Oto powód burzy wokół Naddniestrza. Rosja zostawiła tam wojskowy skarb

Rosyjscy aktywiści podburzają mieszkańców do protestów przeciwko prozachodniemu rządowi, a Ukraina zapewnia o gotowości pomocy w razie ataku Rosjan z separatystycznej republiki. Jest nowe wyjaśnienie dla tak rosnącego napięcia w regionie Mołdawii i Naddniestrza. Radziecka armia pozostawiła w Naddniestrzu zapasy broni. - To skarb dla obu stron wojny w Ukrainie - uważa ppłk rez. Maciej Korowaj.

Oto powód burzy wokół Naddniestrza. Rosja zostawiła tam wojskowy skarbNaddniestrze posiada magazyny radzieckiego sprzętu ( jak na fot.) to łakomy kąsek zarówno dla Ukrainy jak i Rosji
Źródło zdjęć: © PMR-gov | Materiały prasowe
Tomasz Molga

Zmagazynowane w Naddniestrzu uzbrojenie po radzieckiej 14. armii pozwoliłoby na wyekwipowanie w sprzęt czterech brygad zmechanizowanych, szacuje ppłk rez. Maciej Korowaj, były żołnierz wojsk pancernych i analityk rosyjskiej taktyki wojennej. Powołuje się na własne analizy tego potencjału, wykonane na podstawie rosyjskojęzycznych źródeł. Oznaczałoby to, że zapomniany arsenał Naddniestrza to kilkaset transporterów i bojowych wozów piechoty, około 100 czołgów oraz jednostki artylerii rakietowej.

- To niewykorzystywany od dawna i przestarzały sprzęt poradziecki. Zapewne będący w złym stanie technicznym, ale przypomnę, na polu bitwy w Ukrainie walczą czołgi T-64. Dla obu stron takie zasoby, a nawet części zamienne, są bardzo cenne. Zwłaszcza, że planowana jest długa wojna, do wyczerpania rezerw przeciwnika - wyjaśnia ppłk. Korowaj.

Oprócz pojazdów jest też poradziecki skład amunicji, którego zasoby oblicza się na około 20 tys. ton amunicji. Przy czym połowa jest prawdopodobnie przeterminowana.

- Ukraina, która graniczy z Naddniestrzem, ma bliżej do tych zapasów niż Rosja. Rosjanie zaś nie mogą dopuścić, aby to wpadło w ręce obrońców. Stąd rosnące napięcie i zamieszanie wokół Mołdawii oraz Naddniestrza - dodał rozmówca WP.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosjanie wyciągnęli wnioski? "Działają już lepiej"

Burza o Naddniestrze. Kto komu pomoże, interweniuje albo zaatakuje?

Od dwóch tygodni rosyjska propaganda zarzuca Ukrainie koncentrowanie wojsk przy granicy z Naddniestrzem i przygotowania do interwencji wojskowej w tej separatystycznej republice - nieuznawanej przez społeczność międzynarodową. W Naddniestrzu stacjonuje około 2000 żołnierzy rosyjskich, którzy są niczym uwięzieni pomiędzy granicami Ukrainy i Mołdawii. Tkwią tam, m.in. dlatego, że nie udało się zrealizować jednego z początków celów napaści na Ukrainę, czyli wysadzenia desantu pod Odessą i dojścia stamtąd do Naddniestrza.

Prezydent Mołdawii Maia Sandu stwierdziła, że Kreml ma plany przewrotu w jej kraju. Miałyby one polegać na atakach dywersantów na budynki rządowe, wzięciu zakładników, organizacji protestów w celu obalenia prozachodnich władze w jej kraju. Wtórował jej premier Dorin Recean, który zażądał od Moskwy wycofania oddziałów rosyjskich z Naddniestrza i przeprowadzenia demilitaryzacji tej quasi-republiki.

Wołodymyr Zełenski powiedział w lutym, że Ukraina jest gotowa pomóc Mołdawii w przypadku ataku z Naddniestrza. Kilka dni później na konferencji zaprzeczył sugestiom, jakoby miał wykonać pierwszy krok. - Cenimy sobie niepodległość innych państw. Naddniestrze to Mołdawia. Rosja prowokuje nas do wejścia na legalne terytoria Mołdawii, ale to Rosja może najechać nas z terytorium Naddniestrza - odparł na pytanie dziennikarzy.

Wyprawa Ukrainy po łupy? "Na miejscu Ukrainy bym to przejął"

Autorzy serwisu Oryx (blog zajmujący się białym wywiadem i tematyką militarną) piszą o Naddniestrzu jako o "zapomnianej armii" i kraju, który handlował radzieckim uzbrojeniem. "Nie mogąc od 1992 roku zastąpić swojego sprzętu wojskowego nowszymi środkami, prezentują unikalną mieszankę rzadkich opancerzonych wozów bojowych produkcji radzieckiej i produktów będących efektem majsterkowania. Naddniestrze z pewnością będzie nadal zaskakiwać zagranicznych obserwatorów produktami rodzimego przemysłu wojskowego" - czytamy w analizie defilady z 2020 roku.

Pojawiły się ładnie utrzymane czołgi T-64 BV, wozy bojowe oraz wyprodukowane metodą "zrób to sam" artyleria rakietowa i wojskowe samochody terenowe - przypominające amerykańskie humvee.

Parada wojskowa w Naddniestrzu.
Parada wojskowa w Naddniestrzu. © PMR-gov | materiały prasowe

- Z wojskowego punktu widzenia operacja demilitaryzacji Naddniestrza jest możliwa do przeprowadzenia. Opór Rosjan nie powinien być wielką przeszkodą i podobnie nie obawiałbym się gwardii separatystycznej. Będąc na miejscu Ukraińców, bym tam wjechał, przejął magazyny i jak najszybciej rozpoczął ich inwentaryzację - komentuje ppłk Korowaj. - To jednak perspektywa wojskowa, natomiast wielkie ryzyko to odbiór takiej akcji czy interwencji na forum międzynarodowym. Będzie to krytykowane - zastrzegł na koniec.

Sytuacja wokół Naddniestrza
Sytuacja wokół Naddniestrza © WP | wp.pl

Kamil Całus, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, podkreślił w swojej ostatniej analizie, iż nie ma wiarygodnych danych o gromadzeniu nowych wojsk ukraińskich przy granicy z Naddniestrzem lub ich szczególnej aktywności.- Takie doniesienia pojawiają się szczególnie w mediach rosyjskich czy w mediach prorosyjskich w Mołdawii, płyną także od rosyjskiego MSZ. Często media te manipulują wypowiedziami ukraińskich oficjeli - powiedział

Jako przykład wskazał zamieszanie wokół ostatniej wypowiedzi rzecznik prasowej Sił Zbrojnych Ukrainy "Południe". Natalia Gumieniuk powiedziała ukraińskim mediom, że wojska ukraińskie są obecne w pobliżu granicy z Naddniestrzem. Zaznaczyła, że zaangażowane siły są adekwatne do "hipotetycznie możliwego zagrożenia" ze strony Rosji. Wypowiedź ta została zmanipulowana przez prorosyjskie serwisy, jako potwierdzenie, iż "trwa koncentracja sił Ukrainy".

Polak, który mieszka w Naddniestrzu, relacjonuje w rozmowie z WP: - Na pewno wśród zwykłych ludzi, mieszkających po obu stronach granicy, nie ma nastrojów wojennych. Nikt nie chciałby rozpoczynać tu walk, nie ma o co. Wystarczyło oglądanie obrazów z wojny toczonej we wschodniej Ukrainie. Napięcie jest wygenerowane przez polityków i propagandowe deklaracje - mówi osoba zaangażowana w projekty współpracy transgranicznej. Nie chce wypowiadać się pod imieniem i nazwiskiem właśnie ze względu na napięcie polityczne.

Tomasz Molga, dzienniakarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Sala ryknęła śmiechem. Kaczyński żartuje z własnych wpadek
Sala ryknęła śmiechem. Kaczyński żartuje z własnych wpadek
Co z deportacją księcia Harry'ego? Jest nakaz amerykańskiego sądu
Co z deportacją księcia Harry'ego? Jest nakaz amerykańskiego sądu
Wyłudzenia przez telefon. Media: hotspot leży w Polsce
Wyłudzenia przez telefon. Media: hotspot leży w Polsce
Wyszli na ulice. "Bez przemysłu Niemcy będą biedne"
Wyszli na ulice. "Bez przemysłu Niemcy będą biedne"
"Bezpośrednie zagrożenie" dla USA. Trump przyspiesza deportacje
"Bezpośrednie zagrożenie" dla USA. Trump przyspiesza deportacje
Episkopat krytykuje zmiany w lekcjach religii. Wskazuje trzy powody
Episkopat krytykuje zmiany w lekcjach religii. Wskazuje trzy powody
Kierowcy muszą uważać. IMGW ostrzega przed przymrozkami i oblodzeniem dróg
Kierowcy muszą uważać. IMGW ostrzega przed przymrozkami i oblodzeniem dróg
"Nie damy się zastraszyć". Kaczyński zamieścił wpis ws. Skrzypek
"Nie damy się zastraszyć". Kaczyński zamieścił wpis ws. Skrzypek
Trump porozmawia z Putinem. Znane szczegóły
Trump porozmawia z Putinem. Znane szczegóły
Motocykliści ruszają na drogi. Ministerstwo ma wyjątkowy apel
Motocykliści ruszają na drogi. Ministerstwo ma wyjątkowy apel
Tłumy w Bukareszcie. "Putin chce nas podzielić"
Tłumy w Bukareszcie. "Putin chce nas podzielić"
Trump straci miliardy? Francja chce przejąć amerykańskie kontrakty
Trump straci miliardy? Francja chce przejąć amerykańskie kontrakty