Pekin oskarża Moskwę. "Chiny są wściekłe", chodzi o przeciek
Chiny oskarżają Rosję o przeciek dotyczący potencjalnych dostaw broni. Według "The Economist" chiński rząd jest "wściekły", że informacje o rozmowach z Moskwą w sprawie umowy zbrojeniowej zostały upublicznione.
04.03.2023 | aktual.: 04.03.2023 18:39
"The Economist" podał, że Chiny oskarżają Rosję o ujawnienie informacji dotyczących rozmów na temat sprzedaży broni Moskwie. Brytyjski tygodnik przekazał, powołując się na zaznajomionego ze sprawą urzędnika europejskiego, że władze w Pekinie są zirytowane z powodu wycieku i obwiniają o niego bezpośrednio Kreml.
"Chiny są wściekłe na Kreml, że dyskusje na temat sprzedaży broni zostały podchwycone przez Amerykę i nagłośnione" - czytamy.
Ściśle tajne
Jak podkreślił "The Economist", Chiny kategorycznie nalegały, aby wszelkie wsparcie udzielone Rosji pozostało ściśle tajne, ponieważ rozgłos obaliłby stwarzane przez Pekin pozory o byciu "neutralnym mediatorem" w wojnie.
Co więcej, Pekin zauważył, że chiński 12-punktowy "plan pokojowy" w sprawie wojny został odrzucony przez sojuszników Ukrainy po części właśnie z powodu przecieków o możliwej sprzedaży broni do Rosji.
USA alarmują przed ruchem Chin
Przypomnijmy, że Chiny oficjalnie nie potępiły rosyjskiej agresji na Ukrainę i wzbraniają się przed nazywaniem jej inwazją. W oficjalnych chińskich komunikatach mowa najczęściej o "kryzysie" albo "kwestii ukraińskiej". Pekin sprzeciwia się również zachodnim sankcjom nakładanym na Moskwę i jej sojuszników.
Amerykańskie władze alarmowały w ostatnich tygodniach, że Chiny już udzielają Rosji "nieśmiercionośnego wsparcia" i rozważają przekazanie jej również broni i amunicji. Pekin temu zaprzeczył, oskarżając NATO o podsycanie konfliktu poprzez dostawy broni do Ukrainy.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken i dyrektor CIA Williams Burns ostrzegli Chiny przed dostarczaniem Rosji śmiercionośnej pomocy wojskowej. Europejscy politycy również podkreślali, że byłoby to przekroczenie "czerwonej linii".
Czytaj również: "Fatalna wiadomość dla Putina". Uderzają 100 km od Moskwy
Źrodło: "The Economist"/PAP