nawet anihilacji ludzi w piekle (co jest niezgodne z nauczaniem Kościoła, ale co zdarzyło się papieżowi przy jakiejś okazji powiedzieć).

Prostowanie, wyjaśnianie, retuszowanie papieskich wypowiedzi było długo istotnym elementem ich zaangażowania. Teraz z podobnymi zadaniami mierzą się pracownicy Trumpa. Oni muszą wyjaśniać, że wprawdzie prezydent powiedział jedno, ale miał na myśli zupełnie co innego. Owszem mówił, że armia amerykańska coś zrobi, ale chodziło mu o to, że nie zrobi.

Papiescy urzędnicy robią to od dawna, więc Amerykanie mogliby udać się do nich na szkolenia i - to znowu podobieństwo - ta nieprzewidywalność, czasem werbalna niefrasobliwość, bardzo się odbiorcom podoba.

I Trump, i Franciszek, choć nie brakuje ich przeciwników, mają także rzesze wyznawców. Oczywiście zbiory wielbicieli Trumpa i Franciszka zapewne specjalnie się nie pokrywają, ale cechy "wielbicieli" są podobne. Niezależnie od tego, co powie ich idol, oni i tak uznają, że to były święte słowa, a ich krytycy zwyczajnie się czepiają.

Co wynika z tych podobieństw? Nie, wcale nie chodzi o to, by kogokolwiek skrytykować, ale o to, by pokazać, jak pod pewnymi względami model przywództwa w Kościele bywa podobny do tego w polityce, i jak bardzo Kościół (i to nawet gdy mówimy o papiestwie) pozostaje owocem swoich czasów. Populistyczny model papiestwa to przecież odpowiedź na to, że polityka na świecie generalnie się populizuje, i nie ma powodów, by Kościół był inny.

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski"

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (39)