Wsadził kij w mrowisko. Od słów Tuska dystansuje się nawet Kwaśniewski

Donald Tusk nie ukrywa swojego sceptycyzmu wobec decyzji dotyczących Polski podjętych na szczycie NATO. - Zawsze powinniśmy walczyć o więcej. Właśnie to miał na myśli przewodniczący Tusk. I to on ma rację - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Polityków obozu władzy to nie przekonuje: uważają Tuska za przekaźnika "rosyjskiej propagandy".

Donald Tusk nie podziela euforii po szczycie NATO w Madrycie
Donald Tusk nie podziela euforii po szczycie NATO w Madrycie
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik
Michał Wróblewski

Lider Platformy Obywatelskiej znów zdenerwował polityków PiS. Po szczycie NATO w Hiszpanii - uznanym przez obóz rządzący w Polsce jako wielki sukces - Donald Tusk stwierdził, że przedstawiciele polskich władz mogli "ugrać" na nim znacznie więcej.

- Sytuacja w Ukrainie jest niezwykle krytyczna, oczekiwaliśmy od rządu starań o zwiększenie bezpieczeństwa Polski. Z satysfakcją przyjmujemy wiadomość o stałej kwaterze V Korpusu armii amerykańskiej w Poznaniu. To 600 żołnierzy więcej, ale oczekiwania polskiej strony, co mówiliśmy wcześniej, to dwie brygady na wschodniej flance jej polskiej części. Było dla nas oczywistym, że prezydent Andrzej Duda pojechał z tym do Madrytu - sygnalizował w środę szef PO.

Następnie odniósł się do słów szefa BBN Pawła Solocha o tym, że "oczekiwania Polski zostały spełnione". - Jeśli to wszystkie postulaty, jestem zaniepokojony - skwitował Tusk. Dodał, że liczy na dalsze posunięcia prezydenta Dudy, bo sytuacja jest coraz trudniejsza. - Zostało kilkanaście godzin szczytu, czas na zwiększenie presji i czytelniejsze wyartykułowanie naszych oczekiwań. Liczę, że Polska stanie się podmiotem, a nie asystentem decyzji NATO - stwierdził szef PO.

Najbardziej jednak zaskoczyły i rozemocjonowały polityków oraz komentatorów inne słowa lidera opozycji: - Obiektywnie, może dlatego, że tak mało ambitne i tak mało podmiotowe są działania polskiej strony w działaniach natowskich, my jesteśmy dzisiaj w gorszej sytuacji niż pół roku temu, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo. Takie zupełnie fundamentalne. Ostatnie sygnały wskazują na bardzo trudną sytuację Ukrainy. Wyczerpywanie się zdolności obronnych z oczywistych względów wskazuje, że to ryzyko będzie [dla Polski], obawiam się, z miesiąca na miesiąc większe - powiedział Donald Tusk.

Dodał też, że decyzje na szczycie NATO "nie zwiększają w sposób jednoznaczny dzisiaj polskiego bezpieczeństwa".

Czy lider PO podważył tym samym ustalenia spotkania liderów państw Sojuszu Północnoatlantyckiego? Politycy PiS nie mają wątpliwości. - Ręce opadają. To powrót na pełnym gazie do koncepcji opozycji totalnej, bliskiej już wręcz opozycji totalitarnej. Za Tuska podpisywano strategię NATO, w której Rosja była nazywana partnerem - uważa Radosław Fogiel, rzecznik PiS.

Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk stwierdził, że Donald Tusk "mówi językiem rosyjskiej propagandy", a wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz stwierdził w programie "Tłit" Wirtualnej Polski, że obecny szef PO - jako przewodniczący Rady Europejskiej - "nie robił nic, by zapobiec agresji Rosji na Ukrainę".

A co na to eksperci? - Nie do końca wiadomo, co przewodniczący PO ma na myśli, mówiąc, że Polska jest mniej bezpieczna. Oczekiwania a realia to dwie różne rzeczy. NATO ma określone moce. Jako kraj będziemy bezpieczni, jeśli nadal będziemy budować sojusze, pozycję międzynarodową i inwestować w bezpieczeństwo militarne. A czy mogliśmy oczekiwać więcej po szczycie NATO? Tego tak naprawdę nie wiemy - mówi Wirtualnej Polsce prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku.

Ostro wypowiedź Donalda Tuska ocenił gen. Roman Polko, były dowódca GROM. - Nie wszystkie absurdy warto komentować. Głupszej wypowiedzi dawno nie słyszałem. Zalecałbym więc odrobinę samokrytycyzmu i mniej potępiania w czambuł innych. Bo to, co się dzieje, bardzo mnie martwi. W kwestiach bezpieczeństwa opozycja i strona rządząca powinny się wypowiadać jak na początku wojny: solidarnie - powiedział generał w rozmowie z "Wprost".

Były szef MON tłumaczy Tuska. "Ma rację"

Z tego typu ocenami zupełnie nie zgadza się wiceprzewodniczący PO, były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Jak podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, całkowicie rozumie i zgadza się z diagnozą swojego lidera.

- W obliczu tak radykalnego zagrożenia ze strony Rosji, napaści na Ukrainę i gróźb w kierunku Polski, rezultaty szczytu NATO są bardzo umiarkowane - przyznaje polityk Platformy.

Jak podkreśla nasz rozmówca, "nie udało się wywalczyć stałych baz NATO czy jednostek bojowych w Polsce". - Dlatego nie dajmy się wciągnąć w propagandę obozu władzy, że wszystko jest świetnie. Oczywiście zostały podjęte decyzje dobre w kilku obszarach, ale niedosyt pozostał - mówi nam Tomasz Siemoniak.

Były szef MON przekonuje, że "atmosfera radości jest przesadzona", a debata wokół decyzji NATO w kontekście Polski powinna być "bardziej pogłębiona". - Deklaracje to jedno, realizacje - drugie. Dlatego zawsze powinniśmy walczyć o więcej. Właśnie to miał na myśli przewodniczący Donald Tusk. I to on ma rację - tłumaczy w WP Tomasz Siemoniak.

Również niektórzy komentatorzy podzielają sceptycyzm przewodniczącego Platformy. - Rozumiem niedosyt Donalda Tuska. Lider opozycji jest właśnie po to, by jasno formułować nasze oczekiwania, których rządzący - z różnych powodów - głośno wyrazić nie mogą - przyznaje politolog, prof. UKSW Sławomir Sowiński.

Tomasz Siemoniak wskazuje nam z kolei na opinię Sławomira Dębskiego, szefa finansowanego z publicznych pieniędzy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, który - w podobnym duchu jak Tusk - stwierdził, iż szczyt NATO "jest w pewnym sensie niewykorzystaną szansą ze względu na to, że nie ogłoszono stałych baz w naszym regionie".

Kwaśniewski i Schetyna dystansują się od oceny Tuska

Są jednak politycy opozycji, którzy zdystansowali się od pesymistycznych ocen przewodniczącego Platformy. - Musiałbym wiedzieć, co Donald Tusk ma na myśli. Ale cóż można było osiągnąć więcej? Niech to będzie uznane za pierwszy krok. Moim zdaniem będą kolejne kroki. Ja bym w sprawach bezpieczeństwa, tego szczytu NATO, nie kłócił się zanadto. W moim przekonaniu trzeba budować, nawet jeżeli mamy krytyczne uwagi, jedność. Naszą polską także. Powinniśmy być zadowoleni ze szczytu NATO - stwierdził były prezydent Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w TVN24.

Co ciekawe, od słów szefa PO zdystansował się również… polityk tej partii Grzegorz Schetyna. - Jestem zaskoczony in plus. Uważam, że udało się zbudować na szczycie NATO bardzo szerokie porozumienie w bardzo prawdziwych relacjach - stwierdził Grzegorz Schetyna, były minister spraw zagranicznych w rządzie PO-PSL.

Schetyna zapewnił, że budująca jest dla niego "bardzo intensywna deklaracja" Amerykanów na temat stałej obecności ich wojsk w Polsce. - To pierwszy krok i twarda deklaracja. To bardzo dobrze wróży na przyszłość - powiedział były przewodniczący Platformy.

NATO robi za mało dla Ukrainy? "Czuć spory niedosyt. Tak nie wygra się wojny"

Nie wszyscy jednak podzielają optymizm ws. szczytu NATO. Zwłaszcza, jeśli chodzi o decyzje dotyczące Ukrainy.

- Niestety, nie do końca dostrzegam determinację, aby wojnę w Ukrainie definitywnie zakończyć. Rosja to kraj zbrodniczy, który nie wysyła do Ukrainy żołnierzy, tylko osoby odczłowieczone, które dokonują tam barbarzyńskie czyny wobec ludności cywilnej - komentował w rozmowie z dziennikarzem WP Markiem Mikołajczykiem gen. broni rez. Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.

Szef NATO Jens Stoltenberg zapewnił, że Sojusz zamierza zwiększyć siły wysokiej gotowości do ponad 300 tys. żołnierzy. - Ta informacja dotyczy wojsk, które już znajdują się na terenie poszczególnych państw członkowskich. Będą to wyznaczone jednostki wojskowe, których "aktywacja" wymaga decyzji politycznej. Problem polega na tym, że od momentu podjęcia decyzji przygotowanie gotowości takich wojsk trwa około sześciu miesięcy - wskazuje gen. Różański.

W środę prezydent USA Joe Biden zapowiedział wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej w Europie. Wśród działań, które podejmą Stany Zjednoczone, będzie m.in. utworzenie stałej kwatery głównej V Korpusu Armii USA w Polsce.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie