Cała Polska w cieniu Śląska. Dla PiS to może być najtrudniejszy region w 2023 r. Premier zmieni okręg?
Do jednego z najciekawszych i najważniejszych politycznych starć wyborczych w przyszłym roku dojdzie na Śląsku. PiS, jak słyszymy, ma potężne obawy w związku z wynikiem w tym regionie. - Śląsk jest symbolem, ale też strategicznym miejscem. Szalenie ważny region. A to tam ludzie mogą zacząć wychodzić na ulice - mówi jeden z działaczy. Czy premier Mateusz Morawiecki ponownie wystartuje w okręgu nr 31? Zdania są podzielone.
Polityk PiS: - Na Śląsku będzie cholernie ciężko w przyszłym roku.
Kolejny: - Boimy się, że ludziom zabraknie węgla. Jego cena może nas politycznie zamordować.
Jeszcze inny: - Ceny surowców będą najdroższe w historii. Ludzie boją się o przyszłość, a na Śląsku sytuacja jest wyjątkowa. Proszę mi uwierzyć, że to będzie najważniejszy temat najbliższych miesięcy, a i w kampanii będzie dominować: koszty energii. Tu nie będzie mocnych.
Polityk Solidarnej Polski: - Zgłaszamy projekt ustawy cofającej wygaszanie kopalni. Zobaczymy, jak zagłosuje w tej sprawie poseł z Katowic.
Poseł z Katowic to Mateusz Morawiecki. Według części polityków Zjednoczonej Prawicy premier zrezygnuje ze startu z okręgu 31. i wróci na Dolny Śląsk. Albo postawi na inny region. - Śląsk będzie piekielnie trudny i premier to wie. Jak go znam, to weźmie to na barki, ale na pewno nie chciałby stamtąd startować - mówi jego stronnik w partii rządzącej.
Współpracownicy premiera twierdzą jednak jednoznacznie: szef rządu na pewno wystartuje z okręgu 31. Będzie to jednak dla niego bardzo wymagająca misja.
Ogarnąć Śląsk
Przy okazji wakacyjnego objazdu działaczy PiS po Polsce ruszyły dyskusje o starcie czołowych polityków partii rządzącej w wyborach parlamentarnych. Słowem: wszyscy zastanawiają się, którzy politycy będą wyborczymi lokomotywami, którzy wystartują z tych samych okręgów jak w 2019 roku, a którzy okręgi swoje woleliby zmienić.
Pierwsze wnioski? Ze startu w okręgu katowickim - jak słyszymy nieoficjalnie od niektórych polityków obozu władzy - miałby zrezygnować premier.
Jedna z osób PiS dziwi się: - Skoro miałby zrezygnować, to dlaczego prezes Kaczyński mianował Morawieckiego na partyjnego "opiekuna" tego regionu?
Inny polityk formacji rządzącej dopowiada: - Żeby nie doprowadzić do katastrofy i posprzątać, a nie rejterować. Śląsk trzeba przed wyborami "ogarnąć". No i to jest też tak, że premierowi trzeba stawiać trudne zadania. Najwięcej trzeba wymagać od siebie, premier ma tego świadomość.
Choć niektórym trudno w to uwierzyć, Mateusz Morawiecki jest posłem dopiero pierwszą kadencję. W wyborach parlamentarnych z list PiS wystartował w 2019 roku - z okręgu 31. Okręg obejmuje obszar miast na prawach powiatu Katowic, Chorzowa, Mysłowic, Piekar Śląskich, Rudy Śląskiej, Siemianowic Śląskich, Świętochłowic i Tychów oraz powiatu bieruńsko-lędzińskiego. Siedzibą okręgowej komisji wyborczej są Katowice.
Dla wielu start szefa rządu ze Śląska przed trzema laty był zaskoczeniem. Wcześniej z regionem tym Morawiecki nie miał wiele wspólnego. Prywatnie i zawodowo związany był z Wrocławiem, politycznie - z Warszawą, ale Śląsk? Niektórzy twierdzili wręcz, że premier został tam przez Jarosława Kaczyńskiego "zesłany".
Ale nawet jeśli tak to określić, to "zsyłka" ta miała konkretny, wymierny cel: Morawiecki jako jeden z liderów PiS, a przede wszystkim szef rządu, miał być lokomotywą wyborczą w jednym z najważniejszych regionów w Polsce. Miał zdobyć dobry wynik w wyborach i "pociągnąć" listę, która skutecznie rywalizowałaby z mocnymi w regionie politykami opozycji.
W 2019 roku PiS marzył o samodzielnej władzy. W tym celu musiał nie tylko zmobilizować swój bazowy elektorat, ale otworzyć się i przyciągnąć tych, którzy do tej pory nie ufali partii Jarosława Kaczyńskiego. O ile w większych miastach było to zadanie niemal niemożliwe, sytuacja zmienia się, jeśli spojrzymy na okręgi wyborcze z perspektywy regionów, rozbitych na mniejsze ośrodki. Właśnie taki cel towarzyszył wystawieniu kandydatury premiera Mateusza Morawieckiego nie w oczywistej Warszawie albo rodzinnym Wrocławiu, ale właśnie w Katowicach - sercu ponadczteroipółmilionowego Śląska.
Stratedzy kampanijni PiS-u przekonywali, w wyborze Katowic nie ma przypadku. To okręg, który z perspektywy partii otwierał drogę do rekordowego wyniku w liczbach bezwzględnych, jeśli weźmiemy pod uwagę łączną liczbę jego mieszkańców uprawnionych do głosowania, tj. prawie 700 tys. osób.
PiS od dawna konsekwentnie stawiało na Śląsk jako na polski "swing state" - region, od którego zależy wynik wyborów w skali krajowej.
KO może wyprzedzić PiS, winny porażki będzie lider listy
Na Morawieckiego zagłosowało w 2019 roku prawie 134 tys. osób. Na lidera listy Koalicji Obywatelskiej Borysa Budkę - 100 tys. osób.
Ale biorąc pod uwagę wyniki list PiS i KO, przewaga nie była tak duża, a wręcz symboliczna. Lista PiS w okręgu 31. zdobyła 184 tysiące głosów, lista KO - 174 tysiące. Wyniki procentowe: 39,2 proc. dla PiS i 37,2 proc. dla KO. Obydwie formacje wprowadziły do Sejmu po pięciu posłów z tego okręgu.
Co ciekawe, PiS na Śląsku traci. W 2015 roku na Śląsku partia Kaczyńskiego dosyć wyraźnie wygrała z Platformą Obywatelską - 37,58 proc. do 24,09 proc. W wyborach do Europarlamentu przewaga PiS-u nad Koalicją Europejską wyniosła już tylko nieco pond 3 pp. - 43,27 do 40,22 proc. W wyborach do Sejmu było jeszcze gorzej. A - jak mówią w PiS - lepiej już nie będzie.
PiS w okręgu 31. reprezentują (oprócz premiera) poseł i minister z Solidarnej Polski Michał Wójcik, posłowie Jerzy Polaczek i Marek Wesoły oraz - do pewnego momentu - Andrzej Sośnierz, który przeszedł do opozycyjnego koła Polskie Sprawy.
Dziś - jak wynika z analiz serwisów StanPolityki.pl i LokalnaPolityka.pl, które widzieliśmy - PiS na Śląsku może nawet przegrać. Na razie szanse z Koalicją Obywatelską są wyrównane, ale tendencja nie będzie sprzyjać obozowi władzy. Śląsk - mimo działań rządu w tym zakresie - czeka duży problem z węglem. O cenach energii i - generalnie - inflacji nie wspominając.
Według analiz przedwyborczych PiS straci jeden mandat na Śląsku - podobnie jak Koalicja Obywatelska. Dwa mandaty poselskie zyska Polska 2050 Szymona Hołowni. Jeśli PiS na Śląsku przegra, winą obarczony zostanie lider listy.
- Morawiecki nie będzie miał łatwo. Związkowcy protestują, ludzie niezadowoleni, nastroje spadają. A to dopiero początek - mówi polityk obozu władzy.
I przypomina, jak kilka dni temu przed biurem poselskim szefa rządu w Katowicach protestowali związkowcy.
- Te spory nie zakończą się tak szybko, spór z branżą węglową będzie trwać - przewiduje jeden z naszych rozmówców z PiS.
PiS szuka pomysłu na węgiel
Rząd jednak szuka rozwiązań, by przemysłowi węglowemu, a przede wszystkim gospodarstwom domowym, ulżyć.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawa", w Ministerstwie Aktywów Państwowych powstało kilkanaście rekomendacji dotyczących tego, jak zaradzić sytuacji. Głównym celem jest zapewnienie surowca dla obywateli i obniżenie jego cen.
Priorytet to zwiększenie ilości węgla na rynku, by zasypać dziurę po imporcie z Rosji. Rozmówcy z rządu przekonują jednak, że kwestia zwiększenia wydobycia węgla długofalowo będzie wymagała uzgodnień z Brukselą. Jednocześnie - jak pisze "DGP" - zwiększony miałby być import węgla z zagranicy.
Część związkowców w skuteczność działań rządu nie wierzy. - Pan premier uważa dalej, że w Polsce nie jest potrzebna energia produkowana z polskiego węgla, tylko można tę energię ściągać z zagranicy. Ja się zgodzę z tym, że można ściągać z zagranicy, tylko trzeba wyjść i Polakom powiedzieć, że światło będziemy zaświecać jak choinkę na święta, bo ta energia będzie bardzo droga - powiedział podczas protestu kilka dni temu Rafał Jedwabny z Sierpnia 80'. W jego ocenie, polski system energetyczny przeżywa olbrzymi problem i - jak przekonywał - premier powinien przestać "jeździć po kraju i opowiadać bajki jak dba o górnictwo i o Polaków, bo tak naprawdę nie robi nic".
Premier obiecuje transformację
Kilkanaście tygodni przed inwazją Rosji na Ukrainę i początkiem wielkiego kryzysu energetycznego - pod koniec ubiegłego roku - Mateusz Morawiecki zapowiedział nowy program transformacji dla Śląska.
Przygotowana Transformacja 3.0 to - jak zakłada rząd - zmiany poprzemysłowe, tworzące nowe miejsca pracy dla mieszkańców całego województwa. Uwzględnia rozwiązania, które sprawdziły się w Programie dla Śląska np. w zakresie infrastruktury, ochrony środowiska, służby zdrowia, edukacji czy działań samorządowców - kilkadziesiąt miliardów zainwestowanych środków.
Rząd chce jednak tworzyć nowe perspektywy - innowacyjne projekty i technologie przyszłości: węgiel i gaz, atom i wodór, wiatr i słońce. Takie rozwiązania - zdaniem rządu - "mają szansę wykorzystać w pełni potencjał Śląska".
Czy swój polityczny potencjał wykorzysta premier? Na Śląsku czeka go piekielnie trudna misja.
Czytaj też:
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski