Co się wydarzyło w piątek? Skrót dnia
W piątek w Warszawie, ale i w całym kraju rozbrzmiały syreny, upamiętniając 81. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Władimir Putin nie ustępuje, co do warunków zawieszania broni w Ukrainie. W tym samym czasie służby ukraińskie wyciągają spod gruzów mieszkańców Kijowa po rosyjskim ataku. Donald Trump odpowiadając na prowokacyjne wpisy Dmitrija Miedwiediewa, nakazał rozmieszczenie podwodnych okrętów atomowych. Zobacz, co jeszcze wydarzyło się w piątek.
Godzina "W" w Warszawie
Punktualnie o godz. 17 w Warszawie zawyły syreny, by oddać hołd bohaterom Powstania Warszawskiego. Wszyscy zatrzymali się na minutę, by przypomnieć sobie o powstańczym zrywie sprzed 81 lat.
Przeczytaj: "By nikt nie zapomniał, po co to zrobiliśmy".
Powstanie w Warszawie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku o godz. 17. Wtedy właśnie tysiące polskich powstańców zaatakowało niemieckie obiekty we wszystkich dzielnicach okupowanej stolicy. Przez 63 dni prowadzono z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej.
Putin domaga się kapitulacji Ukrainy
Rosyjski prezydent Władimir Putin oświadczył, że cele i warunki dotyczące Ukrainy, które przedstawił w czerwcu 2024 roku, pozostają w mocy. Moskwa domaga się pełnego wycofania wojsk ukraińskich z terytoriów Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej oraz obwodów chersońskiego i zaporoskiego.
Sprawdź także: "To nasze". Putin natychmiast upomniał Łukaszenkę
- Rosja nie dokonuje podbojów terytorialnych podczas "specjalnej operacji", lecz odzyskuje swoje - to kolejna cyniczna wypowiedź dyktatora. Putin uważa, że konieczne jest wyeliminowanie "przyczyn kryzysu w Ukrainie" i zapewnienie bezpieczeństwa Rosji.
Atomowe okręty podwodne. Trump nakazał rozmieszczenie
Donald Trump w swoim wpisie na platformie Truth Social poinformował, że nakazał rozmieszczenie dwóch atomowych okrętów podwodnych w odpowiednich regionach. Jest to odpowiedź na prowokacyjne oświadczenie byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. - Na wypadek, gdyby te głupie i podżegające oświadczenia okazały się czymś więcej - dodał Trump.
Dmitrij Miedwiediew w poniedziałek odniósł się do słów prezydenta USA, który dał Rosji czas do 8 sierpnia na podjęcie kroków zmierzających do zakończenia wojny z Ukrainą. Na platformie X napisał, że "gra ultimatów" Trumpa wobec Moskwy może doprowadzić do wojny Rosji z USA. Zgodnie z treścią wpisu Miedwiediewa, "każde nowe ultimatum jest groźbą i krokiem w stronę wojny. Nie pomiędzy Rosją a Ukrainą, ale z jego własnym krajem (USA - red.)".
Rosyjski atak na Kijów
W wyniku rosyjskiego ataku na Kijów zginęło 31 osób, w tym pięcioro dzieci. Blisko 160 osób zostało rannych. Prezydent Wołodymyr Zełenski podkreśla potrzebę dodatkowej presji na Moskwę i wprowadzenia kolejnych sankcji. Atak miał miejsce w nocy ze środy na czwartek, kiedy to miastem wstrząsnęły potężne eksplozje.
Rosjanie wystrzelili ponad 300 dronów i 8 rakiet, co spowodowało zniszczenia w ponad 27 lokalizacjach w Kijowie. Najbardziej ucierpiały dzielnice Sołomiańska, Światoszyńska, Szewczenkowska i Hołosijiwska.
Negatywny wynik kontroli Głównego Inspektora Transportu Drogowego. Ustalenia WP
Artur Czapiewski, Główny Inspektor Transportu Drogowego, znalazł się pod lupą kontrolerów po negatywnym wyniku kontroli Ministerstwa Infrastruktury. Kontrola wykazała nieprawidłowości w zarządzaniu projektem unijnym, w tym brak faktur za wynajem pokoi w domu opłacanym przez UE. Czapiewski przyznał, że wynajmował pokoje urzędnikom przyjeżdżającym na szkolenia, pobierając po 60 euro za nocleg od osoby, jednak twierdzi, że pieniądze zasilały projekt unijny. Ministerstwo Infrastruktury zapowiedziało dalsze kontrole w tej sprawie.
Po naszej publikacji Czapiewski wydał oświadczenie, w którym właściwie potwierdził wszystkie informacje z naszej publikacji. Zaznaczył jednak, że żadnych pieniędzy nie wziął dla siebie - zostały przeznaczone na wynagrodzenie dla tłumaczy. Innymi słowy, dofinansowywały unijny projekt.
Zniszczenie wału przeciwpowodziowego w Świętym Gaju
W miejscowości Święty Gaj doszło do przerwania wału przeciwpowodziowego rzeki Dzierzgoń. Woda zalała pola uprawne, a sytuacja jest dramatyczna. Woda zalała naturalny polder z polami uprawnymi. Mimo działań strażaków i zrzucania worków z piaskiem z powietrza, w piątek rano w wale pojawiła się kolejna wyrwa o długości 10 metrów.
Więcej znajdziesz tutaj: Pomorskie walczy ze skutkami opadów. Jednak zagrożenie nadal istnieje
Zalewany jest rolniczo wykorzystywany polder i okoliczne pola. Rozlewisko ma już powierzchnię około 100 hektarów. Woda nie może odpłynąć samoczynnie, ponieważ teren leży poniżej poziomu morza i musi być odpompowywana.