Czarzasty wbija szpilę Tuskowi: liderom wolno mniej
Nie milkną echa sobotniego zdarzenia drogowego z udziałem Donalda Tuska. Choć zdaniem wielu polityków Platformy Obywatelskiej sprawa jest już zamknięta, przedstawicielom pozostałych partii najwyraźniej zależy na podgrzaniu atmosfery.
Dyskusja dotycząca zatrzymania lidera Platformy przez drogówkę wywiązała się w niedzielę na antenie Polsat News w programie "Śniadanie Rymanowskiego".
Gościem Bogdana Rymanowskiego był m.in. sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński, który stwierdził, że sprawa jest zamknięta. - Każdemu z nas zdarzają się błędy, to czysto ludzkie, Donald Tusk jest zwykłym, normalnym człowiekiem, który prowadzi własny samochód, nie korzysta z takiego bizancjum, jak inni politycy. (...) Pan przewodniczący Tusk przyjął ten mandat, poinformował o tym opinię publiczną, zachował się jak zwykły obywatel - przekonywał.
Jak dodał, Tusk zapewne nie jest zadowolony z faktu, że będzie musiał korzystać z kierowcy. - Nie lubi tego, lubi sam jeździć samochodem - zdradził Kierwiński.
Nie do końca zgodził się z nim Krzysztof Bosak z Konfederacji, który powiedział, że jeśli ktoś ma ambicje zostania liderem opozycji, powinien zdobyć się na publiczne słowo "przepraszam". W nawiązaniu do sytuacji na granicy polityk dodał, że Tusk nie powinien też milczeć podczas "największego kryzysu, w jakim znalazło się nasze państwo".
Krytyczny w stosunku do przewodniczącego Platformy był także doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz. Jak przekonywał, Tusk nie ma żadnego pomysłu na zarządzanie pandemią i nie potrafi kontrolować swoich emocji.
Na jego słowa błyskawicznie zareagował Kierwiński. - Reprezentuje pan prezydenta, który jak rozpoczynał się kryzys migracyjny na polskiej granicy, wolał pływać na dmuchanej krewetce (...). Mamy prezydenta, który nie potrafi zająć stanowiska w żadnej ważnej sprawie - powiedział sekretarz generalny PO.
Czarzasty: oczy są zwrócone na liderów
Jak przekonywał wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, "na przyszłość po pierwsze jeździłby wolniej, a po drugie by przeprosił". Polityk tłumaczył, że "na liderów jednak zwrócone są oczy, niezależnie od tego, czy ktoś jest z PiS, czy z Platformy". - Liderom wolno mniej, a jak zrobią coś nie w porządku, powinni zwracać uwagę, jak wychodzą z tego kryzysu - stwierdził.
Więcej zrozumienia okazał wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. - Moim zdaniem noga zbyt ciężka towarzyszy nie tylko Donaldowi Tuskowi. (...) Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy, ja także przekraczałem prędkość, także płaciłem mandaty. Powiedział, jak to wygląda i myślę, że na tym koniec - ocenił.
Źródło: Polsat News
Przeczytaj także: