Wał przeciwpowodziowy zniszczony. Kolejna wyrwa
Uszkodzeniu uległ kolejny fragment wału przeciwpowodziowego w miejscowości Święty Gaj. Zalewane są pola uprawne. Jak powiedział jeden z lokalny rolników, "sytuacja jest dramatyczna".
W środę po południu doszło do przerwania wału przeciwpowodziowego rzeki Dzierzgoń w miejscowości Święty Gaj w woj. warmińsko-mazurskim. Jak podaje TVN24, woda zalała naturalny polder z polami uprawnymi. Mimo działań strażaków i zrzucania worków z piaskiem z powietrza, w piątek rano w wale pojawiła się kolejna wyrwa o długości 10 metrów.
– Wojsko zrzuciło w sumie 149 worków z piaskiem. A już rano okazało się, że obok powstała kolejna, taka sama wyrwa, długa na około 10 metrów – poinformował TVN24 Grzegorz Różański, rzecznik warmińsko-mazurskiej straży pożarnej.
Zalewany jest rolniczo wykorzystywany polder i okoliczne pola. Rozlewisko ma już powierzchnię około 100 hektarów. Woda nie może odpłynąć samoczynnie, ponieważ teren leży poniżej poziomu morza i musi być odpompowywana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koszmarne widoki na południu Francji. Powódź niszczyła wszystko
– Rolnicy są załamani, obarczają winą Wody Polskie, które w czwartek na konferencji prasowej przyznały się, że mogło dojść do zaniedbań – powiedziała na antenie Maria Kowalewska, reporterka TVN24. Sytuacja jest tym bardziej dramatyczna, ponieważ w piątek zapowiedziano kolejne opady deszczu.
Wał przeciwpowodziowy zniszczony
Według dyrektora Wód Polskich w Gdańsku Andrzeja Ryńskiego, śmigłowce wojska mają ponownie zrzucać worki z piaskiem, ale problem dotyczy większego obszaru. – Wszystkie wały na Żuławach są w bardzo złym stanie, są do granic nasączone wodą, są jak gąbka. Niemal na całych Żuławach spadło bardzo dużo deszczu, wszystko jest przesiąknięte - stwierdził.
Sytuację dodatkowo komplikuje zator na rzece Dzierzgoń, który utrudnia odpływ wody. Od rana pracują tam wojskowe amfibie, jednak usuwanie zatoru przebiega powoli.
– Sytuacja jest dramatyczna, bo wał na rzece został przerwany i woda wlewa się w pola - mówił o swojej sytuacji lokalny rolnik Mariusz Abramowski. – Tych zbiorów nie da się uratować, to jest pewne – dodał, podkreślając, że 75 proc. jego gospodarstwa jest zniszczona przez wodę.
ŹRÓDŁO: TVN24